Ostatnio w stanie Kalifornia wprowadzono nowe prawo, które zmusza cyfrowe sklepy do powiadamiania klientów o nabywaniu licencji na konkretną grę, a nie jej faktycznego kupna. Z tej okazji postanowił skorzystać serwis GOG, przypominając graczom za pośrednictwem serwisu X o swoich usługach.
Polski sklep jeszcze raz zapewnił użytkowników, że kupując produkcje na GOG-u stają się oni ich prawdziwymi posiadaczami. Jest to możliwe przez brak zabezpieczeń DRM (ang. digital rights management), które „chronią” dzieło danego dewelopera.
Jednakże uzytkownicy szybko wytknęli serwisowi zapisy w umowie użytkownika. Chodzi konkretnie o punkt 2.1 – według niego platforma zapewnia „licencję” do wykorzystywania. GOG nie czekało długo z wyjaśnieniem tych wątpliwości i opublikowało jasne stanowisko.
Kiedy mówiliśmy, że pozwalamy Ci „posiadać” gry, mieliśmy na myśli, że bez względu na to, co się stanie – czy to problemy z licencją, zamknięcie cyfrowych sklepów czy nawet apokalipsa zombie odcinająca Twój Internet – nadal będziesz mógł w nie grać dzięki naszym instalatorom offline. Chcemy mieć pewność, że Twoje dziedzictwo growe jest zawsze w Twoich rękach, a nie w naszych.
Użytkownicy z entuzjazmem zareagowali na owe dwa tweety i pochwalili serwis za działania wobec graczy. Niektórzy podkreślili, że kupują gry wyłącznie na GOG-u, inni natomiast dziękowali za wytłumaczenie niejasności i deklarowali większą aktywność na platformie.
Ten materiał nie jest artykułem sponsorowanym. Jego treść jest autorska i powstała bez wpływów z zewnątrz. Część odnośników w materiale to linki afiliacyjne. Klikając w nie, nie ponosisz żadnych dodatkowych kosztów, a jednocześnie wspierasz pracę naszej redakcji. Dziękujemy!
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS