Adamek zaczął krzyczeć w lokalu wyborczym. Żona musiała go odciągnąć
– Wstałem już o 5 rano. Dziękowałem Bogu – Tomasz Adamek opowiada nam o swoich emocjach po wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych.
Według nieoficjalnych jeszcze wyników Donald Trump zdobył ponad 270 głosów elektorskich, niezbędnych do zapewnienia sobie prezydentury. Kamala Harris zgromadziła 224 głosy. Kandydata republikanów popierał Tomasz Adamek, były mistrz świata w boksie w federacjach IBF, IBO oraz WBC.
– Poszliśmy na wybory całą rodziną. Szwagier, szwagierka, córki. Ja z żoną Dorotką pojechaliśmy najpierw do kościoła. Modliłem się o lepsze czasy. Zrobiłem znak krzyża i ruszyliśmy na głosowanie. Chwała Bogu, że wygrał dobry człowiek, że ludzie poszli po rozum do głowy – cieszy się sportowiec.
Krzyczał tak, jak obiecał
Adamek był w emocjach od wczesnych godzin porannych w środę. – Żona szła na zmianę do pracy i obudziłem się już o 5 rano. Od razu włączyłem telewizor. I krzyknąłem: “Trump!”. Dobrze się stało. Inaczej skończyłaby się prawdziwa Ameryka. Harris chciała otworzyć granice, ludzie bali się najazdu imigrantów z południa, gangów z Wenezueli. Źle by się działo – opowiada.
Pięściarz mówi też, jak wyglądał dzień wyborów w Stanach. – Zapytałem pań w komisji wyborczej: Who’s gonna win? (Kto wygra – red.). Panie lekko się zdziwiły. – We don’t know (nie wiemy – red.) – odparły. A ja wtedy zacząłem krzyczeć: “Donald Trump, Donald Trump!”. Wszyscy zaczęli się na mnie patrzeć, te kobiety mocno się zdziwiły. Żadna nie zareagowała. Ja mówię tylko prawdę, bo prawda cię wyzwoli – komentuje.
I mówi, co było dalej. – Dorotka złapała mnie szybko za rękę i zaczęła ciągnąć. Przez zęby wycedziła: “Co ty wyprawiasz, uspokój się, chcesz zapłacić karę za złamanie ciszy wyborczej?!”. Ale mnie to nie interesowało. “The best president!” – dalej krzyczałem – relacjonuje Adamek.
– Tak jak przed laty, znowu z dumą oddałem swój głos na Trumpa – dodaje.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Sabalenka wyprzedziła Świątek. Otrzymała po tym prezent
Wróci do klatki
Bokser wrócił do Stanów po niedawnym wznowieniu kariery i walkach w MMA dla polskich federacji. Adamek mieszka w Kearny w stanie New Jersey. Jak mówi, nie planuje wracać do kraju na stałe. W USA osiedliła się jego najbliższa rodzina, w tym córki. Sportowiec zapowiada jednak powrót do klatki i to w niedalekim czasie.
– Mogę zdradzić, że niedługo znowu będę walczył. Po nowym roku będziemy działać – deklaruje. – Już mówiłem. Ja karierę pięściarską skończyłem. Teraz się bawię – uśmiecha się.
– Jestem zdrowy, mam dobrą pamięć i okazję, by trochę się poruszać. A jak jeszcze płacą takie pieniądze… tylko Bogu dziękować – komentuje sportowiec. – Co mam: kawę pić czy piwo? O siódmej rano robię przebieżkę, później dwa treningi, następnie wskoczę do sauny. I czuję, że żyję – wymienia zalety.
Chce normalności
Po wynikach wyborów w Stanach nasz rozmówca wyraźnie odetchnął. Donald Trump zostanie prezydentem po raz drugi, wcześniej był nim w latach 2017-2021.
– Cieszę się. Wstałem rano i na przywitanie dostałem świetną wiadomość. Najgorsza jest drożyzna w Stanach. Masz sto dolarów i nic za to nie kupisz. Mówiłem wcześniej, jak pogorszyło się życie w Ameryce w ostatnich latach. Wszystko kosztuje krocie. My ludzie chcemy tylko normalności, a ja pamiętam czasy, gdy rządził Trump. Było lepiej – kończy Tomasz Adamek.
Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS