Są już nie tylko odległą przyszłością, ale teraźniejszością pola bitwy. Wojna na Ukrainie pokazuje przydatność dronów. O tym, co Polska robi, by stosować bezzałogowe statki latające dla ratowania życia na froncie rozmawialiśmy podczas ostatniej edycji Innovation Day – wydarzenia organizowanego cyklicznie przez politykazdrowotna.com.
– Tworzymy nową technologię. Opracowaliśmy właśnie rój dronów, który na polu walki, ale również w świecie cywilnym, będzie prowadził automatyczną segregację medyczną – taką informacją z uczestnikami Innovation Day podzielił się Paweł Wiktorzak, kierownik Centrum Symulacji Medycznej w Wojskowym Instytucie Medycznym – Państwowym Instytucie Badawczym.
Rój dronów zastąpi ratowników medycznych?
Rój dronów to wspólne przedsięwzięcie Centrum Symulacji Medycznej, Wojskowej Akademii Technicznej i Instytutu Techniki Wojskowej Lotnictwa oraz prywatnego podmiotu, który zajmuje się wdrożeniem IT. Jak działa?
– Stworzyliśmy rój dronów, z których każdy ma swoje zadanie. Mają biosensory, czyli czujniki, które mogą badać podstawowe parametry życiowe pacjenta. Chodzi o radar szumowy, który mierzy tętno i oddech, ale także kapnometr, czyli urządzenie, które będzie mierzyło końcowo wydechowe ciśnienie parcjalne dwutlenku węgla w drogach oddechowych, bo przecież jeśli dwutlenek węgla jest wydychany, to znaczy, że wiemy, że osoba żyje – wyjaśniał Paweł Wiktorzak z WIM – PIB podczas panelu Innovation Day.
Dron odnajduje rannych
Do tego wszystkiego konsorcjum tworzy też ortofotomapę, która służy precyzyjnemu rozpoznaniu terenu. Wszystko po to, by łatwiej znajdować rannych i ocenić ich stan, ale też przeprowadzić selekcję medyczną. – Jesteśmy w piątym etapie tego projektu naukowo-badawczego. Zacieramy ręce, bo widzimy wielki potencjał – zwłaszcza radaru szumowego, który opracowali nasi koledzy z Wojskowej Akademii Technicznej, Może mieć zastosowanie nie tylko na polu walki, ale też w górzystym terenie czy w czasie powodzi – podkreślał ekspert.
Jak dodawał, ta technologia na pewno będzie się rozwijała, zresztą nie bez powodu:
– Zajmujemy się symulacją medyczną na co dzień, więc możemy odwzorować pewne warunki, co robiliśmy na Stadionie Narodowym, a także ostatnio na lotnisku Okęcie, gdzie koordynowaliśmy ćwiczenia na 300 osób, gdzie mieliśmy pełen Dreamliner i jeszcze inny samolot. W takich sytuacjach okazuje się, że najsłabszym ogniwem jest komunikacja i wyćwiczenie ludzi. Najczęściej z tych powodów umierają ludzie – podkreślał Paweł Wiktorzak z WIM – PIB.
Co przeszkadza we wprowadzeniu dronów?
Problem w tym, że drony to nowa technologia – zaznaczył Sławomir Huczała, ekspert ds. dronów, prezes zarządu Spartaqs, biura konstrukcyjnego specjalizującego się w dronach: – Technologia dronowa ma 15 lat, a to mało, patrząc na to, jak długo rozwijamy helikoptery i inne środki transportu, żeby w temacie czuć się bardzo pewnie. Kiedy słyszę rozmowę o roju dronów i o tym, co te drony będą robić, to czuję się trochę niepewnie, bo chciałbym widzieć najpierw, żeby jeden dron działał naprawdę rzetelnie i skutecznie – wyjaśniał ekspert.
Z technologiami dronowymi – zdaniem szefa Spartaqs – wiąże się kilka poważnych zagrożeń.
– Pierwszym problemem, jaki widzę, jest fakt, że na dziś wystarczy, że Chiny przekręcą kluczyk i wszystkie nasze pomysły, świetne i rewelacyjne projekty, spadną na ziemię. Wystarczy spojrzeć, ile służb, w tym medycznych, używa chińskich dronów, bo przecież są najlepsze na świecie. Tymczasem są to drony, które można jednym kliknięciem wyłączyć. Chińczycy już to robili niejednokrotnie. Dzisiaj cała Polska jest przeładowana chińskimi produktami, które po prostu można zdezaktywować w 15 sekund. I to jest fakt – mówił Sławomir Huczała.
Odpowiedzią może być opracowanie polskich, autorskich rozwiązań od zera, czym zajmują się takie firmy jak Spartaqs, budując przy tym z komponentów dostępnych w kraju, Europie lub Stanach Zjednoczonych.
Medyk na polu walki pod opieką dronów
Drugim wyzwaniem – zdaniem eksperta – jest to, że należy się koncentrować na rozwiązaniach prostych. – Na nich musimy przećwiczyć te wszystkie warianty, które nam dają odpowiedź, czy my pomagamy czy szkodzimy, a dopiero w drugim kroku rozwijać bardzo zaawansowane technologie – oceniał Huczała.
Taką prostą kwestią jest na przykład skupienie się na rozwoju dronów, które „zaopiekują się” medykiem na polu walki.
– Mamy stały kontakt z kilkoma jednostkami ukraińskimi i analizujemy na bieżąco sytuację, stąd wiemy, jak duża może być przydatność drona, który jest w stanie powiedzieć medykom, że jest bezpiecznie i mogą wyjść ze schronienia. Na polu walki snajperzy polują na medyków. Dziś taki dron nie tylko ma za zadanie, by ocenić stan pacjenta, bo to jest wysoka liga, ale przede wszystkim wykonywać te przyziemne rzeczy: określić, czy jest bezpiecznie, czy medycy mogą zareagować – podsumowywał Sławomir Huczała.
Autorka: Zdzisława Górska-Neć
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS