I jednym z zawodników, którzy przyczynili się do takiego wyniku, jest Łukasz Fabiański, który dość nieoczekiwanie zajął miejsce w bramce West Hamu.

Polak udowodnił, że cały czas może być czołowym bramkarzem w Premier League. Jednak i on był bezradny w 81. minucie, gdy z trzech metrów pokonał go Casemiro.

Tyle tylko, że gol Brazylijczyka nic nie dał drużynie Manchesteru United. I trudno w to uwierzyć, bo “Czerwone Diabły” były tego popołudnia drużyną wyraźnie lepszą. W piłce nożnej gra się jednak na bramki. Wrażenia artystyczne na nic się zdają, gdy jest się nieskutecznym.

Kibice United nie mają zaufania do trenera Erika ten Haga, ale akurat za to spotkanie trudno go winić. Przyjął dobrą taktykę, zdominował przeciwnika. Mógł się jednak załamać, gdy widział, co wyprawiają jego zawodnicy pod bramką gospodarzy.

Swoje dorzucił też sędzia Darren Bond, który w doliczonym czasie po obejrzeniu kilku powtórek podyktował kontrowersyjny rzut karny dla Londyńczyków. Z jedenastu metrów nie pomylił się Jarrod Bowen i ostatecznie to West Ham sensacyjnie zgarnął pełną pulę.

West Ham United – Manchester United 2:1 (0:0)
1:0 Crysencio Summerville 74′
1:1 Casemiro 81′
2:1 Jarrod Bowen (k.) 90+2′

*

Crystal Palace – Tottenham Hotspur 1:0 (1:0)
1:0 Jean-Philippe Mateta 31′

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ to wymyślił! Gol bezpośrednio z rzutu rożnego

Zdradził, co Flick powiedział do rywala Szczęsnego. To nie są dobre wieści dla Polaka

Jagiellonia nie zwalnia tempa. Korona uwierzyła tylko przez minutę