A A+ A++

Krystyna Loska. Najbardziej lubiła… gotować i sprzątać

Krystyna Loska w 1999 r.

Krystyna Loska w 1999 r.

Źródło zdjęć: © AKPA

Magazyn Retro

04.10.2024 15:10

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Dla niej, rodowitej Ślązaczki, zawsze najważniejsza była rodzina. Przenosząc się do Warszawy, zabrała z sobą swój kawałek Śląska. Przez 33 lata telewizyjnej kariery swoim strojem, fryzurą, sposobem mówienia wprowadzała do polskich domów elegancję i spokój.

Kochali ją mężczyźni, zachwycały się nią kobiety, wśród których nie budziła zazdrości, a podziw. Tym większy, że nie budowała kariery na skandalach. Po prostu była naturalna i szczera. “Nigdy nic mi nie przeszkadzało, ponieważ nigdy nie starałam się być inna niż jestem, w przeciwnym razie bardzo trudno byłoby się poruszać między ludźmi. I dlatego zawsze wszystkim mówię: »Zostań sobą, a wtedy łatwo ci będzie przejść przez życie«” – mówiła w jednym z wywiadów.

Krystyna, z domu Szostak, urodziła się 25 lipca 1937 r. w Tychach w kupieckiej rodzinie. Odebrała staranne wykształcenie, również muzyczne (gra na pianinie i akordeonie). Po podstawówce dostała się do I Liceum Ogólnokształcącego im. Bolesława Chrobrego w Pszczynie.

“Liceum w Pszczynie miało ogromne tradycje (to tu w 20-leciu międzywojennym uczyły się dzieci polskiej arystokracji – red.) i było wówczas najlepsze na Śląsku” – wspominała. Po maturze mogła ubiegać się o indeks każdej uczelni. Wybrała aktorstwo, o którym marzyła od dziecka. Jeszcze w ogólniaku uczęszczała na kursy przygotowawcze prowadzone przez Gustawa Holoubka, przewodniczącego komisji egzaminacyjnej. Bez problemu dostała się na wydział aktorski szkoły teatralnej w Krakowie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Niejeden młody aktor zerkał na ciemnowłosą (tak, tak!) Ślązaczkę z podziwem, ale ona już wtedy była szczęśliwie zakochana w starszym od niej o pięć lat Henryku Losce, bracie szkolnej koleżanki. On też pochodził z Tychów, z biednej, wielodzietnej rodziny. Mieszkali po sąsiedzku, znali się od dziecka. Pan Henryk był miłośnikiem piłki nożnej, grał nawet w Polonii Tychy.

Gdy pani Krystyna zaczynała studia, jej ukochany kończył właśnie Wydział Górnictwa i Geologii Politechniki Śląskiej w Gliwicach. Z dyplomem inżyniera w kieszeni dostał dobrą pracę w Kopalni Węgla Kamiennego “Ziemowit” w Lędzinach. A po pracy wciąż realizował piłkarską pasję, jako kierownik drużyny piłkarskiej Górnika Lędziny, a później działacz Górnika Zabrze. W czasie jego działalności w klubie Górnik święcił największe triumfy w historii, awansując w 1970 r. do finału Pucharu Zdobywców Pucharów.

Edukację pani Krystyny na drugim roku studiów przerwała ciąża. 24 maja 1959 r. para powitała na świecie jedynaczkę Grażynę (pobiorą się w 1961 r.). Po narodzinach córki jej mama porzuciła marzenia o aktorstwie. Choć pięć lat później dokończyła studia, zdając egzamin eksternistyczny, lecz nie podjęła pracy w zawodzie. Na początku lat 60. zatrudniła się w katowickim radiu, gdzie prowadziła najpopularniejszą wtedy audycję młodzieżową “To idzie młodość”.

Zobacz także

Barbara Brylska. Na widok południowców jej serce biło mocniej
Barbara Brylska. Na widok południowców jej serce biło mocniej

Do pracy w telewizji namówił ją kolega ze szkoły, spiker Józef Kopocz. Po raz pierwszy na antenie TVP Katowice pojawiła się w czerwcu 1962 r., zapowiadając serial Walta Disneya “Zorro”. Jej uroda i gracja zostały docenione. W 1966 r. została miss “Zwierciadła” i wystąpiła na okładce magazynu.

W jednym z wywiadów córka prezenterki wspominała moment, w którym uświadomiła sobie, że jej mama jest sławna: “Pamiętam pewien poranek, kiedy zobaczyłam na drzwiach szafy zawieszoną sukienkę, w której mama poprzedniego dnia wystąpiła na spikerskim dyżurze w telewizji i w której zapowiadała dobranockę. »O, a wczoraj pani w telewizji miała taką samą« – powiedziałam. Gdy odkryłam, że to jednak sukienka mamy, dotarło do mnie, że moja mama to ta pani z telewizji”.

Prezenterka zaś mówi, że Grażyna była bezproblemowym dzieckiem. “Była spokojna od samego początku. Jedyne, co jej przeszkadzało, to moja gra na pianinie, wtedy pies wył i ona płakała”.

Pani Krystyna zawsze grubą kreską oddzielała pracę od życia prywatnego. W domu była po prostu żoną i mamą. I świetną gospodynią. “Dom był dla mnie – jak dla typowej Ślązaczki – bardzo ważny, nie tylko jako obowiązek, ale prawdziwa przyjemność. Zawsze lubiłam gotować, sprzątać i w ogóle dbać o to domowe ciepło. Swoją śląską pracowitością wielu zadziwiłam” – opowiadała z dumą. Tymczasem Henryk Loska awansował do pracy w administracji: najpierw w Katowicach, a później, od 1972 r., w Państwowej Radzie Górnictwa w Warszawie. Wtedy całą rodziną przenieśli się do stolicy.

Decyzja o opuszczeniu rodzinnych stron, choć oczywista, wcale nie była dla niej łatwa. “Żeby ten Śląsk ze sobą tu przywieźć, tę atmosferę domową jeszcze zachować, zabrałam nasze meble kochane i psa – wspominała po latach pani Krystyna. – Te rzeczy towarzyszyły nam co dzień. Dzięki nim przeniosłam także śląską atmosferę”.

W stolicy mąż pani Krystyny został również działaczem PZPN. Był członkiem kierownictwa polskiej reprezentacji na mistrzostwach świata w 1974, 1978 i 1986 r. Od 1975 do 1979 r. pełnił funkcję wiceprezesa PZPN ds. szkoleniowych. Pani Krystyna zaś dostała pracę w Telewizji Polskiej jako prezenterka i konferansjerka. Choć mogłoby się wydawać, że nic ich zawodów nie łączy, byli tacy, którzy dojrzeli w nich pewien metafizyczny związek. Piłkarze święcącej wtedy triumfy polskiej narodowej reprezentacji bardzo lubili, gdy to właśnie pani Krystyna zapowiadała transmisje z ich międzynarodowych spotkań. Uważali, że przynosi im szczęście – Loska na ekranie oznaczała zwycięstwo biało-czerwonych. Ale przecież nie tylko mecze zapowiadała pani Krystyna. Prowadziła festiwale w Sopocie i Opolu.

Zobacz także

Zarabiali krocie. Ona przegrała fortunę w ruletkę, on przepił resztę

Jako spikerka zasłynęła umiejętnością przedstawienia z pamięci programu na cały dzień. “Uważam, że jeśli już mam zapraszać na jakiś program, to przecież jest to o wiele bardziej przyjemne, jeśli zapraszam, patrząc telewidzowi w oczy, a nie zaglądając do kartki” – tłumaczyła tym, którzy podejrzewali ją o oszustwo i zerkanie do ukrytej gdzieś sprytnie ściągawki.

Mimo bardzo powściągliwego sposobu prezentowania spikerów udawało jej się błysnąć humorem w zapowiedziach programów. Jej talent komiczny został wykorzystany m.in. w Studiu Gama – bloku rozrywkowym, który przez pewien czas prowadziła z Andrzejem Zaorskim. Poczucie humoru przydawało się jej też w życiu prywatnym – jak wtedy, gdy w latach 70. wybrała się na wakacje nad morze. Po kilku dniach koszmarnej pogody wyszło w końcu słońce, więc popędziła na plażę.

“Kompletnie się spaliłam. I kiedy tak leżałam czerwona jak burak, podbiegła do mnie jakaś dziewczynka, uważnie mi się przyglądając, w końcu zapytała swoją mamę: »Czy to ta pani z telewizji?«. A owa mama popatrzyła na mnie i powiedziała: »No co ty, tamta pani jest ładna«”.

W 1995 r. prezenterka przeszła na emeryturę, ale jeszcze przez kilka lat pracowała na estradzie. W 2013 r. została odznaczona Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, a podczas gali Telekamer “Tele Tygodnia” 2016 otrzymała owacje na stojąco, choć jedynie wręczyła nagrodę. W tym samym roku pani Krystyna pożegnała ukochanego męża. Pochowała go w rodzinnym grobowcu w Tychach. Po jego śmierci brała nawet poważnie pod uwagę powrót w tamte strony, ale córka i zięć Adam Torbicki wyperswadowali jej to. Dziś pani Krystyna docenia ich upór. Zamiast do Tychów, przeprowadziła się do córki, do Otwocka. To właśnie w Grażynie i zięciu ma dziś największe oparcie.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułFundusze VC nadal inwestują w krypto, ale ostrożniej
Następny artykułSadzisz tuje przy płocie sąsiada? Polskie przepisy mówią jasno