„Do pracy w zawodzie internetowego celebryty, czyli inaczej influencera, nadają się dwa typy ludzi. Pierwszy – ludzie zbyt głupi, żeby zdawać sobie sprawę z tego, co się wokół nich dzieje. Drugi – ludzie z psychiką komandosa. Zgadnijcie, których jest więcej” – pisze w książce „Nie zostawaj influencerem” Janek Strojny. Jego konto na TikToku obserwowało prawie milion fanów, a każdy filmik lajkowało kilkaset tysięcy osób. Mimo że na współpracy z markami zarabiał kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie, dziś nie chce mieć z tym nic wspólnego. Dlaczego? Cena popularności w sieci była zbyt wysoka – zapłacił za nią zdrowiem psychicznym: pobytem na zamkniętym oddziale psychiatrycznym w stanie ostrej psychozy. Ponadto depresją i chorobą dwubiegunową.
– Wzrusza mnie naiwność nastolatków, których marzeniem jest zostanie youtuberem, tiktokerem i tak dalej. Zdumiewa mnie beztroska rodziców, którzy nie reagują, gdy ich dziecko wsiąka w internetową otchłań coraz głębiej. Szkoda, że nikt im nie powiedział, z jak ogromnymi kosztami wiąże się wybór takiej drogi – mówi Strojny. Dlatego postanowił jako pierwszy przerwać milczenie i „opowiedzieć o sobie oraz pozbawionym wszelkich zasad i wartości świecie influencerów, w którym liczą się tylko zasięgi, pieniądze i kokaina”.
Czytaj też: Skończył się czas darmowych zasięgów. Ekspert: żeby zaistnieć w mediach społecznościowych, stare sposoby już nie wystarczą
„Nie zostawaj influencerem”, Janek Strojny
Fot.: Materiały prasowe
Bomba wybuchła. Jak Pandora Gate zatrzęsła branżą marketingową
Biznes nie może już dłużej udawać, że w branży wszystko jest kolorowe. Choć agencje PR, stajnie zrzeszające internetowych twórców i sami influencerzy próbują pudrować rzeczywistość, to rysy na szkle pękają z hukiem, a szczeliny są tak głębokie, że być może nie da się ich skleić.
– Branża influ zdominowała rynek rozrywkowy w Polsce. Mamy nową rzeczywistość, w której domorośli amatorzy wypierają wykształconych i doświadczonych profesjonalistów w mediach, filmach, muzycznych studiach czy na sportowych arenach. Dziś słowa gwiazdy jasno świecącej w sieci mają większą moc niż opinie naukowców, a internetowi pseudocoachowie mają większy wpływ na społeczeństwo niż certyfikowani psychoterapeuci – mówi Jakub Wątor, dziennikarz, który od lat bada nowoczesne technologie. W kwietniu wydał książkę „Influenza”, gdzie szczegółowo opisuje prawdy i mity na temat internetowego środowiska.
Dobrze wie, o czym mówi, bo to jego rozmowa z instagramerką Olciak93 (Aleksandrą Adamczyk) rozpoczęła falę #MeToo w środowisku polskich influencerów, a w efekcie dała początek Pandora Gate. O co chodziło w tej aferze? Temat pedofilii i nakłaniania do poddania się czynnościom seksualnym młodych (choć już pełnoletnich) dziewczyn przez topowych twórców YouTube’a (między innymi Stuu, Gargamela i Gonciarza) obiegł cały kraj, a krytyczny głos w sprawie zabrali najwyżsi rangą politycy – premier Donald Tusk, Mateusz Morawiecki czy Zbigniew Ziobro. Jednak całe wydarzenie przede wszystkim wstrząsnęło branżą marketingową. Nad markami, które współpracowały z oskarżonymi you … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS