Polskie środowisko naukowe „od zawsze” narzeka na finansowanie.
Niestety, w praktyce wiele instytutów PAN doprowadza to do porażającej sytuacji. Na przykład w instytucie psychologii – znaczącym w swojej dyscyplinie – w najbliższych miesiącach zabraknie środków nawet na pensje. Trzeba będzie zwalniać ludzi, mimo ich świetnych wyników. Ciekawe, co na to prawo pracy. Dramatycznie niedofinansowana jest kluczowa agencja grantowa, czyli Narodowe Centrum Nauki. To pokazuje, że nauka w Polsce nie jest priorytetem. A to o tyle szalone, że każda wydana na badania złotówka, wraca do gospodarki – i to pomnożona od ośmiu do 13 razy. Co ciekawe, potencjalnie narażone na działania wojenne kraje, takie jak Korea Południowa, Tajwan czy Izrael, przeznaczają na naukę ogromne nakłady finansowe. Rozumieją, że te wydatki zwiększają potencjał obronny i de facto zmniejszają koszty późniejszego jego wzmacniania. U nas budżetowo dobrą sytuację ma chyba tylko Instytut Pamięci Narodowej.
My na rozwój nauki wydajemy niewiele ponad 1 procent PKB. Jak to przekłada się na nasze codzienne życie?
W praktyce oznacza to, że granty NCN dostają tylko najlepsi z najlepszych, a nawet i oni nie mogą liczyć na stabilne, regularne finansowanie. Z kolei ci bardzo dobrzy, których projekty mogłyby przyczynić się do rozwoju polskiej nauki, którzy mogliby opracowywać wynalazki, przyczynić się do postępu – często finansowania nie dostają. Minimalnie gorsza ocena może doprowadzić do jego pozbawienia, co budzi naturalną gorycz. Płace w nauce są żałośnie niskie. Nie rozumiem, dlaczego nie rozważa się np. uznania wykładowców akademickich za pracowników służby cywilnej, tak jak w Niemczech, a tym samym zwolnienia ich z podatku dochodowego. Albo przyznania im „tenure”, czyli gwarancji zatrudnienia po rygorystycznym procesie selekcji. Takie rozwiązania nie wpłynęłyby negatywnie na stan budżetu, a jednocześnie podniosłyby poziom atrakcyjności zawodu. Dzisiaj najlepsi przechodzą do biznesu lub wyjeżdżają za granicę. A są to osoby, na które ogromne pieniądze łożyło polskie państwo – to ono zagwarantowało im specjalistyczne wykształcenie i przygotowanie. W efekcie jednak często pracują oni na rzecz rozwoju nauki, ale innych krajów. Bo u nas nie ma za co.
Ostatnie miesiące to też seria kontrowersyjnych zdaniem środowiska naukowego decyzji personalnych: zmian w kierownictwie wspomnianej już przez pana Sieci Badawczej Łukasiewicz, konkurs na stanowisko prezesa IDEAS NCBR przegrany przez jego pomysłodawcę, prof. Piotra Sankowskiego – mimo zdaniem wielu jego definitywnej przewagi nad kontrkandydatem. To jakiś niebezpieczny trend?
Ujawniony niedawno brak praktycznie jakichkolwiek standardów zarządzania w procesie wyboru na stanowisko prezesa IDEAS jest przejawem albo patologii, albo nieudolności – albo obu tych rzeczy. Szokujące, że procedury oceny nie obowiązują, a wspólna praca ocenianego i ocen … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS