A A+ A++

Dla zespołu z siedzibą w Silverstone zapewnienie sobie usług Neweya, po jego odejściu z mistrzowskiego zespołu Red Bulla, jest ogromnym przełomem.

Jednak szef zespołu Aston Martin, Mike Krack mówi, że jego ekipa nie może siedzieć z założonymi rękami i czekać na jego przybycie.

Ze względu na warunki kontraktu z obecnym pracodawcą Newey nie może rozpocząć pracy dla Astona Martina wcześniej niż do marca przyszłego roku.

Chociaż pozyskanie najlepszego obecnie inżyniera jest dużym impulsem na przyszłość, Krack mówi, że Aston Martin nie może sobie teraz pozwolić, aby emocje z tym związane przyćmiły jego obecne zadanie.

Czytaj również:

W związku z tym, że Aston Martin zajmuje dopiero piąte miejsce w klasyfikacji konstruktorów z zaledwie 86 punktami, Krack jasno daje do zrozumienia, że ​​zmiany muszą nastąpić jeszcze przed przybyciem Neweya.

Zapytany, jak trudno było pogodzić entuzjazm związany z przybyciem Neweya i związanego z tym projektu na sezon 2026 z obecnymi trudnościami, Krack powiedział: – Bardzo trudno, ale myślę, że powinniśmy również wykorzystać  obecny sezon, żeby mu pokazać na co nas stać. Powinno to być motywacją dla nas wszystkich.

Zapytany czy istnieje niebezpieczeństwo, że ludzie będą siedzieć z założonymi rękami i po prostu czekać, aż Brytyjczyk zacznie działać, Krack powiedział: – Jeśli zidentyfikuję choćby jedną taką osobę, to nie potrwa to długo.

Chociaż Newey już odwiedził fabrykę Astona Martina i rozmawiał z kadrą kierowniczą, jego zaangażowanie pozostaje na razie ograniczone, ponieważ nadal ma ważny kontrakt z Red Bullem.

Krack powiedział, że to, czy może komunikować się z Neweyem przed oficjalnym rozpoczęciem jego pracy, nie leży w jego gestii.

– Nie wiem. Muszę to sprawdzić w naszym dziale prawnym – powiedział.

– Myślę, że trzeba być bardzo ostrożnym w takich sprawach. Nie chcemy wdawać się w kwestie prawne. To po prostu byłoby nie w porządku.

Krack sprawę stawia jasno i twierdzi, że ​​po walce o miejsca na podium na początku zeszłego sezonu, obecna walka o punkty w dole tabeli nie jest satysfakcjonująca dla Astona Martina.

– Wiem, że nie jesteśmy tam, gdzie chcemy być. Naszym celem było wyraźnie zmniejszenie dystansu do czterech najlepszych zespołów.

– Nie udało nam się tego zrobić. Inni nadrobili więcej zaległości niż my. Taka jest rzeczywistość i musimy to zrozumieć i zmienić – dodał.

Czytaj również:

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNBA: Knicks dopinają transfer Townsa. Włączyli do niego… europejski zespół. Jak?
Następny artykuł“To szaleństwo”. Kalifornia zakazuje identyfikacji wyborców