Siódme zwycięstwo w dziewiątym meczu FOGO Futsal Ekstraklasy odniosła ekipa Texom Eurobusu Przemyśl. Zwycięstwo jak najbardziej zasłużone, ale wiszące na włosku do ostatnich sekund. Już to można napisać: tak wygrywają tylko najwięksi w tej lidze. I team Adriano Ribeiro wkroczył do tego ekskluzywnego grona z przytupem!
Spotkania z Dremanem Opole Komprachcice nie da się opowiedzieć czy zrelacjonować ot, tak. Kto był, wie. Kto nie był, nie dowie się tego. Takiej emocjonalnej, elektrycznej, dramatycznej bomby na parkiecie hali POSiR nie było od dawna. To nie był mecz dla osób o słabych nerwach. To nie był mecz nawet dla tych, którzy długo potrafią trzymać nerwy na wodzy. Texom Eurobus pokazał kawał charakteru, ogromnego serca. Pozostawił na parkiecie pot, krew i… łzy. Tak, bo po finalnej syrenie w oczach niejednego ich sympatyka zrobiło się mokro.
Okoliczności wygranej dodały pieprzu temu wyjątkowemu spektaklowi. Gospodarze potrafili wyjść z nie lada opresji, które do tej pory się im nie przytrafiały. Choć wygrali zasłużenie, każdy rezultat w tej konfrontacji był możliwy do ostatniej sekundy.
Zespół z Opola przyjechał na wojnę. Wiedział, że tylko tak może coś ugrać. Od początku prezentował się bezkompromisowo, bezwzględnie realizując nakreślony plan. A ten zawierał m.in. prowokacyjne zachowania, na co przemyślanie postanowili odpowiedzieć tym samym. Mieli w swoich szeregach zdecydowanie najlepszego zawodnika tego pojedynku, czyli mołdawskiego bramkarza Sergieja Burduję. Gdyby nie on, Texom Eurobus pozamiatałby znacznie wcześniej.
Pierwsza plaga spadła na gospodarzy już po kilkudziesięciu sekundach gry. Po upływie 58 sekund bardzo nieszczęśliwie piłkę do własnej bramki skierował Leo Santana. Kilka sekund później kontuzji doznał Jaroslaw Lebid. Gorzej zacząć się nie mogło… Przemyślanie ruszyli do odrabiania strat, ale po drugiej stronie parkietu nie stał byle kto. Zespół należący w zeszłym sezonie do czołowych ekip FOGO Futsal Ekstralasy. Zespół bardzo niewygodny i nieprzewidywalny, grający twardy i bezkompromisowy futsal. Zespół, który jest bardzo trudno pokonać. Przed upływem 8. min Texom Eurobus wyrównał. Lele zagrał z linii bocznej do Nazara Szweda, a ten sprytnym strzałem po parkiecie pokonał Mołdawianina. O determinacji i grze na pograniczu faulu Dremana świadczy fakt, że po 9 minutach mieli na swoim koncie już 5 fauli i każdy kolejny równał się przedłużonemu rzutowi karnemu. Ale to opolanie jako pierwsi mogli skorzystać z tej szansy. Po serii dwóch zupełnie niepotrzebnych przewinień przemyślan w 17:57 min do egzekucji podszedł Sebastian Szadurski, ale znakomicie grający po raz kolejny Roman Koltok nie dał się oszukać. Swoją szansę mieli i gospodarze. Na półtorej minuty przed zejściem do szatni N. Szwed mógł zdobyć swoją drugą bramkę, ale Burduja znowu błysnął.
Wyjątkowe szczęście dopisywało mu przez ponad 10 minut II połowy. Ale i spore umiejętności. Nie dał się pokonać w sytuacjach sam na sam, które mieli: Artem Fareniuk (dwukrotnie), L. Santana czy N. Szwed. Po upływie 27 minut Maksym Pautiak obejrzał drugą żółtą kartkę i w konsekwencji czerwoną. To dało możliwość gry Texom Eurobusowi przez 2 minuty w przewadze. Bili jednak głową w mur, by na koniec tego okresu… stracić bramkę! Fatalny błąd w rozegraniu sprawił, że Marek Bugański wyszedł oko w oko z R. Koltokiem i trafił do siatki. To podłamałoby niejedną ekipę. Ale nie Texom Eurobus. To co zrobili w niecałe dwie minuty przejdzie do historii przemyskiego futsalu. Niesieni znakomitym dopingiem kibiców strzelili trzy bramki! To był absolutny koncert. A gole były, że palce lizać. Jeden ładniejszy od drugiego. Najpierw fantastycznym uderzeniem popisał się L. Santana, za niecałą minutę jego wyczyn powtórzył Bruninho, a podsumował Jonatan De Agostini Machado.
Ale to nie był jeszcze koniec. Dreman jest zbyt dobrą drużyną, zbyt wiele jakości ma w swoich szeregach, by odpuścił. Po znakomitej indywidualnej akcji Felipe Deyvissona kontaktowego gola zdobył M. Bugański. I pewnie gdyby na 2,5 minuty przed końcem Mateusz Wanat wygrał pojedynek sam na sam z Burdują, byłoby po meczu… Ale nie wykorzystał i w końcówce emocje sięgnęły zenitu. Niezwykle ofiarną postawą przemyślanie nie dali sobie jednak wyrwać zasłużonych trzech punktów.
Texom Eurobus Przemyśl – Dreman Opole Komprachcice 4:3 (1:1)
- Bramki: 0:1 Santana 0:58 min (samobójcza), 1:1 Szwed 7:43 min, 1:2 Bugański 29:28 min, 2:2 Santana 30:46 min, 3:2 Bruninho 31:52 min, 4:2 De Agostini Machado 32:13 min, 4:3 Bugański 33:01 min.
- Texom Eurobus: Koltok – Lebid, Santana, Wanat, Bruninho oraz Guilherme Gomes, Fareniuk, Lele, Szwed, Victor Diego, De Agostini Machado, Zanko.
- Dreman: Burduja – Bugański, Molins, Brayan Parra, Deyvisson oraz Lach, Matlęga, Janczak, Kosowski, Skała, Blank, Mrowiec, Pautiak, Szadurski.
- Sędziowali: Kamil Szczołko i Łukasz Szczołko (obaj z Lublina). Żółte kartki: Szwed, De Agostini Machado, Wanat oraz Pautiak, Blank i Deyvisson. Czerwona kartka: Pautiak (28. – druga żółta). Widzów: 600.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS