A A+ A++

“Ojciec chrzestny” (1972)

Arcydzieło kina gangsterskiego, wyznacznik gatunku. Dzieło ponadczasowe, wybitne formalnie, wokół którego dyskusja trwa od przeszło 50 lat. Film o mafii, gdzie to słowo nie pojawia się ani razu, pokazujący jednego z najlepiej napisanych antybohaterów (a może czarnych charakterów?) w historii – Michaela Corleone.

Ojciec chrzestny przyniósł Coppoli światową sławę. Historia rodziny Corleone, pełna moralnych dylematów i walki o władzę, uważana jest za jedno z najlepszych dzieł w historii kina. Produkcja zyskała status kultowej, a dialogi i sceny są do dziś cytowane i analizowane. Film ma w sobie tę zadziwiającą magię pozwalającą przenosić się w czasie. I nie dzieje się to tylko na poziomie dekoracji, ale przede wszystkim wartości, zasad i dylematów. Te wciąż wzbudzają dyskusję, bo świat, w który tu wchodzimy, jest jednoznacznie zły, dostosowany moralnie podług interesów. Parafrazując Don Vito, w końcu to wszystko biznes. Niemniej całość wykroczyła dalece poza ramy bycia zwykłym filmem, stając się podwaliną pewnego systemu wartości, z którego czerpali kolejni twórcy. Ogromną rolę odegrał tu materiał źródłowy autorstwa Mario Puzo, którego własne doświadczenia pozwoliły wykreować boleśnie realistyczną rzeczywistość. Jednocześnie ma ona w sobie znamię specyficznej… baśniowości, gdzie ścisłe zasady determinują egzystencje i tworzą zupełnie alternatywny świat.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

“Czas Apokalipsy” (1979)

Doskonały przykład tego, w jaki sposób twórczo można (i należy) adaptować literaturę, ponieważ “Czas apokalipsy” jest bardzo luźną adaptacją “Jądra ciemności” Josepha Conrada. Akcja “Apocalypse Now” rozgrywa się jednak nie w Afryce, a w czasie wojny w Wietnamie. Wchodzi jednak tak samo głęboko w ciemność ludzkiej duszy, jak słynna powieść.

Kapitan Willard (Martin Sheen) dostaje misję zabicia pułkownika Kurtza (Marlon Brando), który zbuntował się i oszalał. Płynąc w głąb kraju pogrążonego w chaosie, zanurza się coraz głębiej w brutalność wojny, ludzkich demonów. Jednak, nazywając ten film wojennym, upraszczamy jego prawdziwe znaczenie. Już od pierwszych akordów “The End” The Doors i obrazów dżungli w ogniu, wiemy, że to coś więcej. Ta ekspozycja, pokazanie alkoholowej ekstazy, próby zapomnienia, to coś hipnotyzującego.

Co ciekawe, akcja filmu mogłaby rozgrywać się w dowolnym konflikcie. Coppola obnaża, że ludzkie zachowania podczas wojny są zawsze takie same: brutalne, wyzute z moralności, a jednocześnie pełne desperackiej tęsknoty za człowieczeństwem. Kultowa scena z Robertem Duvallem to esencja tego zezwierzęcenia. Widzimy, że dla takich postaci jak Willard, Wietnam jest pułapką dla duszy, miejscem bez wyjścia. Jego podróż to wędrówka w głąb szaleństwa i ludzkiej natury, gdzie reguły są odwrócone. Zło staje się narkotykiem, a największym z nich jest Kurtz – fascynujący i przerażający. Ich pojedynek jest nieunikniony, a Kurtz, choć nieobecny przez niemal cały film, już wygrywa, bo jego szaleństwo to iluminacja, do której dąży główny bohater grany przez Martina Sheena.

“Rozmowa” (1974)

Mniej znany, ale równie genialny film Coppoli, który tylko zyskuje na aktualności. “Rozmowa” to trzymający w napięciu thriller o detektywie (Gene Hackman), który zawodowo zajmuje się podsłuchiwaniem rozmów. Harry ma śledzić pewną młodą parę i dochodzi do źródeł spisku. Twórca “Ojca Chrzestnego” nigdy nie wybierał łatwych i przezroczystych postaci jako bohaterów swoich filmów, tutaj jednak dokonał niezwykle ciekawej decyzji. Kto bowiem lubi podsłuchiwaczy? Film porusza kwestie prywatności i paranoi, które zyskują na aktualności, zwłaszcza w erze masowego nadzoru.

Coppola konsekwentnie buduje atmosferę niepokoju, nie spieszy się, a powolne tempo narracji potęguje wrażenie wszechobecnego osaczenia. W jego centrum jest osamotniony Harry, który sam podsłuchuje ludzi, śledzi ich, a jednocześnie desperacko broni swojej prywatności. Jego izolacja od emocji i ludzi, przy jednoczesnym wchodzeniu w ich najbardziej osobiste sfery życia ma nawet swoje odbicie w oszczędnej formie. Świat Harry’ego wydaje się przez to pusty, niemal sterylny. W tej roli rewelacyjny jest Gene Hackman, któremu partneruje wybitny John Cazale. Co ciekawe, na ekranie pojawia się młodziutki Harrison Ford, który czekał jeszcze na swój moment w “Gwiezdnych Wojnach”, a po udziale w filmie Coppoli przez jakiś czas zajmował się… stolarką.

“Ojciec chrzestny II” (1974)

Druga część sagi o rodzinie Corleone to dzieło równie monumentalne, jak jego poprzednik. Wielu krytyków uważa, że to jeden z niewielu przykładów kontynuacji przerastającej poprzednika. Tak jak w pierwszej części Coppola zestawił historię przemijającego Vito z przejmującym władzę Michaelem, tak tutaj po mistrzowsku splata retrospekcje ze współczesnością, aby znów snuć swoją mafijną, niezwykle okrutną baśń. Łącząc dwie linie czasowe, historię młodego Vita Corleone (Robert De Niro) z dramatycznymi wydarzeniami z życia Michaela (Al Pacino), Coppola pozwolił jeszcze bardziej wejść w ten świat, zrozumieć motywacje bohaterów, ich historię. To film, który nie tylko rozwija wątki z pierwszej części, ale też pogłębia portrety psychologiczne bohaterów. Wybitny.

“Drakula” (1992)

Adaptacja gotyckiej powieści Brama Stokera, w której Coppola ożywił klasyczną historię w nowoczesnej formie, z gotycką estetyką i niezwykłym montażem.Każdy powrót do Drakuli to dla mnie pełnokrwista uczta kinowa. “Dracula” Francisa Forda Coppoli może być teatralny i umowny, ale jest to dzieło tak niesamowicie wysmakowane, że każdy jego element zdaje się perfekcyjnie przemyślany.

Coppola, znany z tego, że twórczo interpretuje literaturę, znów udowodnił, że w klasycznej opowieści o krwiopijcy, odnalazł swój klucz interpretacyjny. Jest nim miłość i namiętność. Jego Drakula to film momentami wyuzdany, kiedy indziej mroczny, czasem subtelny, a później znów wulgarny. Aktorsko to prawdziwy majstersztyk – Gary Oldman wyciska z roli Drakuli absolutne maksimum, a jego interpretacja tętni namiętnością i mrokiem. Aktor gra całym sobą – czuć każdą pulsująca w nim żyłę, grymas, emocje. Balansując między groteską a tragiczną potęgą tego bohatera, Oldmanowi udało się stworzyć zupełnie innego wampira od tych, które znaliśmy.

Cała filmowa konstrukcja Drakuli jest wybitnie teatralna, ale to właśnie w tym tkwi jej siła. Coppola podkreśla umowność scenografii i kostiumów, nadając im niemal operowy rozmach, a mimo to każda scena jest przepełniona niesamowitym, fizycznym wręcz, napięciem. Ten film gra na zmysłach – od obrazów po dźwięki – wszystko razem tworzy intensywny, niemal namacalny klimat. I oczywiście – muzyka Kilara. To właśnie ona dopełnia tę wizualną orgię. Monumentalna, pełna mrocznego romantyzmu, wręcz hipnotyczna.

“Cotton Club” (1984)

Osadzony w latach 20. Cotton Club to film łączący dwa teoretycznie wykluczające się światy – gangsterów i jazzu. Coppola, jak to ma w zwyczaju, ukazuje burzliwą epokę prohibicji, po swojemu obierając klucz interpretacyjny i narracyjny. W filmie muzyka i przestępczość splatają się w fascynującą opowieść, pełną złożonych relacji i spektakularnych występów muzycznych. Jeden z pierwszych błysków Richarda Gere’a. Cotton Club to film, którego może i nie wymienia się wśród najwybitniejszych produkcji reżysera, ale zyskuje z czasem. Wizualnie i muzycznie to czysty zachwyt. Czy coś więcej? To już zależy od widza.

Ten materiał prezentujemy w ramach współpracy z Patronite.pl. Autorem jest Marcin Kończewski (bloger, recenzent, twórca fanpejdża okołokulturowego Koń Movie). Możesz wspierać Autora bezpośrednio na jego profilu na Patronite

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułIzrael zaatakował Iran. Teheran już zapowiada odpowiedź
Następny artykułElise Mertens kontra Donna Vekic | Runda 1 w Wuhan 2024 | Podsumowanie meczu WTA