W sierpniu 1970 r. do pracy na terenie przyszłego portu została skierowana „Rozgwiazda”, pogłębiarka Przedsiębiorstwa Robót Czerpalnych i Podwodnych (PRCiP). Władze bały się rozgłosu, dlatego też ustalono, że budowa rozpocznie się po cichu. We wrześniu rozpoczęły się dostawy kamienia na budowę falochronów, ale szybko okazało się, że dolnośląskie kamieniołomy nie nadążały z dostarczaniem tak dużej ilości granitu. Musiało interweniować Ministerstwo Budownictwa.
Pirs węglowy, główna budowla hydrotechniczne w bazie przeładunku węgla, sięgał na ponad kilometr w morze, licząc od dawnego brzegu morskiego. Konstrukcja pirsu była posadowiona na ruszcie z długich na 30 m pali stalowych.
I sekretarz PZPR Edward Gierek wizytował czterokrotnie budowę Portu Północnego
Początkowo dominowały roboty hydrotechniczne, czerpalne i refulacyjne, które przygotowały warunki do pracy przedsiębiorstwom zajmującym się ukształtowaniem i uzbrojeniem terenów lądowych, wykonaniem dróg i torów oraz obiektów inżynierskich. W 1973 r., gdy teren przeznaczony na bazę węglową stanowił już suchy ląd, na plac budowy mogły wjechać spychacze.
Powiększanie Polski
Budowlani wydarli morzu 70 ha nowego lądu. Wyposażenie portu często było importowane. Koniecznością okazało się sprowadzanie z Zachodu, oczywiście za deficytowe dewizy, maszyn i specjalistycznych urządzeń, takich jak np. rozmrażalnia wagonów z węglem (dotychczas w okresie zimowym, węgiel rozbijano łomami i kilofami, żeby odspoić go od ścianek wagonu).
Okazało się, że w Stanach Zjednoczonych do tego celu z powodzeniem wykorzystywane są rozmrażalnie elektryczne. Ciepło wytwarzane przez promienniki o temperaturze 120 st. C, rozmraża 2 wagony w ciągu 4 minut. I delegacja z Gdańska wyruszyła za ocean. Polscy inżynierowie byli pierwszymi europejskimi klientami amerykańskiej firmy. Ale i tak 80 proc. wyposażenia było polskiej produkcji.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS