Po zeszłorocznym blamażu zaserwowanym przez Bobby’ego Koticka, Activision stanęło przed trudnym zadaniem. Jak jednak wypada Call of Duty: Black Ops 6 i czy warto zagrać w najnowszą grę Treyarch? Przeczytajcie naszą recenzję.
2024 rok jest szczególny dla serii Call of Duty. Po zdecydowanie za długim przejmowaniu Activision przez Microsoft, a nawet zeszłorocznej wpadce w wykonaniu Sledgehammer Games, w końcu nadszedł czas na premierę gry, która nie była rozwijana na szybko, pomiędzy pracami nad pełnoprawną odsłoną.
Call of Duty: Black Ops 6 to jednocześnie pierwsza odsłona w serii, która była tworzona przez całe cztery lata (to dodatkowe 12 miesięcy względem poprzednich-normalnych części) oraz zarazem pierwsza odsłona w uniwersum debiutująca w Xbox Game Pass. Twórcy z Infinity Ward, Sledgehammer Games czy też Treyarch raczej nigdy nie mogli narzekać na brak zainteresowanych na serwerach gry, ale udostępnienie strzelanki w abonamencie znacząco zwiększa liczbę odbiorców.
To właśnie z tego powodu rozpoczynając rozgrywkę w recenzowany Call of Duty: Black Ops 6 zastanawiałem się, czy Treyarch skorzystało z dodatkowego roku i zaproponuje graczom coś więcej niż „kolejną część Call of Duty”. Po poznaniu kampanii zostałem bardzo pozytywnie zaskoczony – scenarzyści zaoferowali zdecydowanie jedną z najlepszych, a może i nawet najlepszą historię w całym uniwersum.
Globalna intryga
Akcja trybu fabularnego Call of Duty: Black Ops 6 została umiejscowiona na początku lat 90. XX wieku, a dokładnie tuż po zakończeniu zimnej wojny. Deweloperzy postanowili zaszaleć i wrzucają graczy w sam środek szpiegowskiej intrygi, która jest bardzo mocno związana z poprzednimi przygodami z serii, a zarazem otwiera drzwi do kolejnej gry.
Wydarzenia z pierwszej misji Call of Duty: Black Ops 6 są zaprezentowane z perspektywy przesłuchania CIA, ponieważ misja polegająca na odnalezieniu i przejęciu celu nie została zrealizowana po myśli dowódców. Konsekwencją porażki jest zawieszenie i w zasadzie zamknięcie oddziału zajmującego się tajnymi operacjami.
Daniel Livingstone, dyrektor CIA, nie zamierza słuchać wymówek, więc William „Case” Calderon, Troy Marshall i Frank Woods nie mogą kontynuować swojej misji. Zespół nie zamierza jednak siedzieć bezczynnie i jedynie patrzeć na akcję z boku, ponieważ okazuje się, że do CIA przeniknęła tajna organizacja Panteon, która zamierza wykorzystać broń chemiczną nazwaną „Kołyska”. Kto nimi dowodzi, gdzie nastąpi atak, jakie są jego konsekwencje i jak go powstrzymać? Odpowiedź na to pytanie dostajemy dopiero po około 7-8 godzinach zabawy… a bawić się można tutaj w naprawdę widowiskowy sposób.
To co jest największym atutem kampanii Call of Duty: Black Ops 6 to zróżnicowanie rozgrywki. Dosłownie w każdej misji wykonujemy inne zadania, podczas których trafiamy do wielu ciekawych miejscówek. Twórcy wykorzystali szereg znanych motywów – nie brakuje tutaj klasycznej misji szpiegowskiej związanej z infiltracją bazy, by następnie zabić jeden z celów za pomocą snajperki, później mamy okazję wskoczyć do Iraku i jeździć po dużym, otwartym terenie, szukać celów, wykonywać misje poboczne, innym razem trafiamy do kasyna i bierzemy udział w zadaniu przypominającym krwawą część „Ocena’s Eleven”. W historii nie zabrakło klasycznego korzystania z cięższego sprzętu, by strzelać do jeszcze większej maszyny lub typowej inwigilacji dużej bazy i podkładania bomb – w tej misji nawet mamy okazję wybrać, jak chcemy rozwiązać zadanie. Twórcy nie zawsze oddają nam większą swobodę zabawy, ale nie brakuje wydarzeń, podczas których mamy kilka opcji na zakończenie zadania. Podczas misji mamy okazję otwierać zamki czy też łamać szyfry – mini-gry zostały dobrze wdrożone w fabułę i nie miałem wrażenia, że deweloperzy za ich sprawą przedłużają główny wątek. W grze znalazły się nawet opcje dialogowe, które jeszcze mocniej pozwalają nam poczuć, że jesteśmy częścią tej historii.
Scenarzystom udało się dorzucić do kampanii pewne „stwory”, których biorąc pod uwagę wcześniej zaserwowany ton wydarzeń, nie spodziewałem się w tej fabule. Za ich sprawą mamy okazję zmierzyć się z czterema bossami i nawet w tym miejscu gracze mogą zostać zaskoczeni tym, jak mocno deweloperzy zaszaleli w przypadku zróżnicowania rozgrywki. Ja w zasadzie zbierałem szczękę z podłogi, gdy w Call of Duty: Black Ops 6 pojawił się motyw z małego i niedocenionego hitu studia Arkane, a gracze odnajdą tutaj pewne nawiązania do Control czy też BioShocka. Nie będę przy tym ukrywał, że na początku nie byłem przekonany do tej koncepcji, jednak z perspektywy całej fabuły – ten pomysł po prostu się broni.
W to się nie tylko dobrze gra. To dobrze wygląda
Ciekawym pomysłem deweloperów Call of Duty: Black Ops 6 było wykorzystanie pewnego domu na uboczu. Pomiędzy niemal wszystkimi misjami mamy okazję wejść do HUB-a, pogadać z ekipą, a nawet wykorzystać znalezione pieniądze, by przykładowo stworzyć zbrojownię. To właśnie za jej sprawą dbamy o ulepszenia pokroju większej stabilności, szybszego przeładowania, zwiększamy siłę przebicia pocisków, zmniejszamy kołysanie podczas celowania lub dorzucamy do sprzętu dodatkowy magazynek. Przyjemnie prezentuje się tablica, gdzie pojawiają się kolejne szczegóły misji lub możemy wrócić do wcześniej rozegranego zadania. Muszę przyznać, że całość trzyma odpowiednią atmosferę.
Historia jest prowadzona z perspektywy kilku osób, więc gracz ma okazję wcielić się nie tylko w jedną postać, ale zaskakująco szybko polubiłem ten zespół. Jest to oczywiście spowodowane prostą sytuacją: nie brakuje tutaj znanych twarzy. Istotną rolę w kampanii odgrywa Russell Adler, który mam nadzieję, że zostanie przez deweloperów i scenarzystów wykorzystany w przyszłości. W zasadzie zakończenie jest bardzo otwarte i potwierdza jedno: recenzowany Black Ops 6 to początek czegoś naprawdę wielkiego.
Gra wyróżnia się nie tylko świetnie zaprojektowanymi misjami, podczas których mamy okazję odwiedzić kilka lokacji, ale przede wszystkim Call of Duty: Black Ops 6 to naprawdę piękna gra. Zawsze znacznie łatwiej zadbać o grafikę w kampanii i deweloperzy znaleźli czas na opracowanie wielu widowiskowych miejscówek, a przerywniki filmowe to prawdziwy majstersztyk. Gdy dosłownie widzimy, jak pot spływa z czoła agenta CIA lub mamy okazję dostrzec każdą rysę na doświadczonej twarzy Adlera, to mamy pewność, że zespół nie tracił czasu. Nie mogę także napisać złego słowa o udźwiękowieniu, ponieważ podczas całej historii nie zabrakło mocnych brzmień, które zostały idealnie wdrożone w fabułę. Nowe Call of Duty pod względem audiowizualnym nie zawodzi.
W samej fabule Call of Duty: Black Ops 6 nie mogło zabraknąć zdrady. Klasyczny motyw, który od lat pojawia się w tej serii, ale tym razem został on naprawdę ciekawie zaprezentowany. Nie będę wchodził za daleko w szczegóły, jednak do końca nie jestem przekonany do samego zakończenia tego wątku. Nie mogę napisać, by koncepcja była fatalna, jednak oczekiwałem bardziej przyziemnego finału…
Fabuła najlepsza od lat, a może w historii?
Scenarzyści wywiązali się z zadania, by zaoferować zaskakująco zróżnicowaną i dobrze prowadzoną akcję. Gracz nie jest już częścią „wojennego teatru” (choć takich misji nie brakuje), ale sam ton akcji przypomina bardziej szpiegowskie thrillery – czuć tutaj inspirację takimi seriami jak „Bourne” czy też „Mission: Impossible”. I jak dla mnie? To zdecydowanie najlepsza kampania oferowana przez Call of Duty od wielu, wielu lat, a nawet mam wrażenie, że całość została tak dobrze przedstawiona, że może to być najlepsza historia w całej serii.
Do pełni szczęścia brakuje mi innego rozwiązania ostatniego aktu… choć nawet ten po części ma swoje wyraźne wytłumaczenie w fabule. Ponadto należę do tych graczy, którzy zawsze chcą dodatkowych 2 godzin. Tutaj jest w zasadzie podobnie, bo tak dobrze się bawiłem ogrywając kampanię z Call of Duty: Black Ops 6, że chciałbym pozostać w tej przygodzie na dłużej. I pewnie pierwszy raz od dawna wrócę do fabuły, by przejść ją na najwyższym poziomie trudności… i później będę mógł odpowiedzieć sobie na pytanie, czy to faktycznie najlepszy COD (pod względem opowieści) w historii.
Kampania na DUŻY plus, ale czy jest coś więcej?
Grając w kampanię Call of Duty: Black Ops 6 bardzo podobał mi się gunplay. W trakcie misji mamy okazję sięgać po zróżnicowaną broń, często sprzęt ma dorzucone najróżniejsze dodatki i łatwo wyczuć ciężar i zróżnicowanie zabawek. System strzelania sprawdza się w momencie, gdy czaimy się w cieniu i eliminujemy wrogów za sprawą pojedynczych, celnych strzałów w głowę, ale nie mogę napisać jednego złego słowa na momenty, gdy przed moim oddziałem stawał opancerzony kolos i musiałem szukać znacznie cięższej artylerii. Zawsze gdzieś z boku lub na ziemi znajdziemy dodatkową broń, a nawet przyjemnym pomysłem było wykorzystanie plecaka – często w zadaniach mamy okazję skorzystać z różnorodnych zabawek pokroju naprowadzonych samochodów z bombą, więc deweloperzy zadbali o koło wyboru, dzięki któremu możemy szybko sięgnąć po odpowiedni gadżet.
Już w kampanii pojawia się największa nowość w Call of Duty: Black Ops 6 – omnimovement. Treyarch wykorzystało dodatkowy czas, by odświeżyć system poruszania się i teraz żołnierze mogą nie tylko biegać w każdą stronę, ale także rzucać się na boki lub do tyłu. Znacząco wpływa to na rozgrywkę i choć nawet w kampanii wielokrotnie miałem okazję wykorzystać długi wślizg, by następnie chwycić broń, wstać z ziemi i rzucić się na bok lub do tyłu, eliminując jednocześnie kilku wrogów, to jednak ostatecznie system ten jest w pełni wykorzystany w rozgrywce online.
Omnimovement znakomicie odświeża trochę skostniałą przez lata rozgrywkę, dodając grze odpowiedniej dynamiki, a zarazem nie sprawiając, że gameplay jest chaotyczny. W trakcie rozgrywki w Call of Duty: Black Ops 6 nie mam poczucia, że postacie są zbyt szybkie lub w drugą stronę za bardzo toporne – Treyarch udało się zadbać o naprawdę dobre wyważenie postaci.
Na start w Call of Duty: Black Ops 6 znalazło się aż 14 trybów, wśród których łatwo wyróżnić klasyki pokroju DM Drużynowego, Dominacji, Umocnionego Punktu, Znajdź i Zniszcz, Zabójstwa Potwierdzonego, a pozytywną wiadomością dla wielu graczy będzie fakt, że od startu możemy także sprawdzić rozgrywkę dla hardcorowców. Na liście przynajmniej aktualnie brakuje wielu dużych nowości, jednak zestaw wariantów rozgrywki jest bardzo solidny.
Twórcy w głównej mierze postawili na rywalizację sześciu na sześciu, co naprawdę pasuje do założeń, ale czasami mam wrażenie, że niektóre mapy są trochę za małe. Kapitalnie prezentuje się przykładowo cmentarz pociągów w Appalachach (Derelict), gdzie możemy wskakiwać w opuszczone i zniszczone przez czas maszyny, a jedną z moich ulubionych miejscówek jest nadbrzeżna dzielnica (Lowtown), gdzie skaczemy do wody lub po łódkach. Pozytywne wrażenia sprawia także teren umiejscowiony na boisku piłkarskim (Red Card), gdzie łatwo docenić długi hol czy też różne zakamarki. Zniszczona placówka wojskowa (Scud) to bardzo mały teren, na którym często nie mamy nawet możliwości na dłuższy sprint – choć uszkodzony radar robi dobre wrażenie. Ze względu na pozytywne wrażenia wywołane kampanią, świetnie biega mi się po mapie, na której zorganizowano coroczną zbiórkę funduszy w Waszyngtonie (Gala). To ładna, szybka, kolorowa i dobrze wykonana lokacja.
Dobra zawartość na start
Na dobry początek Call of Duty: Black Ops 6 oferuje łącznie 16 map, które są zupełnie nowe i tym razem nie są to odświeżone miejscówki z poprzednich lat. To oczywiście start rozwoju gry, ale na premierę raczej nikt nie będzie narzekał na zawartość.
W zbrojowni jest dość klasycznie. Duży zestaw sprzętu, któremu możemy zmienić optykę, wylot lufy, lufę, podlufę, magazynek, rękojeść, kolbę, laser czy też dorzucić modyfikację. Wszystkie działania wpływają na siłę ognia, celność, mobilność oraz obsługę, a wybierając odpowiednie ulepszenia musimy pamiętać o ograniczeniach. Na dobry początek każdy mecz kończy się zdobywaniem kolejnych poziomów czy też odblokowywaniem następnych elementów do personalizacji giwer. W trakcie tworzenia zestawów możemy jeszcze wybrać atuty czy też zdecydować się na specjalności bojowe… trudno w tym miejscu mówić o większej rewolucji względem całej serii, ale sam system działa dobrze. W grze nie zabrakło także scorestreaków, ale nagrody za serię są bardzo klasyczne – od impulsu zwiadowczego, po RC-XD, kontr-BSP, zrzutu napalmu czy też przywołanie na pole bitwy pancernika. Gracz od samego początku ma dużą swobodę dostosowania żołnierza oraz broni.
Po spędzeniu kilkunastu godzin w trybie sieciowym nie mogę narzekać na Time-To-Kill, ponieważ przeciwnicy nie padają za szybko, sam wielokrotnie potrafiłem uciec przed ostrym atakiem oponentów, a nawet nie brakuje czasu na obrócenie się, by zadbać o stosowną kontrę. Genialnie na pewno sprawdza się nowy system poruszania, ponieważ w trakcie rozgrywki można wykonać świetne akcje – rzucanie się w różnych kierunkach zapewnia ogromną swobodę. Ruch nie jest zbyt dynamiczny, a naprawdę dobrze został zintegrowany z całym systemem gry. Twórcy na pewno powinni pomyśleć o lepszym dostosowaniu map do pojedynków, bo czasami mam wrażenie, że lokacje są za małe do zmagań sześciu na sześciu, a z drugiej strony nie brakuje sytuacji, podczas których na odrobinę większej lokacji szukanie rywali trwa trochę za długo. Jak deweloperzy mogą sobie poradzić z problemem? Odnoszę wrażenie, że niezbędne jest dopracowanie respawnów, bo czasami nadal zdarzają się akcje, że rywale pojawiają się obok mojego oddziału lub sytuacja działa w drugą stronę i mocno frustruje. Studio powinno także odrobinę przemyśleć samą progresję – zdobywanie poziomów na wysokich lvl trwa trochę za długo.
W Call of Duty: Black Ops 6 nie zabrakło także trybu zombie, który od początku oferuje dwie mapy: Terminus i Liberty Falls. Z jednej strony jest to więzienie zamienione na laboratorium, a z drugiej małe miasteczko w Zachodniej Wirginii. Akcja to tak naprawdę kontynuacja Call of Duty: Black Ops Cold War, w której od samego początku jesteśmy bombardowani różnymi dialogami związanymi z wcześniej poznaną opowieścią. Nie grałeś? Masz pewien problem, bo nawet liczne dialogi wyrzucane przez bohaterów nie pozwalają zrozumieć wielu przedstawianych niuansów.
W przypadku zombie zostałem pozytywnie zaskoczony… zawartością. To na papierze są tylko dwie mapy, ale dobre zapoznanie się z wszystkimi atrakcjami zajmuje po kilka godzin na lokację. Rywalizacja jest zabawna, często chaotyczna, a hordy wrogów potrafią przytłoczyć – zrealizowanie celu zapewnia jednak ogromną satysfakcję. Potwierdzam jednak bardzo ważny szczegół: zombie w Black Ops 6 to zabawa dla grup zorganizowanych. Tylko mając u boku ogarniętych partnerów lub znajomych możecie liczyć na sukces. W innej sytuacji zostaniecie dosłownie połknięci przez bestie lub będziecie się niepotrzebnie frustrować oglądając nieporadne ruchy kompanów.
Jeśli masz odpowiedni zespół to Black Ops 6 Zombie zapewnia mnóstwo frajdy. Gameplay polegający na wybijaniu kolejnych przeciwników, zbieraniu z nich esencji i odblokowywaniu nowych obszarów jest bardzo przyjemny. Sporą zasługą jest świetny system strzelania oraz dobrze dopasowany do realiów omnimovement – rywalizacja tym razem jest bardzo mocno nastawiona na atak i w tym trybie nie ma nawet chwili na odpoczynek. Deweloperzy kolejny raz zaproponowali graczom GobbleGums, czyli słodycze zapewniające ulepszenia. Nie jest to nic szokującego i zaskakującego, ale muszę przyznać, że ten system naprawdę dobrze działa w Black Ops 6.
W Call of Duty: Black Ops 6 trzeba zagrać
Po zeszłorocznej wpadce nie wiedziałem, czego tak naprawdę spodziewać się po Call of Duty: Black Ops 6, ale aktualnie jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. Świetnie prowadzona historia z bardzo zróżnicowanymi misjami i ciągłą akcją. W tej kampanii nie ma miejsca na nudę, ponieważ scenarzyści proponują szpiegowską intrygę o blockbusterowej skali.
Call of Duty: Black Ops 6 to bardzo pozytywna niespodzianka. Twórcy zadbali nie tylko o świetną historię, ale odświeżyli system poruszania się, dorzucili ładne mapy, a samo strzelanie ponownie nie zawodzi. Dobrze wypada nawet tryb zombie, który potrafi wymęczyć.
Udostępnienie tak dużej gry o takiej jakości w Xbox Game Pass to odważny ruch, który mam nadzieję pozwoli osiągnąć założone cele. Jeśli Microsoft osiągnie sukces, to w przyszłości w abonamencie może pojawić się kilka naprawdę znakomitych tytułów.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS