Gdy pytam piętnastolatkę z Ukrainy, kim chciałaby zostać w przyszłości, odpowiada, że… Polką. – Żeby się nie bać – mówi ściszonym głosem Olga, jakby wstydziła się swojego strachu.
Piętnastolatka z Ukrainy chce zostać… Polką. “Żeby się nie bać”
– Myślisz, że Polacy się nie boją? – dociekam.
– Nie musicie, bo was Rosjanie nie napadną. Tutaj nie będzie wojny. Putin wie, że Amerykanie staną w waszej obronie. A nam po prostu dają rakiety, czołgi i samoloty. Dobrze, że dają, ale to jakby twojego znajomego bili na ulicy, a ty zamiast go bronić, podałbyś mu kij, żeby sam sobie poradził. Jaki byłby z ciebie kolega? Ukraina nie ma kolegów i musi się bać – odpowiada.
O cztery lata młodszy od niej Maksym kręci na to nosem. Jego zdaniem samo bycie Polakiem to żaden pomysł na przyszłość. Młody Ukrainiec chce być kimś ważnym. – Bo ludzie dzielą się na ważnych i zwykłych. Pierwsi to np. politycy, którzy rządzą drugimi. Gdy są źli, to pomiatają zwykłymi, robią im wojny, wypędzają ich z domów. Dlatego lepiej, gdyby ważnymi byli tacy jak ja. Nikogo z domu nie wypędzę, bo wiem, jak podczas ucieczki trzeba się bać. Po wojnie wrócę do Ukrainy i zostanę politykiem – zapowiada.
– A czego się boisz? – dopytuję, a Maksym smutnieje i się zasępia.
– Tego, że wojna się nie skończy, a ja z mamą nie będziemy mogli wrócić do Ukrainy. Że nie poradzimy sobie w Polsce i będziemy musieli jechać gdzieś dalej – wzdycha.
Z kolei siedemnastoletnia Oksana ma zamiar zostać w Polsce i być tutaj psycholożką. Mówi, że chciałaby pomagać takim jak ona, czyli Ukraińcom uciekającym przed inwazją Władimira Putina. Na pytanie, czym jest wojna, odgrzebuje w socialach pewną grafikę. Widać na niej przekreślone na czerwono nazwy kolejnych miesięcy, a w tle płaczące kobiety i dzieci. – Czerwonej kreski nie ma tylko na październiku, bo gdy robiono grafikę, jeszcze się nie zaczął. Ale i jego już można przekreślić. A potem zrobić to samo z listopadem, grudniem, styczniem itd. To pokazuje, jak ludzie czekają na coś, co się nie stanie. Na pokój. To jest właśnie wojna – opowiada.
Oksana, Maksym i Olga uciekli przed nią do Polski. Są jednymi z prawie 350 tysięcy dzieci i nastolatków, które żyją w naszym kraju. Widać i słychać ich na polskich ulicach, ale niewiele o nich wiadomo. Co myślą o Polsce i Polakach. Jak im się tutaj żyje? Co od nas słyszą? O czym rozmawiają między sobą? Czego w nas się boją?
Ukraińskie dziecko ucieka przed wojną Putina. Polacy zmieniają temat
Ze swojej ucieczki Maksym zapamiętał głównie pośpiech. Samochód jego matki pędził z Odessy do polskiej granicy, co chłopiec rozumiał tak: “Rosjanie nas gonią i jeśli złapią jeszcze w Ukrainie, to nas zabiją”. Dlatego siedział na tylnym siedzeniu i o nic nie pytał. Nie chciał przeszkadzać mamie. Bardzo się bał, że nie zdążą przed ludźmi Putina.
Pośpiech w gestach matki nie skończył się nawet, gdy dodarli do granicy i tam utknęli na kilkanaście godzin. Kiedy Maksym zobaczył jej niespokojne oczy, założył, że powinien bać się nie tylko Rosjan. – Pomyślałem, że w Polsce zabraknie dla nas miejsca. Że wpuścicie iluś takich jak my, a potem zamknięcie swój kraj. Nas wezmą Rosjanie – wspomina.
Mimo że w końcu przekroczyli granicę i byli już bezpieczni, nadal się spieszyli. Nawet po dotarciu do domu znajomych Ukraińców w Krakowie, a potem jeszcze przez kilka następnych tygodni. W drodze do sklepu, do łóżka, a nawet we śnie. – Kiedyś opowiedziałem ten koszmar polskim kolegom z klasy: “Czekam w kolejce do polskiej granicy, a Rosjanie nas doganiają. Zaczynam z całych sił biegnąć. Budzę się cały mokry”. Mama mówiła, że podczas tego snu, rzucałem się po całym łóżku – opisuje.
– Jak na to zareagowali twoi polscy kumple? – pytam.
– Nic nie powiedzieli. Popatrzyli na siebie, zmienili temat, a potem odeszli. To był jedyny raz, gdy zapytali mnie o wojnę. Później już nie byli ciekawi. Nie wiem, dlaczego. Właściwie nie rozmawiamy. Gdy podchodzę i o coś pytam, odpowiadają krótko, a potem robi się cicho. Dopiero jak odejdę, znów coś mówią i uśmiechają się do siebie. Trochę mi z tym trudno – przyznaje Maksym. Jak dodaje, ma w klasie jeszcze jednego Ukraińca i tylko z nim może rozmawiać.
Stereotyp dziewczyny ze Wschodu. “Lubicie się rozbierać, bo u was bieda”
Matka zapisała Olgę do polskiej szkoły krótko po ucieczce z Ukrainy. – Powiedziała, że nie ma sensu bawić się w ukraińską naukę online, bo i tak tutaj zostaniemy. Tata zostawił nas jeszcze przed wojną i nasz kontakt się urwał. Rosjanie zbombardowali nam blok w Kijowie, dlatego nie mamy do czego wracać. Na pewno nie do wojny. Mama mówiła, że jeśli mam być szczęśliwa, to nie możemy wrócić – podkreśla.
Piętnastolatka się z tym zgadza, dlatego od początku pilnie uczy się polskiego. Nie tylko w szkole, ale również na dodatkowych zajęciach zdalnych. Ogląda też polskie seriale i rozmawia z tutejszą koleżanką matki. Z polskimi rówieśniczkami nie może, bo ich nie ma. – Nie pytają, jak mi się żyło w Kijowie, co lubię, dlaczego musiałam uciekać do Polski ani nawet, jaki jest mój ulubiony zespół. Zazwyczaj są mili, ale mnie omijają. Może nie wiedzą, jak ze mną gadać? Boją się, że się rozpłaczę? Próbowałam podchodzić, rozmawiać, ale było sztywno – stwierdza.
Czasem nie jest miło, bo słyszy od polskich kolegów docinki: “Powiedz coś po rusku”, “A wy, w Rosji, macie internet?”, “Putin to wasz prezydent, a Zełenski to jego zastępca?”. – To nie fair – komentuje krótko.
Niekiedy pytają Olgę, czy założyła konto na OnlyFans i czy publikuje tam rozbierane zdjęcia. – Macie chyba taki stereotyp, że jako dziewczyny ze Wschodu lubimy się rozbierać, bo u nas bieda i nie ma jak się bogacić. Jedna z polskich koleżanek wkurzyła się, gdy jej chłopak patrzył za mną i rzuciła: “Co z tego, że ładna? Takie Ukrainki tylko d..pę pokazują za pieniądze. Albo ją dają” – wspomina.
– Mimo to nadal chcesz zostać Polką? – pytam.
– Tak. Mama mówi, że w każdym kraju nowego się olewa albo mu się dokucza. Ale to się zmieni, jeśli porządnie nauczę się polskiego i już nie będzie słychać, że jestem Ukrainką. A moje nazwisko brzmi jak polskie – odpowiada.
– Myślisz, że Polacy cię nie polubią, dopóki pozostaniesz Ukrainką?
– Chyba będzie z tym ciężko. Mama mówi, że już się nami znudziliście – stwierdza Olga.
Co Ukraińcy wypominają rodakom? “Trochę mi za to wstyd”
O tym, że Polacy mają już dość Ukraińców, słyszy też w szkole siedemnastoletnia Oksana. Ale nie od Polaków, tylko od swoich rodaków. – Ukraińcy, którzy przyjechali tutaj przed wojną, mają pretensje, że przez nas, uchodźców, wszystko się popsuło. Wcześniej Polacy byli bardziej życzliwi dla Ukraińców, a teraz są nami zmęczeni. To niby przeze mnie, moją mamę i miliony innych. Głupie gadanie. Przecież gdyby Rosjanie nie chcieli nas zabić, to byśmy nie uciekli – wzdycha.
Jak dodaje, migranci ze wschodu Ukrainy mają też pretensje do tych z zachodu, że… udają cierpienie. – Przykładowo: dziewczyny z Charkowa mówią o tych ze Lwowa, że wcale nie musiały uciekać przed wojną, bo tam prawie nic się nie dzieje. Przyjechały do Polski, żeby tutaj lepiej sobie pożyć. Trochę mi za to wstyd, choć nie ja to wymyśliłam – przyznaje Oksana.
Teraz o wiele lepsze stosunki ma z polskimi rówieśnikami. Została przez nich dobrze przyjęta w ogólniaku. – Mogę powiedzieć: “Wreszcie!”. To już moja trzecia szkoła, bo tyle razy mama zmieniała pracę i przeprowadzałyśmy się z miasta do miasta. W poprzednich szkołach z nikim się nie zaprzyjaźniłam i raczej słyszałam niemiłe rzeczy. Np. że śmierdzę, bo ludzie w Ukrainie, jak na wsi, się nie myją. Czułam zimno od Polaków. Teraz w Warszawie mam fajne koleżanki. Gdy mi smutno, wyciągają mnie z domu i wygłupiamy się przy muzyce. Ale o wojnie nie chcą słuchać – stwierdza moja rozmówczyni.
Co dziwi was w Polsce? “Chwila nieuwagi i stajesz się wrogiem”
Do tego pytania aż wyrywa się Maksym. Zdumiewa go, że Polacy nie są z siebie dumni. – Za to, że nam pomogliście, gdy wybuchła wojna w 2022 roku. Teraz polskie chłopaki kłócą się w szkole o to, który polityk gorszy, bo więcej pomógł Ukraińcom. Nie rozumiem – rozkłada ręce.
Olgę dziwi, że Polacy tak “wierzą” w Putina i stawiają znak równości między nim a całym złem, które teraz dzieje w Ukrainie. – Nawet nie wiem, czy on żyje i mało mnie to obchodzi. Problemem są Rosjanie, którzy nas nienawidzą i traktują jak potworki w grze komputerowej, które trzeba okraść, wybić i spalić to, co po nich zostanie. Dla Rosjan nie jesteśmy ludźmi. Sam Putin byłby bez nich nikim. Dlatego dziwi mnie, dlaczego tak często o nim mówicie – stwierdza.
Zdumiewa ją też scena z niedawnego weekendu, kiedy stała z ukraińskimi koleżankami w galerii handlowej. Zagadały się i nie zauważyły, że blokują wyjście z toalet. Trzej Polacy się wkurzyli. Ale nie zwrócili uwagi nastolatkom, tylko je zwyzywali, m.in. od “ukraińskich kur…w”. Moja rozmówczyni jest przekonana, że gdyby mówiły po polsku, skończyłoby się na wywracaniu oczami. – Ci faceci się nie znali, ale podeszli do siebie i na nas mówili. Jakby nagle zostali kolegami. A my po prostu się zagapiłyśmy. Chwila nieuwagi i stajesz się wrogiem. To mnie dziwi – wzdycha piętnastolatka.
– Mnie zaskakuje, że polscy rodzice tak dużo czasu poświęcają dzieciom – uśmiecha się Oksana. – W Ukrainie ludzie są zabiegani, ciągle w pracy albo przy załatwianiu spraw. Mojej mamy też ciągle nie było w domu. Dopiero od Polaków się nauczyła, żeby mieć czas dla córki. Bardzo mi się to podoba – podkreśla.
– Jest coś, o czym z nią nie rozmawiasz? – pytam.
– O tacie, który zginął na froncie i o wojnie. Powinnyśmy to robić, ale te tematy jeszcze za bardzo bolą mamę. Dlatego chcę zostać psycholożką, żeby leczyć dusze takich osób jak moja mama – podsumowuje siedemnastolatka.
Chcesz zgłosić temat, opowiedzieć swoją historię? Napisz do autora: [email protected]
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS