Wypalenie nie przychodzi nagle, ot tak. Owszem, finalnie może ściąć nas z nóg i z zawodowego gruntu, ale to ścinanie następuje powoli. Nie można więc w poniedziałek być wypalonym, a w czwartek już nie. Tymczasem wiele osób myli przeciążenie pracą i zmęczenie z wypaleniem zawodowym.
To jak je odróżnić?
Najbardziej popularna definicja mówi, że wypalenie zawodowe to zespół czynników, na które składają się wyczerpanie emocjonalne, zobojętnienie i obniżone poczucie własnych dokonań. W praktyce można podzielić to na trzy etapy. Najpierw pojawia się zmęczenie, które nie mija nawet, gdy wyjedziemy na urlop czy spędzimy leniwy weekend. Jeśli intensywny okres w pracy minął, pozornie wszystko wróciło do normy, wyjechaliśmy na wakacje, mamy wolne weekendy, a mimo to nadal jesteśmy przemęczeni – powinna się nam zapalić lampka ostrzegawcza.
No tak, ale ciągłe zmęczenie może być też spowodowane problemami zdrowotnymi…
To prawda – dlatego, zanim odwiedzi się terapeutę, warto zrobić podstawowe badania. Stan chronicznego przemęczenia może wynikać np. ze źle działającej tarczycy, obniżającego się poziomu testosteronu, zwłaszcza u mężczyzn w okolicach 50. roku życia, czy anemii. Przy wypaleniu zawodowym mogą też pojawiać się bóle mięśni, stawów, niepokój, drażliwość i one rzeczywiście mogą mieć przyczyny organiczne. Częstym sygnałem jest również obniżona odporność: jeśli np. ktoś do tej pory przeziębiał się raz do roku, a teraz cztery – to znak, że powinien zastanowić się, czy zachowuje równowagę między pracą a odpoczynkiem.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS