Dragon Age: The Veilguard zadebiutował w atmosferze skandalu. Wiele zarzutów jest dyskusyjna, niemniej RPG BioWare ma jeden poważny problem – brakuje mu ikry, bo wypiera pewne aspekty życia i nie pozwala na odgrywanie postaci moralnie niejednoznacznej.
Pogodziłem się z tym, że Dragon Age się zmienia i nie próbuje być cRPG z milionem tabelek i taktyk. Życie idzie naprzód, a my w międzyczasie dostaliśmy Divinity: Original Sin 2, Pillars of Eternity i nowego „Baldura”. Dlatego jestem stanie zaakceptować fakt, że gameplayowo The Veilguard to takie Dragon Age Lite. Letnie RPG. Co więcej, pod względem rozgrywki jest to przyjemna gierka z całkiem angażującą walką i dość znośną eksploracją. Generalnie większość komponentów można uznać właśnie za znośne, w porządku, nieprzeszkadzające. Wystarczające. W dodatku gra nieźle rozwija lore.
I szczerze, mogłoby z The Veilguard wyjść coś całkiem dobrego przy tych samych mechanikach i konstrukcji – gdyby projektanci i team od narracji mieli ikrę. Tymczasem popełnili grzech ciężki – nie umożliwili w RPG odgrywania postaci choćby niejednoznacznej moralnie, nie mówiąc o prawdziwym dupku.
Jeśli więc liczyliście, że BioWare znów pozwoli nam pobyć kimś, kto może i działa globalnie w słusznej sprawie, ale jest przy tym brutalem i draniem – jak chociażby Shepard renegat – to się przeliczycie. Straż Zasłony to czysta superbohaterszczyzna – gromadzimy tu drużynę pozytywnych przekotów z drobnymi rysami na wizerunku. I nie wybieramy nawet między postaciami przypominającymi członków Avengers (superbohaterowie z ludzkimi ułomnościami) lub Thunderbolts (banda zbirów zagoniona siłą do policyjnej roboty), tylko decydujemy, jak bardzo pluszowy będzie nasz skład.
TEKST PREMIUM
Treści premium wymagają więcej czasu i wysiłku i mogą powstawać głównie dzięki Waszemu wsparciu jako czytelników GRYOnline.pl. Jeśli chcecie czytać podobnego rodzaju treści, rozważcie kupno abonamentu!
Wykup Abonament Premium GRYOnline.pl
Uwaga, trigger warning. Podobno porównywanie innych wysokobudżetowych RPG z Baldur’s Gate 3 jest niemiłe, niestosowne i nie fair, więc… będziemy porównywać z Baldur’s Gate 3. Oraz z innymi RPG starymi, nowymi, a nawet nadchodzącymi. Niektóre powstały za grubą kasę, inne za równowartość opla na gaz.
Największy problem gry Dragon Age: The Veilguard
Fantasy jest po to, żeby przeżywać wymyślone przygody wymyśloną postacią. Gry zaś – w szczególności po to. Im więcej dostajemy narzędzi do prowadzenia postaci według własnego widzimisię (zarówno od strony kształtowania jej osobowości, jak i mechanik rozgrywki), tym lepiej. Dobrze się stało, że możemy poszerzyć roleplay o typy osób dotąd pomijane – komuś mogło tego brakować i jeśli chce swoją tożsamość rozwijać także w krainie magii i miecza albo poeksperymentować z czymś kompletnie sobie obcym, by ją zrozumieć, to czemu nie? Ludzie z różnych odcieni tęczy mogą ratować świat tak samo jak cishetero. Ani lepiej, ani gorzej.
Ja gram sobie akurat samcem nastawionym na heteryckie romanse (a czasem samicą) i mnie to do szczęścia w RPG czy hack’n’slashach wystarcza, ale nikt też nie każe mi postępować inaczej. Od tego, że ktoś przygotował więcej opcji, niczego mi nie ubyło.
Czego w Dragon Age’u: The Veilguard faktycznie mi zabrakło, to rzeczywistego roleplayu. Możliwości ustosunkowania się do zastanych w grze sytuacji na różne sposoby. Także te, za przeproszeniem, sku****yńskie. Tu ktoś albo naprawdę nie miał zasobów, albo działał w myśl pseudoterapeutycznej tezy. Bardzo, bardzo szkodliwej tezy.
To miło, że asasyn Lucanis potrafi długo mówić o kawie. Szkoda tylko, że scenariusz nie próbuje nas skonfrontować z brutalnością jego zawodu.Dragon Age: The Veilguard, EA, 2024.
Pograłem w Dragon Age’a: The Veilguard około 18 godzin i rozgrywka sprawiła mi pewną przyjemność (choć gra zdecydowanie za wolno wprowadza w podstawowe mechaniki RPG). Więcej nawet, zamierzam w miarę możliwości grać dalej i dokończyć przygodę mimo rzeczy, które tu będę piętnować. Mam wrażenie, że niektórzy glanują tę grę pod publiczkę i siłą rozpędu, ale mogę się mylić. Natomiast fabuła, dialogi i opcje wyboru wzbudziły we mnie dość… mieszane uczucia. Że tak to delikatnie ujmę.
Zostało jeszcze 83% zawartości tej strony, której nie widzisz w tej chwili …
… pozostała treść tej strony oraz tysiące innych ciekawych materiałów dostępne są w całości dla posiadaczy Abonamentu Premium
Abonament dla Ciebie
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS