Po 2030 roku będzie można zarejestrować w UE wyłącznie zeroemisyjne autobusy miejskie. W większości będą to modele z napędem bateryjnym, ale co dziesiąty może otrzymać napęd wodorowy, prognozuje forma Interact Analysis, na którą powołuje się Solaris. W 2023 roku ta marka miała 44,5 proc. unijnego rynku autobusów wodorowych.
Elektryczne i wodorowe autobusy skonstruowane i produkowane w Polsce oferują także Autosan, Neso Bus, Arthur Bus, Pilea. Do tego MAN produkuje elektryczne modele w Starachowicach.
Czytaj więcej
Zagrożone miejsca pracy
Prezes Solaris Javier Iriarte podkreśla, że kierowana przez niego firma jest na trzecim miejscu w Europie, a w segmencie zeroemisyjnym na pierwszym i to od kilku lat. – Konkurujemy z nie tylko z grupą VW, Daimlerem oraz Iveco, ale także importerami nie obciążonymi kosztami europejskiej produkcji. Zasady powinny być równych dla wszystkich. Tymczasem europejscy producenci autobusów, którzy bazują na europejskich łańcuchach dostaw, tworząc w sposób pośredni i bezpośredni miejsca pracy tutaj, wnosząc do budżetów krajów UE ogromne daniny publiczne, i którzy muszą spełniać setki przeróżnych wymogów formalnych, choćby norm środowiskowych, nie mają z tego tytułu żadnych preferencji wobec firm, które tylko eksportują tutaj swoje towary – zauważa Iriarte.
Dodaje, że na rynku USA, gdzie Solaris zresztą planuje wejść ze swoją ofertą, aby móc startować w przetargach finansowanych z pieniędzy amerykańskich podatników, trzeba spełniać zasady określone w regulacji nazywanej Buy American Act (BAA).
Przepisy te wymagają, aby blisko 80% wartości produktu nabywanego w przetargu ze środków publicznych, w tym przypadku autobusu, było wytworzone na terenie USA. – W praktyce oznacza to konieczność otwierania tam fabryk, bazowania na lokalnym łańcuchu dostaw i korzystania z miejscowej siły roboczej – tłumaczy Iriarte.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS