Od jakiegoś czasu cyfryzacja postępuje w każdej dziedzinie życia, dotyczy to też czytelnictwa. Afera Legimi zatacza coraz szersze kręgi. Spółka odniosła się do sprawy, tłumacząc swój model biznesowy.
Legimi powstało w Polsce w 2009 roku, oferując czytelnikom liczne e-booki od ręki. Szybko jednak, bo trzy lata później, w 2012, doszło do pierwszego starcia spółki z wydawcami. Jak przypomina “Wyborcza”, chodziło o pierwszy model subskrypcyjny, który działał… dwa dni.
Prezes spółki tłumaczył, że wydawcy “nie zrozumieli modelu działania i rozliczeń”, na co odpowiedziała prezes wydawnictwa Czarnego, Monika Sznajderman: “Legimi postawiło nas wszystkich przed faktem dokonanym, działając bez umów i pozwoleń. Nie mamy z Legimi bezpośredniej umowy, nasze pliki zostały pobrane z Virtualo, które odcina się od działań portalu”.
Platforma e-booków kontra wydawcy
Teraz mamy do czynienia z aferą Legimi 2.0. Wydawcy wycofali z platformy ponad 30 tysięcy (!) tytułów. Dlaczego? Jak w większości przypadków – chodzi o pieniądze. Oficyny twierdzą, że Legimi dystrybuowało e-booki niezgodnie z umową i przedstawiało im niepełne rozliczenia sprzedaży. Czy jest szansa na pokojowe rozwiązanie sporu? Raczej nikła.
Jak podaje “GW”, wydawcy przeprowadzili prowokację. Kupili kilka starszych tytułów, jednak Legimi nie wykazało ich w raportach sprzedaży. Po konfrontacji firma tłumaczyła się błędem informatycznym.
Jakiś czas później wydawcy zrzeszeni w PDW (Platforma Dystrybucji Wydawnictw) w dziennych rozliczeniach zobaczyli nagłe wzrosty sprzedaży. Firma w ten sposób chciała rozliczyć się z wcześniejszych zaległości, ale czy ze wszystkich? Tu wydawcy nie mają pewności.
Na te doniesienia negatywnie zareagował kurs spółki. Akcje notowane na GPW od wtorku, 15 października, nieustannie spadają.
Dodatkowo spółka może pochwalić się niezwykłą kreatywnością. Porozumiała się z wydawcami ws. korzystniejszych abonamentów bibliotecznych, które – jak sama nazwa wskazuje – miały obowiązywać w bibliotekch. Cóż, wyszło trochę inaczej.
Z abonamentów bibliotecznych mogą skorzystać także prywatne firmy, które oferują swoim pracownikom dostęp np. do systemu benefitów Multilife, za pośrednictwem którego ci mają dostęp do zbiorów Legimi. Wydawcy, którzy właśnie odkryli ten mechanizm, są zbulwersowani, że wykorzystano ich dobrą wolę – przed laty zgodzili się na preferencyjne stawki dla e-booków udostępnianych bibliotekom.
Jak afera Legimi odbije się na czytelnikach i czy w ogóle
Gdzie dwóch się bije, tam trzeci… traci. Legimi postanowiło sobie pomóc i zapowiedziało powstanie Pakietu Klubowego, który wejdzie w życie 22 października. Firma podaje, że ma on zawierać ok. 20 proc. wszystkich dostępnych tytułów.
Co to oznacza dla czytelników? Nowość ta będzie dodatkowo płatna i to nie jednorazowo. Platforma zażyczy sobie 14,99 zł od każdej książki. Nie trudno się domyśleć, że pomysł zirytował klientów – obecnie za miesięczny abonament trzeba zapłacić 49,99 zł.
Oczywiście nie jest to jedyna platforma oferująca czytelnikom e-booki od ręki, na rynku powstają nowe firmy tego typu. Pytanie tylko jak sytuacja z Legimi wpłynie na wydawnictwa, które z pewnością nabiorą odpowiedniego dystansu do tych przedsiębiorstw.
Komentarz Legimi
Na wstępie zaznaczamy, że przedstawienie wieloletniej działalności Legimi w kilku zdaniach przez pryzmat bieżącej sytuacji spornej z jednym z pośredników dystrybucyjnych oceniamy jako wyjątkowo jednostronny punkt widzenia, uderzający w dobre imię naszej firmy.
Pomija on z założenia tak wielki wkład, jaki w rozwój rynku książki elektronicznej w Polsce wniosła nasza marka, zespół oraz społeczność czytelników. Przez wiele lat wspólnie zbudowaliśmy nie bez przyczyny największą platformę dostępu do książek elektronicznych, od zawsze pionierską, działającą w wielu modelach biznesowych i kanałach dostępu. Ich stworzenie przynosi branży wielomilionowe przychody, które rozdysponowywane są pomiędzy uczestników rynku w sprawiedliwy sposób.
Czytelnicy wielokrotnie podkreślali, że książki w Legimi nie są tanie. Mamy tego świadomość, że nasza usługa subskrypcyjna jest najdroższa na rynku, a konkurencja podąża w ślad za naszym cennikiem i rozwiązaniami. Jest to efekt konsultacji, jakie prowadzimy z środowiskiem, bez którego książka nie mogłaby istnieć – twórczyniami i twórcami oraz reprezentującymi ich wydawnictwami. W oparciu o te uzasadnione oczekiwania wypracowaliśmy przez lata liczne modele rozliczeń, przedstawiając je środowisku w procesie biznesowych negocjacji. Dążymy do tego, by każdy twórca wnoszący wartość dla czytelnika otrzymał proporcjonalne i godziwe wynagrodzenie, a czytelnik usługę, na którą wciąż będzie go stać. Udział w dystrybucji Legimi zawsze był, jest i będzie dobrowolny – nasi dostawcy wiedzą, w jaki sposób pracujemy i rozliczamy się z twórcami i na tej podstawie podejmują decyzję o włączeniu swoich treści.
Zdajemy sobie sprawę, że rzeczywistość technologiczna jest złożona, a jej opracowanie kosztochłonne. Na przestrzeni lat podejmowaliśmy dziesiątki wyzwań, by znaleźć odpowiedź techniczną na wymagania prawne i biznesowe naszych partnerów. Jednym z nich są biblioteki, które zgłaszały zapotrzebowanie na treści cyfrowe, a przed ofertą Legimi nie były w stanie skutecznie jej zapewnić czytelnikom. Przytoczony w tekście mechanizm rozliczeń bibliotecznych jest know-how naszej firmy – to rozwiązanie stanowiące odpowiedź na zmieniające się otoczenie prawne w Unii Europejskiej w zakresie udostępniania książki elektronicznej w bibliotekach. Bez cienia wahania deklarujemy, że gdyby nie Legimi, branża nie wprowadziłaby w czyn postanowień prawnych TSUE C-174/15 zgodnie z ich zamysłem. Sposób zaimplementowania tych zasad prawnych został przemyślany w sposób innowacyjny na skalę europejską właśnie w Legimi – to rozwiązanie pionierskie, z którego korzystają tysiące użytkowników bibliotek, choć jest to dużo bardziej złożone, niż przedstawił to autor tekstu.
W rzeczywistości Legimi opracowało model dużo bardziej korzystny dla środowiska twórców, niż wynika to wprost z przepisów. Czytelników nużyć będą detale – napiszmy więc, że to rozwiązanie generuje ponad 10x lepszy efekt finansowy niż wypożyczenia książek drukowanych. Umowy porządkujące tę współpracę, opierają się na licencji, a nie ‘dozwolonym użytku bibliotecznym’. Jest więc to model biznesowy, a nie przywilej. Gdybyśmy skorzystali w naszej działalności z przywileju bibliotecznego, rozliczenie dla twórców byłoby o wiele mniej korzystne. Łatwo się w tym pogubić, lecz oczekujemy, aby i dziennikarze starannie tłumaczyli środowisku realia, w których funkcjonujemy.
Opisany model biznesowy skierowany jest do osób prawnych. Jest to – należy również podkreślić – model od kilku lat wycofywany z funkcjonowania w Legimi na rzecz innych, gwarantujących proporcjonalny udział twórczyń i twórców w przychodach i zgodnych z obecnym brzmieniem definicji godziwego wynagrodzenia twórcy w znowelizowanej ustawie o prawie autorskim. W promowanych obecnie przez Legimi rozwiązaniach komercyjna firma przekazuje na rzecz autorów istotnie większe kwoty, niż biblioteka publiczna. Korzysta z tych rozwiązań ponad 80% naszych kontrahentów. Do tego zachęcamy pozostałych dostawców, w tym wspomnianego pośrednika wymienianego w tekście.
Utrzymanie wielu modeli rozliczeniowych jest wyzwaniem organizacyjnym dla naszych kontrahentów i dla nas. Platforma techniczna Legimi systematycznie ewoluuje. Niektórzy nasi partnerzy nie nadążają za tempem zmian, a zespół opiekunów wydawców stara się dzielnie wychodzić tym wyzwaniom naprzeciw. Jak sądzimy, pojawiające się półprawdy, błędne interpretacje czy wręcz krzywdzące nieprawdziwe wnioski biorą się z poziomu skomplikowania naszej działalności. Tam, gdzie nie byliśmy wystarczająco skuteczni w komunikacji, potrzeba z naszej strony jeszcze więcej starań – przyjmujemy to wyzwanie. Prosimy jednak o nie powielanie półprawd i wysnuwanie sensacyjnych interpretacji. Legimi pracuje spokojnie od lat dla branży. Chcemy nadal działać na jej rzecz – z pożytkiem dla wszystkich uczestników rynku – na którym każdy czuje się najważniejszy (i słusznie!).
DU
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS