Po miesiącach niepewności Renault w końcu ogłosiło, że po blisko pięciu dekadach obecności w Formule 1 zamyka dział silnikowy.
Nie pomogły nalegania, prośby czy groźby strajków pracowników w Viry-Chatillon. Włodarze stwierdzili, że najrozsądniej będzie zatrzymać program – w tym rozwój zupełnie nowej jednostki na sezon 2026 – i zgłosić się po silnik do jednego z pozostałych dostawców. Najprawdopodobniej będzie nim Mercedes.
Ogłoszono, że w Viry powstanie Hypertech Alpine Centre, skoncentrowane na nowych technologiach. W jego obrębie ma powstać grupa robocza zajmującą się również zachowaniem kontaktu z F1. Szefostwo Renault zapewnia, że nikt nie straci pracy, znajdując zatrudnienie przy innych projektach.
Jednak personel od lat związany z pracą nad jednostkami napędowymi przeznaczonymi do F1 szuka możliwości zatrudnienia gdzie indziej. Frederic Vasseur, szef zespołu Ferrari, ujawnił, że dostaje na skrzynkę pocztową wiele wiadomości z CV ludzi z Viry.
– Bardzo trudno patrzeć mi na to, co dzieje się w Viry-Chatillon – przyznał Vasseur w rozmowie z dziennikiem L’Equipe. – Znam ludzi, którzy są tam od 30 lat, i widuję ich od czasu do czasu. Przez ten czas bardzo się wyróżnili. Mają na koncie wiele tytułów.
– Szkoda, że tak to się kończy.
Zmiana barw w Formule 1 zwykle oznacza przymusowy urlop. To zabezpieczenie przed wynoszeniem najświeższych tajemnic technicznych. W przypadku końca działu silnikowego Renault może być jednak inaczej. Luca de Meo, szef Grupy Renault, zapewnił, że nie będzie utrudniał personelowi zmiany pracodawcy, jeśli pojawi się oferta od ekipy z F1.
– Ci, których pozytywnie nakręca idea tworzenia silników do F1, bez problemów mogą zmienić miejsce. Fred Vasseur dzwonił do nas i pytał czy może wziąć od nas ludzi bez konieczności odbywania przez nich urlopu. W porządku. Takie jest życie. Nikogo nie będziemy przecież więzić.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS