W poprzedni sezon Maryna Gąsienica-Daniel wchodziła z dużym optymizmem – i nic dziwnego, bo miała za sobą dwa lata świetnych startów w slalomie gigancie. Patrząc jedynie na tę konkurencję, zajmowała na koniec sezonu 9. i 11. miejsce. Zaczęła nas przyzwyczajać do walki o lokaty w czołowej dziesiątce. Jednak miniona sportowa zima okazała się rozczarowaniem – pucharowych punktów było mniej, a miejsca w TOP 10 ani jednego.
Wiem, że w karierze sportowca zdarzają się lepsze i trudniejsze momenty. Dla mnie ten trudniejszy był właśnie w poprzednim sezonie. Też próbowaliśmy różnych nowych rzeczy, które u mnie nie zafunkcjonowały. W połowie sezonu ciężko było to naprawić. To działa tak, że łatwo jest stracić pewność siebie, ale ciężko ją odbudować. Z tym zgodzi się każdy sportowiec. Ciągle jednak wierzę w to, że mam coś do pokazania w pucharze świata i ta pewność siebie będzie mi teraz wzrastała ze startu na start, z treningu na trening – mówi narciarka alpejska w rozmowie z RMF FM.
Maryna Gąsienica-Daniel podkreśla, że przygotowania do sezonu znacząco się nie zmieniły, ale pewne zmiany zaszły w jej sztabie szkoleniowym. Na pewno czuję się dobrze. Dobrze przepracowaliśmy całe lato i długie zgrupowanie w Argentynie – mówi.
Mam odświeżony team. Mamy zmienionego serwismena, a Pietro, który był serwismenem, został trenerem. Jest nowy fizjoterapeuta. Wszyscy mają dużo dobrej energii i mam nadzieję, że zostanie ona z nami do końca sezonu. Marcin Orłowski pozostał głównym trenerem. Zatem większość osób jest w nowej sytuacji, a to szansa na zbudowanie atmosfery. Oczywiście, poprzedni sezon był trudny. Mam nadzieję, że unikniemy teraz podobnych błędów. Spróbowaliśmy wyciągać wnioski, pójść trochę inną drogą. Tamten sezon to nie była nauczka, ale dobra lekcja – podkreśla najlepsza polska alpejka.
Zespół sporo czasu poświęcił także na wybór i ustawienia sprzętu przed nowym sezonem. Pod niektórymi względami postanowiono wrócić do tego, na czym bazowano 2-3 lata temu, a co przynosiło dobre efekty.
Teraz na horyzoncie już pierwsze zawody w sezonie. Alpejską zimę otworzą zawody w austriackim Sölden. Przed rokiem Maryna Gąsienica-Daniel zajęła tam bardzo dobre 13. miejsce. Początek sezonu to – jak zwykle – duża niewiadoma. Na co stać rywalki i na co stać Polkę?
Nie do końca to wiemy. Mamy okazję trenować razem, ale nie ze wszystkimi. Nawet jak spotykamy się na jednym lodowcu, to jeździmy po różnych liniach, więc nie można porównać czasów. Sölden jest bardzo wcześnie. Trudna, specyficzna, wymagająca góra. Będę chciała pojechać jak najlepiej, ale trudno ocenić teraz swoje możliwości i to, na co stać rywalki. Ciężko jest sobie coś przewidzieć, coś założyć. Chcę dać dobre przejazdy, czuć, że mogę atakować, rywalizować. Mam nadzieję, że będę w stanie stanąć na starcie dobrze zmotywowana, bez respektu do góry, warunków, ustawienia trasy – zapowiada nasza narciarka alpejska.
Początek zawodów w Sölden zaplanowano na godz. 10:00 w sobotę. Drugi przejazd odbędzie się trzy godziny później.
Po zawodach w Austrii alpejki i alpejczyków czeka jak zwykle długa przerwa, bowiem kolejne zawody pucharu świata – slalom w fińskim Levi – odbędą się dopiero w drugiej połowie listopada. Kolejny slalom gigant zostanie rozegrany z kolei 30 listopada w amerykańskim Killington.
Dobry wynik w Sölden na pewno daje motywację, ale masz też świadomość, że jak coś nie pójdzie, to świat się nie zawali i jest czas, by spokojnie potrenować, bo przerwa do kolejnych zawodów jest długa. To nie jest wyznacznik dotyczący całego sezonu. Pamiętaj, jak było ze mną: słabe starty w Sölden i dobry sezon, a przed rokiem? Udane Sölden i nieudany sezon – przypomina Maryna Gąsienica-Daniel.
Polka odwiedzi w nadchodzącym sezonie także m.in. kanadyjskie Mont-Tremblant, amerykańskie Beaver Creek, austriackie Semmering, Kranjską Gorę w Słowenii czy znane włoskie ośrodki narciarskie, takie jak Cortina d’Ampezzo i Kronplatz. Będą także mistrzostwa świata w Saalbach w Austrii, a sezon zakończy się w USA podczas zawodów w Sun Valley.
Cały nasz zimowy tour jest długi, wymagający. Trafiamy do wielu ciekawych miejsc, ale podchodzimy do tego na spokojnie. Wiemy, co nas czeka mniej więcej na konkretnych trasach. Każdy z nas szczególnie cieszy się na niektóre starty, inne ekscytują cię mniej. Adrenalina przed startem oczywiście tę ekscytację zwiększa, bo w końcu walczymy w pucharze świata – podsumowuje najlepsza polska alpejka.
Opracowanie:
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS