Ulewne opady deszczu doprowadziły do powodzi błyskawicznych i zalania wielu miejscowości południowo-wschodniej Hiszpanii. Szczególnie ucierpiał region wspólnoty autonomicznej Walencja. Władze informują, że życie straciła prawie setka ludzi, a wciąż wiele osób uważa się za zaginione.
Circuit Ricardo Tormo ma być w najbliższym czasie areną przedsezonowych testów Formuły E oraz finałowej rundy MotoGP. Sam obiekt nie ucierpiał, ale główne drogi dojazdowe zostały zniszczone. Znak zapytania dotyczy także zaangażowania służb, które nawet za dwa tygodnie na pewno wciąż będą pomagać poszkodowanej ludności.
Włodarze MotoGP wydali krótkie oświadczenie, mówiąc, iż runda w Walencji pozostaje jako zaplanowana, wyrażając jednocześnie solidarność z mieszkańcami dotkniętych powodzią regionów.
Temat finału poruszono podczas czwartkowych spotkań z mediami w Malezji, przed przedostatnią rundą sezonu. Marc Marquez przyznał, że wydarzenie powinno się odbyć tylko wtedy, gdy cały z niego dochód będzie przeznaczony na pomoc ofiarom.
– Podchodząc do sprawy etycznie, nie wydaje mi się, aby Grand Prix Walencji powinno się odbyć – stwierdził Marquez. – Organizatorzy muszą się spotkać i zadecydować. Gdyby to ode mnie zależało, odbyłby się jeden wyścig na zamknięcie mistrzostw, ale gdzie indziej.
– Pomysł jest jeszcze taki, żeby cały dochód został przeznaczony na poszkodowanych. Gdy popatrzymy na zdjęcia z Hiszpanii… Zebranie pieniędzy dla ludzi dotkniętych powodzią to jedyne logiczne rozwiązanie.
– Jako Hiszpanowi trudno jest mi oglądać te obrazy. Wiemy, że infrastruktura wokół toru została poważnie uszkodzona, ale nie widzę sensu by teraz przeznaczać środki na jej odbudowę. Pieniądze powinny trafić do ludzi.
Circuit Ricardo Tormo after flooding
Autor zdjęcia: Paco Alcobendas
W podobnym tonie wypowiedział się Aleix Espargaro, podkreślając, że nie czułby się komfortowo rywalizując w Walencji.
– Myślę, że ściganie się tam teraz to najmniej ważna sprawa. Nie chodzi o infrastrukturę. Ją można naprawić. Jednak szpitale i służby ratunkowe mają ważniejsze zadania niż przygotowanie sportowego widowiska. Jeśli mielibyśmy się ścigać, powinniśmy w jakiś sposób przy tej okazji pomóc.
– Można to zrobić na wiele sposobów. Moglibyśmy oddać swoje nagrody pieniężne, może Dorna by na coś wpadła. To bardzo trudna sytuacja. Mam nadzieję, że Dorna i władze Hiszpanii podejmą odpowiednią decyzję.
Hiszpański trójgłos uzupełnił Maverick Vinales. On nie nawoływał do odwołania rundy w Walencji, ale stwierdził:
– Jesteśmy w Malezji i tu musimy się ścigać, ale nasze myśli są w Walencji. Modlimy się za wszystkich, którzy stracili swoich bliskich i domy. Ściganie się w Walencji nie jest priorytetem.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS