Izraelski atak na Iran w ramach operacji „Dni Pokuty” obejmował uderzenie na czynny ośrodek badań nad bronią nuklearną. Taką informację podał dziś jeden z najbardziej wiarygodnych izraelskich dziennikarzy – Barak Rawid z serwisu Axios. Jeśli ta zaskakująca informacja się potwierdzi, będzie trzeba radykalnie zmienić wnioski na temat możliwego dalszego rozwoju sytuacji.
Sprawa dotyczy ośrodka w kompleksie Parczin, kojarzonym obecnie przede wszystkim z bronią rakietową. O tym, że stał się on celem ataku, wiadomo było praktycznie od razu. Podsumowując skutki operacji „Dni Pokuty”, pisaliśmy o nim tak: „Izraelczycy zaatakowali między innymi kompleks Parczin, wytwarzający pociski przeciwlotnicze jeszcze za reżimu Pahlawich. Obecny reżim – jak ustaliła Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej – wykorzystuje go także w bliżej nieokreślonej roli w programie nuklearnym”.
Praktycznie wszyscy analitycy zakładali jednak, iż Izraelczykom chodziło o zniszczenie zakładów rakietowych. Jerozolima miała bowiem przychylić się do próśb Amerykanów i zrezygnować z ataków zarówno na instalacje jądrowe, jak i na infrastrukturę elektroenergetyczną.
Kiedy w 2015 roku Parczin zwrócił uwagę MAEA, jego nuklearna część, oznaczona Taleghan 2, miała zostać de facto zamknięta, a wykonywane tam zadania przydzielono któremuś innemu ośrodkowi. Zdjęcia dowodzące, iż Taleghan 2 został zniszczony, pojawiły się już 30 października. Zakładano wówczas, że tę część kompleksu włączono do programu rakietowego i dlatego została wpisana na listę celów. Albo też po prostu, że zniszczono ją w imię kompletności nalotu na Parczin. Tak czy inaczej przyjmowano za pewnik, iż została zdenuklearyzowana.
The Institute has acquired high-resolution satellite imagery of the Israeli missile strikes on the Parchin Military Complex in Iran. Four buildings were destroyed, including Taleghan 2, a facility formerly involved in nuclear weapons development during Iran’s Amad Plan in the… pic.twitter.com/OLwnyKSyEU
— Inst for Science (@TheGoodISIS) October 30, 2024
Tymczasem według ustaleń Rawida, powołującego się łącznie na trzy źródła w USA i dwa w Izraelu, nuklearna część Parczinu działała w swojej dawnej roli. Jedno ze źródeł stwierdziło, że izraelskie lotnictwo zdołało zniszczyć skomplikowane urządzenia używane do projektowania konwencjonalnych ładunków wybuchowych otaczających rdzeń materiału rozszczepialnego w bombie jądrowej i, w momencie detonacji, powodujących implozję wytwarzającą masę krytyczną.
– [Irańczycy] prowadzili tam badania naukowe, które mogły położyć fundament pod produkcję broni jądrowej – mówi inne źródło Rawida. – To była ściśle tajna sprawa. Wiedziała o tym niewielka część irańskiego rządu, ale większość rządu nic nie wiedziała.
Prace w Taleghanie 2 miały ruszyć w tym roku. Irańscy naukowcy zajmowali się tam metalurgią, materiałami wybuchowymi i modelowaniem komputerowym. W czerwcu Amerykanie zakulisowo ostrzegli Teheran, iż zauważyli podejrzaną działalność w Parczinie (sugeruje to, że przez kilka lat Taleghan 2 faktycznie był zamknięty). Komunikat miał oczywisty podtekst: „przestańcie, zanim komuś stanie się krzywda”. Ostrzeżenia nie przyniosły skutku.
Odkąd rozpoczęliśmy finansowanie Konfliktów przez Patronite i Buycoffee, serwis pozostał dzięki Waszej hojności wolny od reklam Google. Aby utrzymać ten stan rzeczy, potrzebujemy 1700 złotych miesięcznie. Rozumiemy, że nie każdy może sobie pozwolić na to, by nas sponsorować, ale jeśli wspomożecie nas finansowo, obiecujemy, że Wasze pieniądze się nie zmarnują.
Konfliktom nie grozi zamknięcie, jeśli jednak nie dopniemy budżetu tą drogą, będziemy musieli w przyszłym miesiącu na pewien czas przywrócić reklamy Google.
Możecie nas wspierać przez Patronite.pl i przez Buycoffee.to.
GRUDZIEŃ BEZ REKLAM GOOGLE 91%
Dwa miesiące później rutynowe, cykliczne sprawozdanie amerykańskiej społeczności wywiadowczej dla Kongresu uległo radykalnej zmianie. Po raz pierwszy od lat zniknęło z niego stwierdzenie: „Iran nie podejmuje obecnie kluczowych działań w zakresie rozwoju broni nuklearnej niezbędnych do wyprodukowania urządzenia zdatnego do prób”.
Jeśli wiadomości zdobyte przez Rawida są zgodne z prawdą, na pierwszy plan wysuwają się trzy wnioski. Po pierwsze: Jerozolima bynajmniej nie posłuchała wezwań administracji Joe Bidena. Z jednej strony nie powinno to dziwić, bo nie byłby to ani pierwszy, ani drugi raz. Tu jednak sprawa jest szczególnie istotna, ponieważ atak na instalację nuklearną, nawet drugorzędną, mógł wywołać natychmiastowy odwet Irańczyków. Z drugiej strony wydaje się, że wybór właśnie drugorzędnej instalacji, nigdy niewymienianej jednym tchem z Natanzem i Fordo, miał zapewnić Irańczyków, że nie jest to część większej operacji wymierzonej również w kluczowe zakłady.
Drugi wniosek jest taki, że atak na Parczin to także kolejny sygnał ze strony Izraela przypominający, jak doszczętnie irańskie służby, w tym Pasdarani, zostały spenetrowane przez Mosad. Izrael dał nieprzyjacielowi do zrozumienia, iż ma dokładne rozeznanie w działaniu jego programu jądrowego. A choć nie jest (jeszcze) w stanie zniszczyć podziemnych ośrodków takich jak Fordo, nie zawaha się przed porażeniem tych instalacji, które nie są chronione przez kilkanaście metrów litej skały.
Wreszcie trzeci wniosek: Izrael postawił ajatollahów między młotem a kowadłem. Nie mogli oni skarżyć się światu na skalę operacji i poniesione straty, gdyż w tym celu musieliby się przyznać do tego, co w rzeczywistości robili w Parczinie.
W tym kontekście nowego wydźwięku nabiera też zakończona właśnie dwudniowa wizyta szefa MAEA Rafaela Grossiego w Iranie. Grossi spotkał się między innymi z nowym ministrem spraw zagranicznych Abbasem Araghczim, który podkreślił, że Iran jest gotów do negocjacji w sprawie swojego programu jądrowego, ale nie pod naciskiem gróźb i nie w sposób, który pozbawia kraj jego niezbywalnych praw.
Meeting with @drpezeshkian was an essential part of my visit to Iran—an opportunity to engage at the highest level with the new government, listen to his views, and explain my approach and efforts to make progress on one of the most challenging issues on the international agenda. pic.twitter.com/1mc6H4L7I3
— Rafael MarianoGrossi (@rafaelmgrossi) November 14, 2024
Wydaje się, że Teheran chce, aby Grossi odegrał rolę emisariusza, nawet jeśli nie wprost. Jak pisaliśmy w naszej poprzedniej analizie, powrót Donalda Trumpa do Białego Domu radykalnie zmieni układ sił i zwiększy prawdopodobieństwo izraelskiego uderzenia na irańskie instalacje jądrowe. Uderzenia, które bez amerykańskiej pomocy prawdopodobnie będzie niemożliwe. Od czasu publikacji tamtego artykułu sytuacja zrobiła się jeszcze bardziej nieprzyjemna dla ajatollahów, gdyż Trump wręcza kolejne nominacje jastrzębiom i ludziom jednoznacznie popierającym Izrael.
Grossi oświadczył wobec tego podczas konferencji prasowej, że irańskie instalacje nuklearne nie powinny być atakowane. Rzecz jasna, trudno sobie wyobrazić, aby Netanjahu i Trump wzięli sobie do serca apele Argentyńczyka, lecz Iran nie znajdzie w tej chwili lepszego orędownika. Grossi podkreślił także, iż jego celem jest znalezienie rozwiązań, które pozwolą obniżyć napięcia, ale zarazem lojalnie ostrzegł swoich gospodarzy, iż przestrzeń na negocjacje cały czas się kurczy.
Najbliższa przyszłość pokaże, czy najwyższy przywódca Ali Chamenei rozkaże otwarcie ośrodków dla inspektorów MAEA. Byłby to znaczący gest świadczący o pokojowych zamiarach Teheranu w odniesieniu do programu jądrowego. Na razie do ośrodków wzbogacania uranu w Natanzie i Fordo zaproszono samego Grossiego, ale jego wizyta w obu tych miejscach miała wymiar jedynie symboliczny. Zachowanie pokoju, nawet tak kruchego jak obecnie, będzie wymagało konkretnych posunięć.
x.com/IAFsite
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS