Michał za wszelką cenę chciałby być ojcem, Darek zaczął bać się swojej śmiertelności, Patrycja chodzi na odwyk, Adam nie jest w stanie przetrawić zaręczyn Asi, a Basia ma chyba problem z marihuaną. Zrobiło się poważnie. Z tym, że nie do końca!
Z tego, co słyszę rozmawiając z ludźmi, jestem chyba jedyną osobą w tym kraju (wśród fanów serialu), która uważa, że drugi sezon był lepszy od trzeciego. No nie kupiłem tych nowych postaci, jak Regan czy Kasia, brakowało mi Łukiego, kompletnie nie spodobał mi się mroczny kierunek, w którym scenarzyści zdecydowali się pójść z postacią Patrycji. Jasne, od czasu do czasu Regan rzucił jakimś zabawnym tekstem, z Kasią wiązał się ciekawy zwrot akcji, a upadek Patrycji jest interesującym fundamentem dalszego rozwoju, a Łuki prędzej czy później musiał w końcu wyjść, jak już Adam Bobik nagra się w pełnych metrażach. Ale ja chciałem żeby scenariusz strzelał ze wszystkich dział już teraz, a nie “za rok”. No nic. Na szczęście “za rok” już minął i oto dostajemy czwartą paczkę odcinków. Na ten moment jestem po siedmiu i… Jest dobrze. Przeważnie.
Scenarzyści nie wymyślają koła na nowo, więc powrót do Kropliczanki wygląda i brzmi znajomo. Nawet trochę zbyt znajomo, ponieważ postanowili sięgnąć po dalszy ciąg “naszych” Jima i Pam, to jest Adama i Asi. Korzystanie z licencji nie jest niczym złym, zwłaszcza, że i tak wszystkie fabuły są bardzo przyjemnie swojskie, ale mam jednak z tym wątkiem pewien problem. A dokładniej taki, że Kornelia Strzelecka i Rafał Kowalski nie mają tego typu chemii. Kupuję ich jako dobrych przyjaciół, ale choćbym nie wiem jak oczy mrużył, nie widzę tu romansu, a więc i nie wczuwam się zupełnie w ten konkretny aspekt serialu, co jest o tyle problematyczne, że położono nań w tym sezonie całkiem spory nacisk. Nie wiem, może to dlatego, że Adam kojarzy mi się z jednym kolegą, który pół życia siedział we friendzone’ie jednej koleżanki i jakoś podświadomie łączę prawdę z fikcją, ale no nie trafia do mnie ten wątek.
The Office PL (2021) – recenzja, opinia 4. sezonie serialu [Canal+]. Rodzicielstwo, śluby, choroby
Co innego rzeczy, które dzieją się z Michałem (Piotr Polak) i Darkiem (Adam Woronowicz). Ten pierwszy uwidział sobie w pewnym momencie, że ma syna i za wszelką cenę chce go poznać, nadrobić stracony czas i takie tam. Historia ta toczy się przez dobrych kilka odcinków, za każdym razem zmieniając kąt natarcia, ale każdorazowo trafiając w samą dychę. Ubrany w garnitur szef siedleckiej Kropliczanki “uczący” dorosłego faceta jeździć na rowerze to absolutne złoto w temacie krindżowej komedii, a dalej wcale nie jest gorzej. Myślę, że wątek ten będzie potencjalnie mielony nawet i do samego finału. Darek jest z grubsza wciąż sobą, ale dochodzi mu jeszcze ten wspomniany już lęk przed śmiercią, z którego wychodzi kilka solidnych tekstów. Ale mam też z tym wątkiem lekki problem. Otóż…
Jak na mój gust, wchodzimy w trochę zbyt ciężkie tematy, jak na lekki serial komediowy o miejscu pracy. Podobnie nie podeszło mi w poprzednim sezonie zrobienie z Patrycji (Vanessa Aleksander) narkomanki pikującej ostro w stronę dna. Nie jest, oczywiście, powiedziane, że cała sytuacja nie zostanie jeszcze wywrócona do góry nogami i niepotrzebnie się o pana Wasiaka martwię – w końcu obejrzałem tylko lekko ponad połowę sezonu – ale wtedy narzekać będę w zamian na to, że przez cały sezon teasowali coś, z czego się na koniec wykpili. Tak źle i tak niedobrze. Absurdystyczny serial komediowy najlepiej żeby został przy lżejszym materiale.
The Office PL (2021) – recenzja, opinia 4. sezonie serialu [Canal+]. Dlaczego wszyscy tak gardzą Michałem?!
Twórcy naszego swojskiego “Biura” od początku mieli problem z zachowaniem odpowiedniego tonu i umiaru i widać to też i w tym sezonie. Mam na myśli przede wszystkim sposób, w jaki traktowany jest Michał przez resztę ekipy. Jest czasami irytujący i brakuje mu filtra, jasne, ale prawie zawsze ma dobre intencje (chyba że akurat myśli wyłącznie o sobie, ale to też zazwyczaj bierze się z tego, jak obchodzą się z nim inni). Jasne, nie muszą go uwielbiać, nie muszą być jego najlepszymi przyjaciółmi, ale kiedy dosłownie wszyscy pracownicy firmy idą razem na piwko, to wyłączanie tylko tej jednej osoby z grupy jest najzwyczajniej w świecie słabe. Tak samo, kiedy Łuki w końcu wychodzi z mamra. Nie będę już wchodził w szczegóły, co się tam wtedy okazuje, ale dzieje się całkiem sporo i okazuje się, że szef jest praktycznie cały czas spychany na bok, odtrącony, czy wręcz aktywnie unikany. I jak tu później sympatyzować z taką grupą, kiedy raz za razem widzi się, że są zwyczajnie złymi ludźmi.
Dobrze, że w kwestii humoru wciąż jest bardzo dobrze. Scenariusze kolejnych odcinków zasadzają się na prostych koncepcjach, które następnie są eksploatowane do kompletnego wysuszenia tematu. Pierwszy odcinek zaczynamy od razu z grubej rury, od Jana Pawła II, ale prawdziwym kosmosem jest ten ze strażakami. Wiadomo, Kropliczanka potrzebuje reklamy, czemu by nie nakręcić kilku shortów ze strażakami, w końcu oni też pracują z wodą. Rzecz w tym, że chwilę wcześniej, Michał zaczął “trenować” i teraz chciałby aby wszyscy go z tego powodu podziwiali. Zaczyna wiec licytować się z nie rozumiejącymi co się dzieje strażakami, co prowadzi do kilku komicznych wymian, ale to końcówka odcinka jest taką niepoprawną politycznie bombą, że aż mózg staje. Nie będę pisał tu dokładnie, o co chodzi, ale powiem tak: jak wieść o tym żarcie rozniesie się na zachód, to myślę, że kilkanaście portali będzie miało temat na artykuł. I raczej nie przysporzy on nam fanów na arenie międzynarodowej… “I bardzo, kur@a, dobrze”, cytując jednego entuzjastę wędkarstwa.
Czwarty sezon “The Office PL” jest, w mojej ocenie, pięknym powrotem do formy. Nie wszystkie wątki działają (Adam i Asia), ale powroty starych postaci i zupełnie nowe wątki dla stałych bywalców, w połączeniu ze zwykle trafnym, często bezpardonowym humorem sprawiają, że jestem wręcz wściekły, że dostałem na razie tylko siedem odcinków (mimo że od oglądania takiej ilości seriali jak ostatnio już zaczyna mi się mieszać w głowie. Taka to skuteczna komedia.
The Office PL (2021) – recenzja, opinia o serialu [Canal+]. Dotarła reszta sezonu!
Pisać cały nowy tekst ledwie tydzień po poprzednim to bez sensu, więc dodaję jedynie końcową opinię po sprawdzeniu reszty sezonu.
Przede wszystkim, muszę przeprosić scenarzystów za wątek Darka. To znaczy, jasne, jedną z tych rzeczy, o których wspominam ostatecznie musi się wydarzyć i samo w sobie jest to trochę złe, ale dwie sprawy. Po pierwsze, ilość naprawdę wysokiej jakości komediowego materiału, jaki udało się tym wątkiem jego choroby zbudować, robi naprawdę wielkie wrażenie. I nie są to jedynie pojedyncze gagi wrzucone tu i tam, a całe wątki odcinków, często przenikające się i wpływające na inne. Niesamowicie rozbawiła mnie komedia omyłek wynikła między Darkiem i Adamem (choć, przyznaję, że z początku spodziewałem się jedynie nieśmiesznego krindżu), dzięki której tempa nabrała historia tego drugiego z Asią. Czy ich romans stał się dzięki temu jakkolwiek lepszy? No… Nie.
Napisałem to po siedmiu odcinkach, ale powtórzę i po dwunastu – Kornelia Strzelecka i Rafał Kowalski, choć generalnie są przesympatycznymi, wesołymi ludźmi, nie mają ze sobą absolutnie żadnej, romantycznej chemii. Po mojemu, to scenarzyści powinni uciąć ten wątek póki się jeszcze da, a jeśli potrzebny jest w serialu romans, to niech to będzie następny krok w relacji Michała i Patrycji – co ponoć miał sugerować już drugi sezon i nawet nakręcono taką scenę, choć ostatecznie zdecydowano się jej nie używać, o czym opowiedziała mi ostatnio Vanessa Aleksander w trakcie wywiadu, który udostępniałem wczoraj. Nawet Łuki i Reagan mieliby więcej sensu. A właśnie!
Już w tamtym roku mówiłem, że postać Reagana kompletnie mi nie pasuje. Jest jakiś taki zblazowany, bez wyrazu… Dziwny. I nie lepiej jego sytuacja wygląda i w tym sezonie, skręcając wręcz w stronę tematów bardzo drażliwych, których opowiedzenie w komediowy sposób wymaga dobrego wyczucia, którego tutaj ewidentnie zabrakło. Podobnie negatywnie wypadła złośliwość Lewana w stosunku do Michała. Jestem przekonany, że dałoby radę zrobić to w mniej złośliwy, bardziej dobroduszny sposób. Tu jednak się ta sztuka nie udała. Co innego postać Sebastiana, który szybko staje się moim trzecim ulubieńcem – za Michałem i Darkiem (ex aequo z Patrycją). Facet jest absolutnie dziwny, pod paroma względami wręcz lekko odpychający, a jednak dosłownie nie da się go nie lubić. Myślę, że kluczowe jest to, jak aktor zabiera się za daną postać. Jan Sobolewski gra wariata, ale jednak szalenie szczerego i pozytywnego, dzięki czemu te jego bardziej mroczne cechy charakteru wybrzmiewają humorystycznie, a nie odrażająco.
Podsumowując czwarty sezon po raz drugi, mam wrażenie, że jestem nastawiony nawet bardziej pozytywnie, niż po obejrzeniu tylko pierwszych siedmiu odcinków. Jest zabawnie, jasne, ale widać również plan, zamysł twórców, że kolejne odcinki posiadają swoją strukturę, zostały przygotowane z miłością. Czy jest to najlepszy z dotychczasowych sezonów? Możliwe. Musiałbym powtórzyć sobie cały serial (niezły pomysł, tylko kiedy?!). Co mogę powiedzieć już teraz, to że jest to na ten moment absolutny szczyt w temacie polskich komedii – bo reszta zwyczajnie nie działa. Uwielbiam i czekam na więcej.
P.S. Hej, Canal+, kiedy wreszcie dojdzie mój przelew?!
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS