Od dobrych trzech lat trwa zaogniony konflikt na linii właściciele Stacji Kontroli Pojazdów – Ministerstwo Infrastruktury. Pierwsi domagają się urealnienia – zamrożonych od 20 lat – opłat za badania techniczne pojazdów. Drudzy – zdają się robić wszystko, by przesunąć żądania branży poza aktualny kalendarz wyborczy. Wygląda jednak na to, że władze będą musiały przystać na propozycję podwyżek cen przeglądów. W przeciwnym razie, w Polsce może zabraknąć diagnostów.
W Polsce działa obecnie około 5400 stacji kontroli pojazdów. Liczby zmieniają się jednak każdego dnia, bo tylko w pierwszej połowie bieżącego roku z mapy zniknęło aż 118 takich obiektów. Fala bankructw nie jest przypadkowa. Właściciele SKP od wielu lat starają się o podwyżki zamrożonych od 20 lat opłat za badania techniczne pojazdów.
29 września mija równe 20 lat od opublikowania rozporządzenia Ministra Infrastruktury w sprawie wysokości opłat związanych z prowadzeniem stacji kontroli pojazdów oraz przeprowadzaniem badań technicznych pojazdów. We wrześniu 2004 roku określono, że kierowcy płacić będą za standardowe okresowe badanie techniczne 98 zł. Od tego czasu kilkukrotnie wzrosły w Polsce koszty prowadzenia działalności. Wielokrotnie podnoszono też minimalne wynagrodzenie za pracę. Warto przypomnieć, że średnie miesięczne wynagrodzenie brutto wynosiło w 2004 roku 2289 zł. Dla porównania, obecnie jest to ponad 8,2 tys. zł brutto.
Ciekawym argumentem dotyczącym podwyżki opłat za badania techniczne pojazdów, który do tej pory umykał uwadze opinii publicznej, jest starzenie się diagnostów. W obecnych realiach pracodawcy muszą ograniczać wydatki na serwis obiektów i ciąć koszty związane z wynagrodzeniami pracowników. Nieatrakcyjne zarobki, w połączeniu z wysokimi wymaganiami stawianymi przez ustawodawcę sprawiają, że zawód diagnosty samochodowego nie przyciąga nowych pracowników. I nie ma się czemu dziwić, bo aby zostać diagnostą trzeba przecież legitymować się odpowiednim doświadczeniem i zaliczyć egzaminy państwowe. Do tego dochodzi jeszcze widmo odpowiedzialności karnej za ewentualne błędy czy niedopatrzenia.
Nie jest więc zaskoczeniem, że wiele młodych osób zamiast starać się o uprawnienia diagnosty wybiera zawód mechanika samochodowego lub np. kierowcy ciężarówki. Efekt? Z danych Polskiej Izby Stacji Kontroli Pojazdów (PISKP) wynika, że obecnie już 28 proc. diagnostów samochodowych w Polsce to emeryci, czyli osoby, których wiek przekracza 65 lat. Taki udział emerytów w strukturze zatrudnienia musi w szybkim tempie przełożyć się na jakość samych badań. Mówiąc wprost – co czwarty z diagnostów samochodowych w Polsce – z powodów zdrowotnych – może mieć wkrótce poważne problemy z wejściem do kanału czy obsługą niezbędnych do przeprowadzenia badania technicznego urządzeń.
Chociaż media prześcigają się wymyślaniu kolejnych kwot dotyczących nowych stawek opłat za badania techniczne, oczekiwania branży oscylują w okolicach około 200 zł za przegląd. Takie dane płyną z badań ankietowych przeprowadzanych przez PISKP wśród samych diagnostów i właścicieli SKP. Mowa oczywiście o kwocie netto, więc – w ostatecznym rozrachunku – kierowcy płaciliby 246 zł za badanie techniczne. Nie są to wiadomości dobre dla zmotoryzowanych, ale w kontekście danych sprzed dwóch dekad, taką podwyżkę można uznać za umiarkowaną.
Przypomnijmy, że w 2004 roku kwota 98 zł za badanie techniczne stanowiła 11,9 proc. wynagrodzenia minimalnego i blisko 4,3 proc. średniego wynagrodzenia za pracę. Biorąc pod uwagę obecne zarobki by uzyskać podobne wyniki badanie musiałoby kosztować odpowiednio 511 zł (11,9 proc. minimalnego wynagrodzenia za pracę) lub 352 zł (4,3 proc. średniej krajowej z lipca br).
Z najnowszych danych serwisu OLX wynika, że diagnosta s … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS