Motor Lublin w dobrym stylu przywitał się z ekstraklasą. Beniaminek przed meczem z Widzewem zajmował bezpieczne miejsce w środku tabeli. To zasługa m.in. takich spotkań jak w poprzedniej kolejce, gdy piłkarze z Lublina sprawili sensację i wygrali na wyjeździe z Lechem Poznań (2:1).
Szaleństwo w Lublinie. Motor strzelił już w 22. sekundzie. Szalona i skuteczna pogoń Widzewa
I choć przed meczem z Widzewem trudno było wskazać zdecydowanego faworyta, to Motor wszedł w to spotkanie tak dobrze, jakby dzisiaj decydowały się losy mistrzostwa Polski. Kibice nie zdążyli jeszcze się usadowić na krzesełkach, a już było 1:0. Motor wyszedł ze świetną kontrą i w 22. sekundzie pięknego gola piętką strzelił Piotr Ceglarz.
Motor się nie zatrzymywał. Początek spotkania należał całkowicie do gospodarzy. W 13. minucie było już 2:0. Sebastian Rudol strzelił głową po idealnym dośrodkowaniu z rzutu wolnego. Wtedy mogło się wydawać, że Widzew już do tego meczu nie wróci.
Nic bardziej mylnego. Choć zespół gości wciąż nie grał najlepszego spotkania, to miał jedną broń – stałe fragmenty gry. Widzew dwa gole strzelił po rzutach rożnych. Dośrodkowanie Sebastiana Kerka z 22. minuty próbował przeciąć Samuel Mraz – skończyło się na tym, że wbił piłkę do własnej bramki. Dwie minuty później był już remis. Tym razem Kerk podał już idealnie na głowę Imada Rondicia.
Motor był w kompletnym szoku, a Widzew niespodziewanie znalazł się w gazie, co było widać doskonale na boisku, bo gospodarze jeszcze przed przerwą strzelili bramkę z niczego. W 42. minucie Motor rozgrywał piłkę z autu pod własnym polem karnym. Piłkarze Widzewa nie pressowali zbyt mocno, ale obrońca i tak zdecydował się wycofać futbolówkę do bramkarza. Wtedy Kacpra Rosę zdecydowanie zaatakował Imad Rondić i golkiper próbował ratować się panicznym wybiciem. Piłka odbiła się od napastnika Widzewa i wpadła do bramki.
Widzew wykończył Motor. Niesamowity mecz w Lublinie
Jeżeli kibice Motoru liczyli na to, że po przerwie ich drużynie uda się nawiązać do pierwszych 20 minut meczu, to się zawiedli. Łodzianie wciąż byli lepsi. W 56. minucie udało im się to potwierdzić kolejną bramką. Atak prawym skrzydłem przeprowadził Jakub Sypek, który już po wbiegnięciu w pole karne wycofał piłkę do Frana Alvareza. Ten uderzył zza szesnastki i zmieścił piłkę tuż przy słupku.
Piłkarze Motoru wciąż walczyli o gola kontaktowego, ale długo czegoś brakowało. W 79. było to kilka centymetrów, o które w akcji bramkowej wychylony przed linią obrony był Ndiaye, przez co gol Kacpra Wełniaka nie mógł zostać uznany. W 86. minucie rezerwowy napastnik Motoru dopiął swego. Udało mu się zgubić obrońców Widzewa i strzelić gola głową. Czasu na coś więcej było już zbyt mało, choć Motor kilka razy był bardzo blisko wyrównania. Mecz skończył się wynikiem 3:4.
Widzew zawdzięcza trzy punkty przede wszystkim duetowi Kerk-Rondić, ale na słowa uznania zasługuje cały zespół, który nie załamał się po bardzo słabym początku. Zwycięstwo zapewnia Widzewowi utrzymanie kontaktu z czołówką. Podopieczni Daniela Myśliwca mają 19 punktów – tyle samo co piąta w tabeli Legia Warszawa. A Motor Lublin? Gdy spojrzy się w tabelę, to ta porażka nie jest obecnie powodem do rozpaczy. Gdyby jednak beniaminkowi ostatecznie miało zabraknąć trzech punktów do utrzymania, to właśnie do tego meczu będą wracać fani drużyny z Lublina.
Motor Lublin – Widzew Łódź 3:4, 1′ Ceglarz, 14′ Rudol, 86′ Wełniak – 22′ Mraz (samobój), 24′ 42′ Rondić, 56′ Alvarez
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS