Recydywista Łukasz Ż., który spowodował tragiczny wypadek na trasie Łazienkowskiej miał od lat orzeczony dożywotni zakaz prowadzenia. Taki sam zakaz miał Tomasz U., któremu pod koła na czerwonym świetle wbiegł pieszy. Czy łamiący zakazy jazdy kierowcy są bezkarni? Nie do końca.
Łukasz Ż. miał nakładane zakazy jazdy aż pięciokrotnie, a mimo to wsiadł do auta i spowodował śmiertelny wypadek. Na Tomasza U. dożywotni zakaz jazdy został nałożony przez sąd, który zajmował się wypadkiem ma moście Grota-Roweckiego. Kierowany wówczas przez niego autobus linii 186 z firmy Arriva, którym podróżowało 40 osób, przebił bariery energochłonne i spadł z wiaduktu. W wypadku zginęła jedna pasażerka, ranne zostały 22 osoby, z czego trzy były w stanie ciężkim.
Szczególnie bulwersująca była sprawa Łukasza Ż., który notorycznie łamał postanowienia sądu. Okazało się jednak, że prawo działało. Za złamanie zakazu grozi bowiem kara więzienia i Ż. swój wyrok za łamanie sądowego wyroku odsiedział. Tyle tylko, że niczego go to nie nauczyło.
Jak więc wygląda prawo i praktyka sądownicza w przypadku kierowców złapanych na łamaniu zakazu jazdy?
Otóż każdy sędzia, przed wydaniem wyroku ma nie tylko możliwość, ale i obowiązek ustalenia m.in. danych o karalności oskarżonego. Sąd rozpoznając sprawę polegającą na niestosowaniu się do orzeczonego środka karnego – w tym wypadku zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych, co jest naruszeniem art. 244 Kodeksu Karnego (k.k) winien posiadać aktualną kartę karną oskarżonego, jak również odpis prawomocnego wyroku (wyroków), w którym środek taki był orzeczony. Mówi o tym art. 213 Kodeksu Postępowania Karnego (k.p.k.).
A co mówi sam wspomniany art. 244 k.k.? Czytamy w nim, że “Kto nie stosuje się do orzeczonego przez sąd zakazu zajmowania stanowiska, wykonywania zawodu, prowadzenia działalności, zajmowania stanowiska lub wykonywania zawodu lub pracy w organach i instytucjach państwowych i samorządu terytorialnego, a także w spółkach prawa handlowego, w których Skarb Państwa lub jednostka samorządu terytorialnego posiadają bezpośrednio lub pośrednio przez inne podmioty co najmniej 10% akcji lub udziałów, wykonywania czynności wymagających zezwolenia, które są związane z wykorzystywaniem zwierząt lub oddziaływaniem na nie, prowadzenia pojazdów, wstępu do ośrodków gier i uczestnictwa w grach hazardowych, wstępu na imprezę masową, przebywania w określonych środowiskach lub miejscach, nakazu okresowego opuszczenia lokalu zajmowanego wspólnie z pokrzywdzonym, zakazu kontaktowania się z określonymi osobami, zakazu zbliżania się do określonych osób lub zakazu opuszczania określonego miejsca pobytu bez zgody sądu, zakazu posiadania wszelkich zwierząt albo określonej kategorii zwierząt albo nie wykonuje zarządzenia sądu o ogłoszeniu orzeczenia w sposób w nim przewidziany, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5″. Powtórzę, wskazując tylko na mający zastosowanie w tym przypadku fragment:
Każdy sędzia wydając wyrok na kierowcę, który złamał zakaz jazdy samochodem, ma dostęp do jego pełnej kartoteki z odpisami wydanych wcześniej wyroków. Jednocześnie sędzia jest zobowiązany do wydania kolejnego zakazu – mówi o tym art. 42 par. 1a pkt 2 k.k. Dotyczy to też sytuacji, gdy pierwotny zakaz dotyczył tylko określonej kategorii pojazdów. Stąd biorą się te popularne w mediach stwierdzenia, że dana osoba była objęta kilkoma zakazami jazdy.
Jak poinformowało Interię Biuro Prasowe Ministerstwa Sprawiedliwości, “sąd obligatoryjnie orzeka zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów na okres przynajmniej 3 lat (do 15 lat), jeśli sprawca przestępstwa przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji był nietrzeźwy, albo zbiegł z miejsca wypadku (art. 42 par. 2 k.k.). Ponadto sąd obligatoryjnie orzeka dożywotnio zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów, jeśli sprawca po raz drugi prowadził pojazd w stanie nietrzeźwości albo prowadził w stanie nietrzeźwości mimo obowiązującego zakazu prowadzenia (art. 178a par. 4 k.k.) albo w stanie nietrzeźwości spowodował wypadek, którego skutkiem była śmierć osoby, chyba że zachodzi wyjątkowy wypadek, uzasadniony szczególnymi okolicznościami (art. 42 par. 3 k.k.)”.
Sąd obligatoryjnie i bezwarunkowo orzeka dożywotni zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów w razie ponownego skazania w warunkach art. 42 par. 3, czyli np. jeśli dana osoba po raz trzeci prowadziła pojazd w stanie nietrzeźwości. (art. 42 par. 4 k.k.). Sąd może orzec także zakaz prowadzenia pojazdów w przypadku warunkowego umorzenia postępowania przeciwko sprawcy (art. 76 par. 3 k.k.).
Kolejne zakazy jazdy są wydawane obligatoryjnie i tutaj sędzia nie ma swobody. Natomiast od uznania sędziego zależy, czy skorzysta z art. 244 k.k., który umożliwia karanie więzieniem za łamanie zakazu jazdy samochodem. Praktyka pokazuje jednak, że takich wyroków jest raczej niewiele, chociaż nie da się precyzyjnie stwierdzić ile. Art. 244 zawiera bowiem szereg przestępstw, za które można trafić do więzienia. Z informacji Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że obecnie w więzieniach przebywa 2201 osób skazanych za popełnienie przestępstw określonych w art. 244 k.k. czyli za niestosowanie się do wyroków sądów.
Kierowca autobusu Tomasz U. na jeździe bez prawa jazdy wpadł pierwszy raz. Odpowie teraz za łamanie sądowego zakazu, za co, jak widać wyżej, po raz kolejny zostanie ukarany zakazem, ale będzie mu grozić również do pięciu lat więzienia. Odpowiadać będzie również nieudzielenie pomocy potrąconemu pieszemu i ucieczkę z miejsca wypadku.
Czy to dużo? W 2023 roku policja zatrzymała ponad 95 tysięcy pijanych kierowców, a rok wcześniej ich liczba przekroczyła 100 tysięcy. Wydaje się więc, że ludzi, którzy łamią prawomocny zakaz jazdy, generalnie nie wsadza się do więzień. Dlaczego? Pod koniec 2023 roku za kratami znajdowało się niemal 75 tys. przestępców i był to jeden z najwyższych poziomów w Europie, jeśli odniesiemy go do liczby ludności. W Polsce na 100 tysięcy mieszkańców przypada 191 więźniów, a przykładowo w Finlandii – tylko 51 więźniów. Średnia dla Unii Europejskiej wynosi 106 więźniów.
Co ciekawe, aż 40 proc. polskich więźniów to osoby, które odbywają stosunkowo krótkie wyroki (do 2 lat) za drobne kradzieże i właśnie przestępstwa drogowe, przy czym zapewne są to w większości sprawcy wypadków drogowych. Na początku obecnego roku Ministerstwo Sprawiedliwości informowało, że zamierza zmniejszyć liczbę więźniów, m.in. poprzez stosowanie na szerszą skalę systemów dozoru elektronicznego.
Jednym z najważniejszych aspektów sądownictwa jest tzw. niezawisłość sędziowska. To oznacza, że nie ma żadnej instytucji, z Ministerstwem Sprawiedliwości na czele, która byłaby uprawniona do wydawania jakichkolwiek wytycznych dla sędziów w sprawie orzekania. Minister Sprawiedliwości nie może więc w żaden sposób nakazać sędziom, by szerzej korzystali z art. 244 i wsadzali do więzień osoby, które mimo sądowego zakazu siadają za kierownicą samochodu.
Miał trzy zakazy, a mimo to znów prowadził pijany. Wkrótce zmiany w prawie
Jak informuje Ministerstwo, w każdej sprawie przy wymierzaniu kary sąd powinien kierować się granicami ustawowego zagrożenia, ogólnymi zasadami wymiaru kary oraz dyrektywami jej wymiaru. Zasady sądowego wymiaru kary obejmują zasadę swobodnego uznania sędziowskiego, indywidualizacji kary i jej oznaczoności.
Jednym słowem, surowość wyroku zależy tylko i wyłącznie od sędziego.
Tego oczywiście nie wiadomo, bo nie sposób oszacować skali tego zjawisko. Wiadomo nie od dziś, że od łamania przepisów odstrasza nie tyle wysokość kary, co jej nieuchronność. Tymczasem szansa na wpadkę kierowcy, który jeździ zgodnie z przepisami jest bardzo niewielka. Inna sprawa, że zawsze na drodze może stać się coś nieoczekiwanego i wówczas kłopoty są gwarantowane. O czym boleśnie przekonał się właśnie Tomasz U.
W sprawie wypadku autobusu prowadzonego przez Tomasz U. sąd okręgowy w Warszawie wydał wyrok pod koniec 2022 roku. Sąd uznał, że oskarżony nieumyślnie spowodował katastrofę w ruchu lądowym oraz umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym i skazał go na 7 lat więzienia oraz dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych.
Mężczyzna nie trafił do więzienia bo w lutym 2023 roku od wyroku apelację złożyły zarówno obrońca, jak prokuratura. Sprawa trafiła do Sądu Apelacyjnego w Warszawie, a tam – wciąż czeka na wyznaczenie terminu rozprawy. Sąd apelacyjny ma zaległości i w pierwszej kolejności na wokandę trafiają sprawy, w których jest zastosowany tymczasowy areszt, czy sprawy zagrożone przedawnieniem. “Tu nie było zastosowanego środka zapobiegawczego” – wyjaśniła rzecznik prasowa Sądu Apelacyjnego w Warszawie ds. karnych sędzia Ewa Leszczyńska-Furtak
Podkreś … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS