To właśnie tam, w 1945 r., po zawierusze wojennej osiedlił się Aleksander Micka, polski piekarz i cukiernik, który przy tamtejszym placu Ratuszowym otworzył swoją piekarnię. Można w niej było skosztować – oprócz pieczywa i ciastek – przypominające słodkie hamburgery brioszki, posypane gruboziarnistym cukrem i nadziewane kremem waniliowo-budyniowo-maślanym. Przepis pochodził podobno z kajetu jego polskiej babci.
Przypadek sprawił, że kiedy do Saint-Tropez przybyła ekipa filmowa Vadima, to właśnie Micka dostał zlecenie dostarczania na plan posiłków, w tym swoich deserów. To wtedy brioszkę o polskich korzeniach spróbowała Brigitte Bardot. Ponoć tak bardzo się nią zachwyciła, że stworzyła dla niej słynną już nazwę „La Tarte Tropézienne”. Gwiazda przychodziła do cukierni prawie każdego dnia, a nawet napisała do cukiernika pochwalny list, który wciąż wisi w siedzibie jego firmy, oprawiony w ramki i za szkłem. Bardotka wychwala w nim smak i lekkość polskiego deseru – który dziś, o ironio, uważany jest za specjalność południowej Francji.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS