A A+ A++

Pan Gienek mieszka w starym wraku busa w lesie za osiedlem Konieczki w Ełku. Jest inwalidą. Porusza się na wózku inwalidzkim. Mimo wszystko jest uśmiechnięty i na nic nie narzeka. Nie oczekuje żadnej pomocy, ale cieszy się, gdy go ktoś odwiedza.

W lasku za osiedlem Konieczki, około 5 kilometrów od centrum Ełku, stoi stary, zdezelowany bus.

— W tym “samochodzie”, na odludziu, mieszka tam starszy Pan, który ma na imię Gienek. Nie będę opisywał tu jego historii życia, bo uważam, że jest to niestosowne. Być może jeżeli spytacie, to Pan Gienek sam zdecyduje się Wam ją streścić. Jest to normalny, zdrowy umysłowo człowiek, jednak niepełnosprawny. Dokładnie nie ma nóg. Jedyne czego mu tam nie brakuje, to pozytywne myślenie i skromność — napisał na swoim facebookowym profilu ełczanin Sonić Valerianov, który jako pierwszy poruszył historię pana Gienka.

W poniedziałek pojechaliśmy na miejsce, żeby zobaczyć, jak radzi sobie pan Gienek (57 lat) i czego potrzebuje.

Rzeczywiście w lasku za osiedlem Konieczki, z dala od zabudowań stoi stary, biały bus. Jeszcze na kołach, ale bez silnika, nie nadający się do jazdy. Pukamy do drzwi. Odzywa się męski głos i otwierają się drzwi. Pan Gienek leży na starym, zniszczonym materacu. Przykryty jest dwoma kocami. Ma problemy z poruszaniem się, bo ma amputowaną jedną nogę i część stopy w drugiej. Wokół panuje bałagan. Mimo to pan Gienek jest uśmiechnięty i z życzliwością zaczyna rozmawiać. Pochodzi z okolic Sztabina. W swoim życiu m.in. był w wojsku. Przez trzy lata służył w Marynarce Wojennej na Helu, przez 14 lat był strażnikiem przy szpitalu wojskowym w Ełku. Jak mówi najbliższą żyjącą osobą jest jego brat.

— Jak będzie zimno, to mogę do niego pojechać, ale na razie nigdzie się nie wybieram — mówi pan Gienek.

W starym busie mieszka od około 1,5 miesiąca.

— To jest mój bus. Kupiłem go sobie, przywiozła mi go tutaj laweta. Lubie spokój, ciszę, takie ustronne miejsce — opowiada Pan Gienek. — Wcześniej miałem działkę. Ale gdy 3 lata temu straciłem nogę to ją sprzedałem. Bez nogi ani nie skoszę trawy, ani nic nie wykopię.

Gdzie przebywał w miedzy czasie, nie chce mówić. Ale na ofertę zamieszkania w jakimś ośrodku, noclegowni stanowczo odpowiada – nie.

— Ja do ośrodka nie pójdę. Najlepiej na swoim, sam u siebie — przyznaje mężczyzna. — Mam wózek, pomalutku wszędzie sobie dojadę.

W rozmowie nie słychać ani żalu, ani oczekiwania na jakąkolwiek pomoc. Pan Gienek twierdzi, że czuje się dobrze, ma zdrowe serce, nie potrzebuje żadnych leków.

— Nie mam na co narzekać. Mam rentę, mam z czego żyć. Mam tu gaz, ubranie, kołdry, dostałem już nowy wózek, dobrzy ludzie obiecali mi przywieźć nowy materac… — dodaje mieszkaniec starego busa.

Historia pana Gienka jest bardzo dziwna, ale i jednocześnie tragiczna. Dla zdecydowanej większości z nas jego warunki życia są przerażające. Ale nie dla pana Gienka. On nie chce nic zmieniać. Wydaje się być szczęśliwy. Wybiera się nowym wózkiem do Ełku. Jak mówi, spotka się tu z kolegami, porozmawia, i wróci do siebie.

— Nie boję się tu mieszkać. Żebym ja komuś krzywdę zrobił, to może bym się bał. Ale jak nikomu krzywdy nie zrobiłem — wyjasnia.

A na pytanie, czego mu życzyć, odpowiada bardzo krótko — zdrowia i dobrych ludzi.

Los pana Gienka poruszył już wiele osób. Dostał nowy materac, nowy wózek, coś do zjedzenia. Kilka osób zadeklarowało się, że będzie do niego zaglądało, przywiezie coś do jedzenia, ubrania. I choć warunki w jakich żyje mogą wydawać się tragiczne, to nikt nie chce go na siłę uszczęśliwiać. Bo taka jest jego wola.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułStrażacy walczą ze skutkami silnego wiatru
Następny artykułO świecie w Onecie. Polska musi się spodziewać bardzo ostrej reakcji Unii w kwestii praworządności