A A+ A++

Stellantis zamierza ograniczyć produkcję samochodów spalinowych po to, by Europejczycy kupowali więcej samochodów elektrycznych. Taka jest strategia koncernu wobec regulacji CAFE, która od stycznia 2025 roku zaostrza normy emisji CO2.

Stellantis w ostatnim czasie nie ma dobrej passy. Spadająca sprzedaż i pogarszające się wyniki finansowe zmuszają koncern do wstrzymywania produkcji i zamykania zakładów. Podjęto również decyzje o dużych zmianach w kierownictwie koncernu, m.in. zdecydowano, że obecny dyrektor generalny Stellantisa, Carlos Tavares po wypełnieniu kontraktu, w 2026 roku odejdzie na emeryturę.

Regulacja CAFE uderza w europejską motoryzację

Ponadto 10 października nowym dyrektorem operacyjnym Stellantisa na Europę został dotychczasowy dyrektor generalny Alfy Romeo, Jean-Phillipe Imparato. To właśnie Francuz zdradził nową strategię koncernu wobec zmian w przepisach dotyczących emisji spalin.

Renault, Volkswagen, a także Europejskie Stowarzyszenie Producentów Samochodów (ACEA) apelują do Unii Europejskiej o rezygnację z nowych norm emisji spalin, które mają zacząć obowiązywać już 1 stycznia 2025 roku. Zaostrzają one emisję CO2 o około 15 proc, do poziomów nieosiągalnych dla silników spalinowych.

Trwoga w Europie. “Chińczycy robią coś, co nie wydawało się możliwe”

Samochody spalinowe podrożeją o 20 tys. zł?

Producenci samochodów stają zatem przed trudnym wyborem. Albo będą musieli przestawić swoją produkcję na samochody elektryczne, które od dłuższego czasu nie chcą się sprzedawać, albo będą musieli płacić wysokie kary, sięgające nawet 95 euro za każdy przekroczony gram emisji CO2. Toyota ostrzega, że z tego powodu w styczniu samochody mogą podrożeć nawet o 20 tys. zł.

Co ciekawe, przeciwny jakimkolwiek zmianom w tym zakresie jest jednak szef Stellantisa, Carlos Tavares. Podczas salonu samochodowego w Paryżu powiedział on, że “jakiekolwiek opóźnienie w realizacji celów UE dotyczących emisji na rok 2025 będzie oznaczać jedynie, że europejscy producenci samochodów jeszcze bardziej zostaną w tyle za swoimi rywalami z Chin”.

Problem w tym, że szacunki mówią, że by uniknąć kar za przekroczenie norm, około 20-25 proc. sprzedaży będą musiały stanowić samochody bateryjne, czyli bezemisyjne. Tymczasem dziś stanowią one mniej niż 15 proc. rynku europejskiego, a tendencja jest malejąca.

Sprzedawcy samochodów apelują do Komisji Europejskiej: “Cele są niewykonalne”

Stellantis: Albo auta elektryczne albo żadne

Jak Stellantis zamierza zmieścić się w nowych normach? Jak powiedział Jean-Philippe Imparato, jeśli popyt na samochody elektryczne utrzyma się na obecnym, bardzo niskim poziomie, to koncern po prostu ograniczy ofertę samochodów spalinowych, tak by co najmniej 24 proc. sprzedaży stanowiły auta bateryjne.

Do Stellantisa należy kilkanaście znanych marek, w tym Abarth, Alfa Romeo, Chrysler, Citroen, Dodge, DS, Fiat, Jeep, Lancia, Maserati, Opel, Peugeot, Ram i Vauxhall. Koncern w ostatnim czasie zmaga się z wieloma problemami. Dostawy samochodów w Europie w III kw. tego roku spadły o 17 proc. w stosunku do poziomu z III kw. roku 2023, a w USA w tym samym czasie zmniejszyły się aż o 36 proc. Ceny akcji Stellantisa od stycznia spadły aż o 40 proc. Warto przy … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułПолковник Межевикин: Рост случаев СЗЧ – это не проблема качества военной подготовки
Następny artykuł14 października urodziła się Antonina!