Kierowca BMW ruszał do niedzielnego wyścigu o Puchar Świata FIA GT z pierwszego rzędu, jednak od początku rywalizacji jechał znacznie wolniej niż Antonio Fuoco i Maro Engel. O ile Włoch wyprzedził go bezproblemowo, o tyle Niemiec objął trzecią pozycję wypychając Vanthoora poza tor.
Pojedynek Fuoco z Raffaelem Marciello sprawił, że Engel objął pozycję lidera bez konieczności walki o nią, gdyż jadący przed nim kierowcy wypadki z toru. Zanim jednak przeciął linię mety, sędziowie nałożyli na niego 5 sekund kary.
Po wyścigu w garażu BMW panowało jednogłośne przekonanie, że kara dla Engela była zbyt łagodna, ponieważ nie poniósł on żadnych konsekwencji za doprowadzenie do kolizji, po której wyeliminował swojego rywala w walce o wygraną. Szef BMW Motorsport, Andreas Roos stwierdził, że incydent „nie został odpowiednio ukarany”.
– Jeśli wypychasz inne auto z toru, nie powinieneś wygrywać wyścigu – podkreślił rozczarowany Vanthoor. – Dla mnie to niedopuszczalne, co się dziś stało, ale stało się i tyle.
Engel podczas konferencji prasowej po wyścigu przeprosił za incydent, tłumacząc, że próbował wyprzedzić w wąskim fragmencie toru, ponieważ wyższa prędkość BMW na prostych ograniczała jego możliwości w innych sektorach.
Maro Engel, Mercedes-AMG Team GMR Mercedes-AMG GT3 (Evo)
Autor zdjęcia: Macau GP
– To niefortunne, absolutnie nie zrobiłem tego celowo – powiedział Motorsport.com o kolizji. – Zaatakowałem po wewnętrznej, a on zareagował i zjechał w moją stronę, co doprowadziło do lekkiego kontaktu. To było tylko małe dotknięcie, ale wystarczyło, by stracił przyczepność i uderzył w ścianę. Nie było w tym żadnych złych intencji, po prostu próbowałem wykonać manewr.
Dries Vanthoor i jego zespół już wcześniej w tym sezonie mieli pretensje do sędziów, za zbyt łagodne ukaranie winnego spowodowania wypadku kierowcy. Było to po 24-godzinnym wyścigu Le Mans, w którym zderzył się z Robertem Kubicą.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS