Wczoraj, 22 października (15:00)
Aktualizacja: Wczoraj, 22 października (15:41)
Kosmiczne śmieci stają się coraz większym problemem, a jedną z przyczyn ich powstawania są nieprzewidziane awarie satelitów. Do ostatniej z nich doszło trzy dni temu i spowodowała ona spore poruszenie w branży kosmicznej. Co dokładnie się stało? I jak do sprawy odnosi się operator satelity?
W sobotę, 19 października 2024 roku satelita Intelsat 33e uległ niespodziewanej awarii. Ostatecznie okazało się, że z nieznanych jak dotąd przyczyn doszło do jego całkowitego rozpadu. Według doniesień Sił Kosmicznych Stanów Zjednoczonych satelita, który znajdował się na orbicie geostacjonarnej, rozpadł się na co najmniej 20 fragmentów.
7-letni Intelsat 33e, który uległ zniszczeniu został wystrzelony na orbitę w sierpniu 2016 roku. Jego celem było dostarczanie usług telekomunikacyjnych dla Europy, Afryki oraz części Azji i Pacyfiku.
Firma Intelsat, odpowiedzialna za satelitę, ogłosiła, że nie ma szans na odzyskanie Intelsat 33e. W oświadczeniu wspomniano, że współpracują z producentem satelity – Boeingiem, w celu zrozumienia przyczyn katastrofy. Przedstawiciele Intelsat potwierdzili również, że satelita nie był objęty ubezpieczeniem, co oznacza dla nich ogromne straty finansowe.
Już dwa dni po awarii Siły Kosmiczne USA śledziły około 20 fragmentów satelity. Na ten moment nie zidentyfikowano bezpośredniego zagrożenia dla innych obiektów, choć orbity fragmentów Intelsata 33e nie zostały jeszcze dokładnie oszacowane.
Firma ExoAnalytic Solutions zajmująca się m.in. śledzeniem obiektów w przestrzeni kosmicznej mówi natomiast o wykryciu aż 57 fragmentów satelity. Douglas Hendrix, CEO firmy, wspomina, że pozostają oni w stałym kontakcie z operatorami obiektów, które mogą być zagrożone zderzeniem z pozostałościami Intelsata 33e.
Intelsat 33e jeszcze p … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS