CZYTAJ TEŻ: Wojciech Wolny: Miliard już mamy. Idziemy po cztery
Przedsiębiorca z Gliwic (Wolny), przedsiębiorca z Katowic (Białożyt). Nie znaliście się wcześniej?
W.W.: Nie. Kojarzyłem Senetic, ale postrzegałem go jako firmę handlującą sprzętem IT i działającą na niewielkich marżach, przez co nie wydawała mi się szczególnie atrakcyjna. Ale podczas tego spotkania dowiedziałem się, że to nie jest zwyczajny e-commerce z częściami komputerowymi, tylko wszechstronny dystrybutor rozwiązań chmurowych Microsoftu i urządzeń sieciowych, które w dobie AI-owej gorączki wydają się niezbędne. Dowiedziałem się, że ma silne struktury międzynarodowe, dziesiątki tysięcy klientów i bardzo dobre wyniki finansowe – w 2022 roku Senetic wykręcił około 30 mln złotych EBITDA. Wreszcie dowiedziałem się, że Marcin chciałby sprzedać ten biznes. Zacząłem łączyć kropki. A że miałem w pamięci słowa pewnego inwestora z Doliny Krzemowej, który mi powiedział, że dla wygody zarządzania warto kupować tylko takie biznesy, które znajdują się w odległości 30 minut od twojego biura, firma z Katowic wydała mi się nagle bardzo atrakcyjna (śmiech).
Marcin Białożyt: Doszło do szczęśliwego splotu okoliczności. Już od jakiegoś czasu myślałem o sprzedaży biznesu – w części lub całości, a Wojtek był jedną z zaledwie kilku osób na wspomnianym spotkaniu, które zajmowały się czymś pokrewnym biznesowo, a na dodatek pierwszą, z jaką miałem okazję porozmawiać. Dlatego zaproponowałem, aby zainwestował w moją firmę.
Zróbmy pół kroku wstecz. Dlaczego chciałeś sprzedać biznes?
M.B.: Zawsze jest więcej niż jeden powód. Kilka lat temu byłem przekonany, że chcę się przenieść do Stanów Zjednoczonych. Regularnie jeździliśmy z rodziną do San Diego, mieszkaliśmy w domu na plaży, robiłem tam licencję pilota. Zamarzyła mi się słoneczna i uśmiechnięta Kalifornia. Chciałem sprzedać Senetic, wyjechać do Stanów, posłać dzieci do tamtejszych szkół, trochę odpocząć, a po pewnym czasie otworzyć jakiś niewielki biznes, bo jednak wizja nicnierobienia do końca życia jest mało zachęcająca dla pracoholika. Potrzebowałem przełamania rutyny.
Jak Wojtek zareagował na twoją propozycję?
M.B.: Z miejsca ją odrzucił. Nie podobały mu się parametry transakcji. Nie miał środków na taką inwestycję. Ale wyczułem, że spodobała mu się moja firma – a w szczególności jej przychody, które już wtedy wynosiły ponad 500 mln złotych. Dostrzegał wartość w dołączeniu takiego kawałka biznesu do swojej grupy. I dlatego nie porzucił tematu, tylko zaczął kombinować, jak moglibyśmy przeprowadzić taką transakcję. A niedługo później wszystko się zmieniło, ponieważ w 2023 roku nasze wyniki znacząco się pogorszyły.
Z okoł … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS