Czyli bardziej realną wersją reformy polskiej nauki mogłoby być postawienie na kilka sektorów, które warto rozwijać?
Tak, to byłby kierunek warty rozważenia. Oczywiście ideą, którą kieruje się NCN, jest finansowanie badań podstawowych we wszystkich obszarach i dyscyplinach, a jedynym kryterium wyboru jest wartość naukowa proponowanego projektu, oceniana przez zespół niezależnych ekspertów. Ale doświadczenia innych krajów wskazują, że sukcesy gospodarcze odnosi się w obszarach, które kiedyś na poziomie decyzji politycznych zostały uznane za priorytetowe, a strategie te były konsekwentnie realizowane niezależnie od zmian politycznych. My dzisiaj już raczej nie będziemy ścigać się z Tajwańczykami na produkcję procesorów, ale powinniśmy pokusić się o zdefiniowanie priorytetowych obszarów, które naszym zdaniem będą miały znaczenie w przyszłości i w których mamy kompetencje do rozwoju. Jeżeli oczekiwałaby pani wskazania przeze mnie takich przykładowych obszarów, to pewnie mogłyby to być badania na rzecz cyberbezpieczeństwa i ochrony społeczeństw przed dezinformacją.
Pytanie, czy decyzje o zwiększeniu nakładów na naukę nie są uzależnione od społecznego poparcia, którego potrzebują politycy? Lub od uświadomienia społeczeństwa, że inwestycje to nie kwestia ambicji, ale bezpieczeństwa i znośnej przyszłości?
Popularyzacja wiedzy jest oczywiście bardzo ważna. Społeczeństwo musi wiedzieć, że w nauce dzisiaj dzieją się przełomowe rzeczy i że my musimy stać się częścią tych przemian. W dziedzinie, w której sam się specjalizuję, leczymy nowotwory w sposób, którego 20 lat temu nikt jeszcze nie znał. Pacjentom z mukowiscydozą, czyli chorobą, której diagnoza kiedyś równoznaczna była z wyrokiem, podajemy leki pozwalające im dożyć średniego wieku całej populacji. Dlatego trzeba docierać z przekazem, że to nauka daje możliwości rozwiązywania wielu realnych problemów, z którymi kiedyś nie sposób było sobie poradzić. Oczywiście dziś pojawiają się nowe wyzwania, na przykład związane ze skutkami zmian klimatu czy starzenia się społeczeństw. Zmiany trzeba wprowadzić też w systemie edukacji, bo dzisiaj nie nadąża on za rzeczywistością.
Jaką więc rolę widzi pan dla polityków? Kolejne rządy mają załatwiać pieniądze i nie wtrącać się w decyzje personalne, a jedynie włączać się w działania na rzecz popularyzacji nauki?
Mam nadzieję, że politycy rozumieją, że nauka to racja stanu oraz inwestycja w przyszłość współczesnych państw i społeczeństw, która wymaga politycznej wizji i strategii. Na pewno klasa polityczna powinna słuchać argumentów naukowców i zagwarantować im swobodę działania. Jestem bardzo przywiązany do konkursowego, czyli również najbardziej projakościowego schematu finansowania nauki, i oczekiwałbym politycznej zgody na tworzenie właśnie takich rozwiązań w przyszłości. Wystarczy przytoczyć przykład działających pod egidą N … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS