“Ustawa o zabezpieczeniu społecznym artystów zawodowych ma zabezpieczać status tych osób, które żyją z twórczości artystycznej i nie osiągają średniej krajowej. Będzie nas to kosztować ok. 350 mln zł (…). Artyści nie mogą być poza systemem” – powiedziała w Popołudniowej rozmowie w RMF FM Hanna Wróblewska. Minister kultury i dziedzictwa była też pytana o wymianę kadr w instytucjach kultury. “Część osób odeszła sama. Nikt nie został zmuszony, niektórym skończyła się kadencja” – stwierdziła.
W Popołudniowej rozmowie w RMF FM poruszono kwestię ustawy o zabezpieczeniu społecznym artystów zawodowych. Marek Tejchman pytał Hannę Wróblewską, dlaczego wspomniane 350 mln zł ma trafić właśnie do artystów.
O tym, czy ktoś jest artystą zawodowym, zdecyduje ZUS. To będzie ten, który zarabia na umowach sprzedaży, umowach o dzieło lub umowach zlecenie. Jeśli te pieniądze są niewystarczające, żeby był włączony w system zabezpieczeń społecznych, to wtedy ten system będzie mu dopłacał. To ważne, bo artyści nas tworzą, to dzięki nim jesteśmy tu, gdzie jesteśmy. W 2012 roku po raz pierwszy artyści i artystki zorganizowali taką akcję “Dzień bez sztuki”. To był dzień, w którym zamknięte były wszystkie muzea czy galerie. Było inaczej – powiedziała Hanna Wróblewska.
Minister odniosła się także do rezygnacji Karoliny Rozwód ze stanowiska dyrektorki Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.
Jest mi bardzo przykro. Pani Karolinie Rozwód również jest bardzo przykro. Włożyła ogromną energię w pracę w tym Instytucie. Niemniej zdecydowała się na złożenie rezygnacji. Doceniam to, co zrobiła. To nie jest łatwa instytucja. Ona wymaga bardzo dużo – powiedziała w Popołudniowej rozmowie w RMF FM Hanna Wróblewska.
Marek Tejchman pytał Hannę Wróblewską także o wymianę kadr w instytucjach kultury oraz o rozliczanie poprzedniej ekipy rządzącej.
Część osób odeszła sama. Nikt nie został zmuszony, niektórym skończyła się kadencja (…). W kwestii Państwowego Instytutu Sztuki Filmowej poszły już wnioski do prokuratury. Dyrektorem ani ministrem nie jest się ani w nagrodę, ani za karę. Dyrektorem się jest, aby prowadzić instytucję i ta instytucja musi wypełniać pewną misję. Jeśli się tej misji nie wypełnia – jest to czas pożegnania się dyrektora z instytucją – powiedziała minister kultury i dziedzictwa narodowego.
Każde odwołanie jest zaopatrzone w dokument, gdzie piszemy, co nie zostało wykonane. Na jakich etapach misja czy umowa dyrektora, nie została wykonana – stwierdziła Wróblewska.
Jak przyszłam do ministerstwa, to uderzyła mnie liczba listów i zawiadomień o upadku kultury organizacyjnej w wielu instytucjach kultury, w tym o sygnałach dotyczących mobbingu – dodała.
Marek Tejchman pytał swojego gościa także o retorykę środowiska artystycznego poświęconą migrantom.
Widzę różnice w traktowaniu tego tematu (w porównaniu do poprzedniej ekipy rządzącej – przyp. red.). Instytucje kultury to pierwsze instytucje, w których “na żywo” dokonuje się integracja, jak w szkole. Integracja z tymi, którzy tu przyjeżdżają. Artyści, kuratorzy, ci, którzy tworzą kulturę to ludzie, którzy – można powiedzieć – przeczuwają coś, co dopiero będzie. Są takim barometrami. Na pewno instytucje kultury powinny wzmacniać społeczną integrację – stwierdziła Hanna Wróblewska.
Hanna Wróblewska została także zapytana o Roberta Kostro, dyrektora Muzeum Historii Polski.
Pewne rzeczy jednak nie zostały zrobione. Przejrzenie, co się dzieje w instytucji, która buduje się od 18 lat, pokazało pewien brak efektywności w gospodarowaniu pieniędzmi. Budżety budowy i wystawy stałej rosły w nieproporcjonalny sposób, a pieniądze były przekładane z roku na rok. Nieefektywnie inwestowano. Trudno nam było się też porozumieć co do tego, ile wystawa stała będzie jeszcze kosztować. Jak na razie koszty rosną i rosną, i nie bardzo widzimy koniec – stwierdziła minister Wróblewska.
To jest ten moment, w którym musimy przedyskutować, czym ma być Muzeum Historii Polski. To więcej niż muzeum jednej wystawy (…). MHP to muzeum Polski, a więc powinno być ważne dla bardzo różnych środowisk i opowiadać historię, która trafi do szerokiego społeczeństwa – powiedziała w Popołudniowej rozmowie w RMF FM historyczka sztuki i kuratorka.
Co poszło nie tak? Komunikacja. Zostaliśmy włożeni w system skodyfikowany przez naszych poprzedników. Sposób opisania grantów itd. był już zastany. To, co mogliśmy zrobić, to usprawnić ich wydawanie. Głównym problemem instytucji, która się tego zadania podjęła, czyli Narodowego Instytutu Muzyki i Tańca, był brak komunikacji z potencjalnymi odbiorcami. To granty nie są dla tych, którzy je dają – powiedziała minister kultury i dziedzictwa narodowego.
Te pieniądze są na wzmocnienie środowiska – dodała.
Opracowanie:
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS