A A+ A++

„Mors to nazwa potoczna osoby uprawiającej w zimie kąpiele w otwartych zbiornikach wodnych w lodowatej wodzie. Lodowatych kąpieli zażywali już starożytni Rzymianie. W XVIII stuleciu praktykowano zimne prysznice i okłady, bicze szkockie, bose chodzenie po śniegu czy spacerowanie w górskich potokach. W niektórych krajach pływanie czy zanurzanie się w zimnej wodzie wiązało się z rytuałami religijnymi albo tradycją korzystania z saun lub bani.”

Rok temu minęło dziesięć lat jak powstał „Klub Morsy Orneta”. Założycielem
i propagatorem tego zdrowego stylu życia był Stanisław Zajączkowski i nieżyjący już Jan Sadecki z Nowego Dworu. Pan Stanisław został też pierwszym prezesem. A po kilku latach oddał ster w ręce Leszka Szymczaka. Obecnie grupą Morsów „dowodzi” aktywnie działająca Halina Szewczuk. 

W głowie pana Stanisława pomysł, aby kąpać się zimą, rodził się bardzo długo. Już w wieku 5 lat „zaliczył” pierwszą zimową kąpiel. Nie było to klasyczne morsowanie, a przypadkowe wpadnięcie zimą do jeziora. Szybka reakcja taty uratowała Stasia z niebezpiecznych opresji. Ta przygoda nie zraziła małego Stasia do wody. Już jako uczeń szkoły średniej zażywał zimnych kąpieli nad morzem. Po wielu latach postanowił kontynuować przygodę ale już w Ornecie. Swoim sposobem na życie zaraził kilka osób, które wspólnie rozpoczęły kąpiele w stawie w Nowym Dworze niedaleko Ornety. Od tego czasu aktywnie morsujących przybywa. Jak opowiada pan Stanisław Zajączkowski: „Na początku był to dziwny widok dla przypadkowych obserwatorów. Listopadowy czy grudniowy mroźny dzień na stawie malutka grupka osób kąpie się w najlepsze wykazując niezrozumiałe oznaki ogromnego zadowolenia. Rożnie nas wtedy określano. Teraz z tego się śmiejemy.

W chwili obecnej mamy w Klubie około 30 Morsów aktywnie korzystających z uroków zimnych kąpieli, a przez całą historię naszego klubu przewinęło się ich ponad dwustu.

Z każdym rokiem grono Orneckich Morsów się powiększa. Podczas niedzielnych spotkań nad jeziorem zawsze jest około 15-20 osób. Podczas pierwszych lat działalności klubu kąpiele 6-10 osób to było dużo. Z upływem czasu i rosnącą modą na zdrowie dołączyła reszta pozytywnie zakręconych i pogodnych ludzi.

Obecnie klub liczy około 30 aktywnych Morsów. Często są to rodziny spędzające niedzielne chwile nad jeziorem Mieczowym. To nie tylko ornecianie. Sporo osób jest z najbliższej okolicy: Bażyny, Nowy Dwór, Babiak, Pieniężno.
– Najwięcej orneckich morsów nad jeziorem Mieczowym kąpało się 13 grudnia 2015 r. podczas bicia rekordu Guinnessa. 38 osób w wodzie. Frekwencja dopisuje również podczas kąpieli dla WOŚP – powiedziała jedna z aktywniejszych Morsów pani Zofia Nędzi.

Świadomość społeczeństwa na temat korzyści płynących z zimnych kąpieli przyciąga nad jezioro Mieczowe nowe osoby. Ten fakt bardzo cieszy. Morsy orneckiego klubu jednogłośnie stwierdzają, że oprócz wzmacniania i hartowania organizmu bawią się przy tym wyśmienicie. Każdy z nich czuje się młodszy, zdrowszy i szczęśliwszy. I mimo, że są to tylko cotygodniowe spotkania to wnoszą w życie Morsów dużo radości, uśmiechu i pozytywnej energii, której tak brakuje na co dzień. To świetna terapia na trudy współczesnego życia, to niesamowite odprężenie i psychiczny relaks.

Również integrowanie się z podobnymi klubami jest „obowiązkiem” morsów z miasta na jeziorem Mieczowym. Chyba największa „morsowa” przyjaźń utrzymywana jest z Pozytywnymi z Dobrego Miasta,  Morsami z Lidzbarka Warmińskiego, Polarem z Bartoszyc, Biskupieckimi Morsami, Przeręblem z Bisztynka. Klubów w regionie powstaje coraz więcej.

Spotkania towarzyskie odbywają się również podczas zewnętrznych imprez. Największą taką imprezą w kraju jest Międzynarodowy Zlot Morsów w Mielnie. Orneckich Morsów nie brakuje podczas Nocy Karnawałowych Kąpieli. Ich logo widać podczas pływania z „Polarem” po rzece Łynie w Bartoszycach, czy też Dadajowego Zlotu Morsów w Biskupcu. Obowiązkowo uczestniczą w mikołajkowych i walentynkowych kąpielach na terenie Term Warmińskich.

– Kąpiemy się nie tylko w jeziorach, ale i nad morzem. Stegna i Kąty Rybackie to nasze ulubione morsowiska. Bierzemy udział w rozpoczęciu sezonu morsowego w wielu klubach. Imprez jest naprawdę bardzo dużo. Jednak największym sentymentem darzymy nasze jezioro” – dodaje pani Zofia.

Według doświadczonych Morsów idealnym zbiornikiem wodnym, stawem czy też jeziorem służącym ku uciesze miłośników zimnych kąpieli to ten z łagodnym zejściem do wody, niezbyt głęboki. Osoby korzystające z dobrodziejstw zimnej kąpieli powinni mieć wodę do pasa. Dlatego też Jezioro Mieczowe w Ornecie jest idealnym „kąpieliskiem” Morsów”.
Trzeba podkreślić,że podczas wyjazdów jak i miejscowych kąpieli Orneckie Morsy promują miasto. Zawsze widoczna jest flaga miasta z nazwą klubu czy też winder z nazwą klubu i herbem Ornety.

Wśród Morsów nie ma podziałów. Kąpać mogą się wszyscy. Przeciwwskazaniem do zimnych kąpieli są głównie choroby serca i układu krążenia. Każdy może wziąć w nich udział, tak jak każdy może zostać morsem. Nie ma ograniczenia wiekowego, trzeba tylko chcieć, przyjść na kąpielisko zwane potocznie „morsowiskiem”.

Obecnie najstarszym orneckim morsem  jest pan Adam Zmitrowicz, a najmłodszym, który pojawił się jako małe „Morsiątko” był 4 latek. Na podkreślenie zasługuje fakt, że przewagę mają kobiety. Nie straszne są im mrozy, zimne porywy wiatru czy kra. Są przykładem aktywnego spędzania czasu wolnego.

Doświadczone Morsy zawsze dzielą się doświadczeniem z młodszymi i dają wsparcie dla początkujących. Szczególnie wymagają od swoich młodszych kolegów i koleżanek, aby nie objadały się przed kąpielą czy też rozgrzewały „od środka” różnymi napojami. Obowiązkiem każdego morsa jest zrobienie porządnej rozgrzewki trwającą od 15 do 30 minut. Proste ćwiczenia jak w szkole podstawowej, biegi, przysiady, „pajacyki”. Kąpiel morsów to powolne zanurzenie i przebywanie w wodzie. Pierwsza kąpiel trwa krótko, około 1 minuty, ale to i tak dla początkującego wydaje się długo. Później jest coraz lepiej. W wodzie Morsy przebywają do 15 minut. Tu mile widziane jest wspólne śpiewanie czy tańczenie. To prawda: w wodzie można tańczyć. Gdy temperatura wody wynosi około zera stopni czas kąpieli jest ograniczany ze względu możliwość wyziębienia.

Oprócz tego, że ta pasja jest bardzo zdrowa to również dostępna dla każdego i niekosztowna. A to ważne w dzisiejszych czasach. Nie trzeba tu kupować specjalistycznego sprzętu. Wystarczy ręcznik, strój kąpielowy, czapka, rękawiczki i buty. To podstawowy stój Morsa.

Zapytany o motto działania, pan Stanisław, założyciel Klubu podkreśla „Im zimniej, tym lepiej. Ubolewamy tylko, że skończyły się śnieżne zimy. Dawały niepowtarzalna frajdę wyturlania się w śniegu. To był element hartowania. Również smuci nas coraz częstszy brak możliwości kąpieli w przeręblu na orneckim jeziorze” .

Plany na przyszłość to nadal prężnie się rozwijać i zarażać ta pasją jak największą ilość osób. Również utrzymanie ścisłej współpracy z innymi klubami, wyjazdy na imprezy lokalne i krajowe, szczególnie nad morze. Członkowie klubu marzą
o wygospodarowaniu miejsca na ognisko nad jeziorem.

Materiałów do artykułu udostępniła pani Zofia Nędzi i pan Stanisław Zajączkowski. Dziękujemy

Robert Dubaj

Czytaj e-wydanie
Gazeta Olsztyńska zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze. Roczna prenumerata e-wydania Gazety Olsztyńskiej i tygodnika lokalnego tylko 199 zł.

Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNie znaleźli niewybuchu
Następny artykułWyjątkowa wystawa o Pucku