Urządzają nam przestrzeń publiczną, szpecąc ulice i zasłaniając budynki – skrzynki elektryczne wyrastają jak grzyby po deszczu, pojedynczo, albo w koloniach. Są ważniejsze od małej architektury. I nienaruszalne.
Jest ich aż pięć, każda inna. Dwie – wąska i szeroka, dwudrzwiowa – przytuliły się do siebie. Kolejna para skrzynek elektrycznych najwyraźniej się nie lubi, bo trzyma niewielki, acz bezpieczny dystans; wyglądają jak Flip i Flap. Ostatnia skrada się za krzewu… Wszystkie zaś razem niweczą w znacznej części efekt, jaki miała przynieść zabudowa eksponowanego narożnika al. Wolności i ul. Sobieskiego.
Skrzynki elektryczne są nie do ruszenia. Minęło pięć lat od zakończenia budowy i nadal zasłaniają handlowy parter. Nie zostały przeniesione w jakieś ustronne miejsce, choćby pod boczną ścianę kamienicy. Jedyne, co udało się zrobić, to posadzić z tyłu skrzynek krzewy. Za to od frontu prezentują bezwstydnie całą swoją brzydotę.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS