A A+ A++

Moje doświadczenie z debiutem serii Google Pixel jest mniej więcej takie samo jak z latami dziewięćdziesiątymi… przecież to było dosłownie chwilę temu, prawda? Naprawdę nie mam pojęcia, jak to się stało, że jeszcze wczoraj wszyscy szaleli na punkcie modeli Nexus, a w ostatnich tygodniach miałam okazję testować dziewiątą generację Pixeli. Tak, seria miała swoją premierę w 2016 roku, więc już solidny kawałek czasu temu i jedynym usprawiedliwieniem tego, że nigdy wcześniej jej nie testowaliśmy, niech będzie fakt, że dość długo nie było jej po drodze z Europą, nie wspominając o Polsce. W końcu mamy jednak okazję sprawdzić, o co tyle hałasu, bo w nasze ręce trafił flagowy wariant Google Pixel 9 Pro XL, który powinien być popisem możliwości amerykańskiego giganta.

Google Pixel 9 Pro XL powinien być popisem możliwości amerykańskiego giganta. A za 5399 PLN za wersję 16/128 GB pamięci lepiej, żeby tak było, bo w tej półce cenowej użytkownicy niechętnie wybaczają błędy.

 Ten niepozorny smartfon to murowany hit najbliższych miesięcy. Motorola edge 50 neo – test

A za 5399 PLN za wersję 16/128 GB pamięci lepiej, żeby tak było, bo w tej półce cenowej konkurencja jest poważna, a użytkownicy niechętnie wybaczają błędy. I na papierze wygląda to naprawdę nieźle, bo producent sięgnął po 6,8-calowy panel OLED LTPO o odświeżaniu 120 Hz i jasności szczytowej 3000 nitów, gwarantuje siedem lat aktualizacji systemu i bezpieczeństwa, a do tego chwali się imponującymi możliwościami fotograficznymi, za które odpowiadać mają 42 MP kamerka przednia oraz zestaw 50 MP obiektyw główny z OIS, 48 MP obiektyw ultraszerokokątny i 48 MP teleobiektyw z 5-krotnym zoomem optycznym. Pewną niewiadomą pozostaje układ Google Tensor G4, bo jak mieliśmy okazję przekonać się już wielokrotnie, producenci smartfonów zwykle najlepiej wychodzą na zewnętrznych procesorach (patrz: Samsung). 

Specyfikacja Google Pixel 9 Pro XL
Wyświetlacz 6,8 cala, 1344×2992 pikseli, Super Actua OLED LTPO, 486 ppi, 120 Hz
Procesor Google Tensor G4 (1x Cortex-X4 3.1 GHz, 3x Cortex-A720 2.6 GHz i 4x Cortex-A520 1.92 GHz), GPU: Mali-G715 MC7
Pamięć wewnętrzna 16 GB RAM + 128 GB ROM
Pamięć zewnętrzna  nie
Aparat tylny 50 Mpx + 48 Mpx + 48 Mpx
Aparat przedni 42 Mpx
Bateria 5060 mAh, ładowanie przewodowe 37W, bezprzewodowe 23/12W, zwrotne 
Połączenia Wi-Fi 802.11a/b/g/n/ac/6e/7, 2,4/5/6 GHz, Bluetooth: 5.3, NFC, dualSIM (2x 5G)
Czujniki czujnik oświetlenia, czujnik zbliżeniowy
Złącza USB typu C (USB 3.2)
System operacyjny  Android 14
Wymiary 162.8 x 76.6 x 8,5 mm
Waga 221 g

Google Pixel 9 Pro XL – wygląd i jakość wykonania

Google Pixel 9 Pro XL przychodzi zapakowany w szare ekologiczne opakowanie z obwolutą, na której znajdziemy kilka podstawowych informacji o urządzeniu, jak obsługiwany standard sieci 5G, wielkość ekranu, wersja pamięci na dane czy wersja kolorystyczna. W środku jest równie „eko”, bo producent całkowicie zrezygnował z plastiku, więc urządzenie chronią tektura i woskowany papier (nie da się ukryć, że ma to swój urok). Zgodnie z ostatnią smartfonową modą nie znajdziemy tam również ładowarki i muszą nam wystarczyć szpilka do otwierania tacki SIM i przewód USB typu C do typu C, co nikogo już chyba nie dziwi.

Pewnym zdziwieniem może okazać się jednak wygląd smartfona, który z jednej strony pełnymi garściami czerpie z projektów giganta z Cupertino, a z drugiej zaskakuje projektem wyspy aparatów i to chyba nawet fanów serii. Nie da się ukryć, że Google Pixel 9 Pro XL wygląda trochę jak spory iPhone i chociaż Apple nie ma wyłączności na połączenie charakterystycznego zaoblenia narożników, płaskiego ekranu i spłaszczonych aluminiowych ramek, to skojarzenia nasuwają się same. Na uwagę zasługują jednak szczególnie szklane plecki o satynowym wykończeniu, chronione przez Gorilla Glass Victus 2, które w wersji kolorystycznej Porcelain prezentują się niezwykle elegancko. Zwłaszcza w duecie ze srebrnymi ramkami (które czasem wyglądają na różowe złoto), choć nie można nie odnotować, że koszmarnie zbierają one odciski palców, więc jeśli zależy nam na tej „elegancji”, to szmatki w dłoń. 

Niemniej śmiało zaryzykuję tu twierdzenie, że dla części użytkowników inna kwestia będzie bardziej kontrowersyjna, a mowa o sygnalizowanej już wyspie aparatów. Owszem, Google zdążyło już przyzwyczaić wszystkich do tego, że jest ona duża i zajmuje całą szerokość tylnego panelu, ale tym razem poszło w dość kontrowersyjną stronę. I pisze to osoba, która ceni sobie taką oryginalność smartfonów, wystarczy tylko spojrzeć na moje recenzje vivo X90 Pro czu Nubii Z60 Ultra. Wyspa aparatów jest duża, ma kształt kapsułki, mocno wystaje nad płaskie szkło plecków, a przez połączenie srebra i czerni mocno rzuca się w oczy, wpływając na ogólny odbiór urządzenia. To z pewnością element w stylu „love it or hate it”, ale mówiąc szczerze nie potrafię powiedzieć, do której grupy mi bliżej.  

Wszyscy zgodzą się jednak, że Google Pixel 9 Pro XL to urządzenie wykonane z materiałów wysokiej jakości materiałów i z najwyższą starannością, bo już przy pierwszym kontakcie mamy wrażenie obcowania z flagowym smartfonem (nie mogło tu więc zabraknąć wodo- i pyłoszczelności, co potwierdza certyfikat IP68). Niestety połączenie szkła i metalu sprawia, że telefon bardzo łatwo wysuwa się z ręki – wiem, że większość półki premium korzysta z takiego połączenia, ale tym razem coś poszło mocno nie tak. 

Podobnie zresztą jak przy rozkładzie elementów na ramce, bo kto wpadł na tak szatański pomysł, żeby zamienić miejscem przycisk zasilania i przyciski regulacji głośności? Nawet po kilku tygodniach testów nie byłam w stanie się do tego przyzwyczaić, więc na porządku dziennym było przyciszanie sobie smartfona przy próbie wygaszenia ekranu i wygaszanie go, kiedy chciałam podkręcić głośność słuchania muzyki. Serio, Google, nie idź tą drogą! Na szczęście to jedyny szalony pomysł producenta w tym zakresie, i tak lewą stronę mamy zupełnie pustą, na górnej ramce znajdziemy mikrofon, a na dolnej grill głośnika multimedialnego, złącze USB typu C (USB 3.2), kolejny mikrofon i tackę na karty SIM. 

Google Pixel 9 Pro XL – ekran

Google wyposażyło model Pixel 9 Pro XL w 6,8-calowy wyświetlacz chroniony przez Gorilla Glass Victus 2, który nazywa Super Actua. To zdaniem producenta ukłon w stronę zdolności zwiększania jasności wyświetlacza do bardzo wysokich poziomów bez poświęcania wyrazistości kolorów lub przejrzystości. I chociaż brzmi to jak klasyczny marketing, to ekran faktycznie jest jedną z największych zalet tego smartfona. Mowa o bardzo dobrej jakości panelu OLED LTPO o adaptacyjnym odświeżaniu 1-120 Hz, rozdzielczości 1344×2992 pikseli, zagęszczeniu pikseli na poziomie 486 ppi i proporcjach 20:9. 

Co więcej, szczytowa jasność deklarowana jest tu na imponujące 3000 nitów, które powinno pozwolić na wygodną obsługę urządzenia na zewnątrz w słoneczne letnie dni. A czy faktycznie pozwala? Tak, chociaż jak zawsze przypominam, że w normalnych warunkach nie mamy szans zobaczyć takich wartości. Niemniej przy trybie manualnym udało mi się zmierzyć blisko 1200 nitów przy maksymalnym poziomie jasności (dla pełnego ekranu), a jasność minimalna jest wystarczająco niska, aby umożliwić komfortowe korzystanie w ciemnościach (niecałe 2 nity). Trochę lepiej mogłaby sprawdzać się za to jasność automatyczna, która dość wolno się rozkręca i zanim ustawi odpowiednią jasność przy dużym nasłonecznieniu, mija kilka chwil. 

Warto też wspomnieć, że panel jest 8-bitowy i oferuje do 16 mln kolorów, co dla statystycznego użytkownika nie będzie miało większego znaczenia, ale konkurenci z tej półki cenowej sięgają już po 10-, a nawet 12-bitowe panele. Nie zabrakło też wsparcia HDR10 i HDR10+ (brak Dolby Vision) oraz certyfikacji Widevine L1. Można jednak przymknąć na to oko, bo Google nadrabia ewentualne niedostatki czytnikiem linii papilarnych – przesiadka na czytnik ultrasoniczny była strzałem w dziesiątkę. Sensor jest ulokowany w odpowiednim miejscu, działa niezawodnie i błyskawicznie, nie trzeba nawet do końca przykładać palca do ekranu, a ten już odblokowany. Niby taka drobnostka, a chciałoby się, żeby była już branżowym standardem.

Rzućmy jeszcze okiem na ustawienia wyświetlacza, gdzie mamy do dyspozycji regulację jasności, włączenie automatycznej jasności, ciemny motyw (manualnie lub według harmonogramu, w tym ustawionego samodzielnie, od zachodu do wschodu słońca i w porze snu), podświetlenie nocne (manualnie lub według harmonogramu i z opcją dopasowania intensywności), kolory (naturalne i adaptacyjne) czy rozdzielczość (włączona domyślnie Wysoka 1008×2244 pikseli i Pełna (1344×2992 piksele). To właśnie tu wybierzemy też sposób nawigacji po systemie (gesty i trzy przyciski), dostosujemy czułość ekranu, rozmiar interfejsu i tekstu czy włączymy wygaszacz ekranu. Nie zabrakło również Always-on display, ale jego ustawienia znajdziemy w zakładce Tapeta i styl, a do tego nie ma ich zbyt wiele (z ciekawostek warto wymienić identyfikację granych w pobliżu piosenek na wyłączonym ekranie).

Google Pixel 9 Pro XL – wydajność

Google chce być jak Apple nie tylko pod względem designu, ale i niezależności od producentów chipów, bo pod maską serii Pixel znajdziemy jego autorskie układy, a mianowicie produkowany w 4 nm procesie technologicznym 8-rdzeniowy Tensor G4 (1x Cortex-X4 3.1 GHz, 3x Cortex-A720 2.6 GHz i 4x Cortex-A520 1.92 GHz) z GPU Mali-G715 MC7. Mogą one liczyć na wsparcie 16 GB pamięci RAM LPDDR5X i 128 GB szybkiej pamięci na dane UFS 3.1, a oferują także więcej niż przyzwoite zaplecze komunikacyjne z 5G, trójzakresowym 2,4/5/6 GHz WiFi 7, Bluetooth 5.3, NFC, USB 3.2 czy nawigacją GPS (L1+L5), GLONASS, GALILEO, BDS, QZSS i NavIC.

Jak sprawdza się to w codziennym użytkowaniu? Mówiąc szczerze, spodziewałam się, że będzie trochę lepiej, jak to przy podzespołach produkowanych z myślą o konkretnych urządzeniach, tymczasem smartfon chodzi sprawnie, ale zdarzają mu się delikatne przycięcia czy dłuższy czas reakcji na wydawane polecania. Wyniki benchmarków też pokazują, że do flagowych propozycji liderów branży dużo brakuje. Co więcej, Google Pixel 9 Pro XL nie grzeszy kulturą pracy i przy bardziej wymagających zadaniach łatwo się nagrzewa, a do tego cierpi z powodu poważnego throttlingu termicznego – CPU Throttling Test pokazuje spadek do 61% już po nieco ponad 2 minutach. Temperatury CPU i baterii zaraz po wykonaniu benchmarku AnTuTu wynoszą 44 oraz 35,7 stopnia, a obudowa osiąga w okolicach 70% tego testu 36,6 stopni Celsjusza. Mówiąc krótko, przed Google jeszcze wiele pracy. 

Google Pixel 9 Pro XL – możliwości fotograficzne

Możliwości fotograficzne Pixeli zyskały przez lata niemal legendarny status, więc byłam bardzo ciekawa, czy faktycznie oferują więcej niż konkurenci – zwłaszcza takim użytkownikom jak ja, którzy korzystają z aparatów w smartfonie na domyślnych ustawieniach. Na papierze wygląda to dobrze, ale jednocześnie bardzo podobnie do rywali z tej półki cenowej i ubiegłorocznego Pro, tzn. z tyłu mamy potrójny zestaw z 50 MP (f/1.68) obiektywem głównym z OIS, Dual Pixel PDAF i laserowym AF, 48 MP obiektywem ultraszerokokątnym (f/1.7) z wielokierunkowym PDAF i 48 MP (f/2.8) teleobiektywem z 5-krotnym zoomem optycznym i maksymalnie 30-krotnym cyfrowym, wielokierunkowym PDAF i OIS. Z większych zmian wymienić można za to kamerkę przednią, bo 42 MP (f/2.2) jednostka jest zupełnie nowa. 

Aplikacja aparatu wygląda podobnie do branżowego standardu, tzn. po jej włączeniu dostajemy łatwy dostęp do wszystkich obiektywów, a między różnymi trybami ( Portret, Panorama, Tryb nicny) przełączamy się przesuwając prawo-lewo. Dodatkowe opcje znajdziemy jednak w lewym dolnym rogu ekranu, a nie w formie paska czy ściąganej belki u góry i nie jest to moim zdaniem najwygodniejsza opcja, bo to miejsce, gdzie najtrudniej sięgnąć kciukiem. Z ciekawostek warto też wymienić testowy tryb Dodaj mnie, który jest jednym z efektów działania AI, a mianowicie pozwala połączyć dwa zdjęcia w jedno, np. jeśli nie mamy pod ręką osoby, która zrobiłaby nam grupową fotkę. 

No dobrze, ale jak z jakością zdjęć z Google Pixel 9 Pro XL? Mówiąc krótko, bardzo dobrze, chociaż mówiąc szczerze nie widzę tu żadnej przewagi nad flagowymi Samsungami, fotograficznymi modelami vivo czy nowymi iPhone’ami (tak, piekło zamarzło i Pixele nie są jedyną serią, którą właśnie pierwszy raz testuję na ITHardware.pl). Niemniej zdjęcia z obiektywu głównego są szczegółowe, ostre (nawet przy niekorzystnych warunkach, np. silnym wietrze, gdzie całe otoczenie się porusza), pozbawione zaszumień czy zniekształceń, o przyjemnych dla oka kolorach – czasami delikatnie podbitych, ale wciąż w granicach naturalności i trudno na pierwszy rzut oka dostrzec, że algorytmy nieco im pomogły. Ba, zdarzały się sytuacje, gdzie wręcz wskazane było dodanie nieco „życia”, więc jeśli denerwują was wesołe kolorki Samsungów, tu odetchniecie z ulgą. 

Bardzo dobrze wypadają też portrety (chyba jedne z najlepszych, jakie kiedykolwiek widziałam) i fotografia nocna, która jest wolna od zażółceń czy flar. Złego słowa nie powiem również o obiektywie ultraszerokokątnym, który praktycznie nie odstaje od obiektywu głównego (pozwala też na wykonywanie zdjęć makro, a stosowny tryb włącza się automatycznie podczas korzystania z obiektywu głównego, kiedy zejdziemy poniżej minimalnej odległości ostrzenia) oraz teleobiektywie, choć ten ostatni nie jest tak spójny kolorystycznie z jednostką główną. 

Jeżeli zaś chodzi o nagrywanie wideo, to mamy do wyboru maksymalnie 8K w 30 klatkach, ale jeśli chcemy 60 klatek i HDR, to musimy zejść do 4K:

Google Pixel 9 Pro XL – oprogramowanie i bateria

Software

W tym roku Google tak pospieszyło się z premierą nowych Pixeli, że po raz pierwszy w serii debiutują one bez jednej ze swoich największych zalet, czyli nowej wersji Androida. I choć aktualizacja do 15 to najpewniej kwestia najbliższych tygodni, na start dostajemy OS w wersji z numerem 14, którą większość z nas zdążyła dobrze poznać przez ostatni rok. Dodam jednak, że Google gwarantuje długie 7-letnie wsparcie dla swoich urządzeń, zarówno w zakresie systemu, jak i aktualizacji bezpieczeństwa. Czy to oznacza, że Google Pixel 9 Pro XL nie przynosi żadnych nowości? 

Teoretycznie przynosi, a mowa o mierzeniu temperatury za pomocą czujnika ukrytego pod lampą LED na wyspie aparatów, funkcji Zakreśl, by wyszukać wywoływanej przez przytrzymanie środkowego przycisku nawigacyjnego czy sztucznej inteligencji Gemini, choć w naszym kraju. nie uświadczymy akurat większości jej popisowych sztuczek (jak zaawansowany generator obrazów Pixel studio czy Pixel Screenshot do porządkowania, analizowania i podsumowań screenshotów). 

To znaczy jest kilka ciekawych opcji, tzn. możemy skorzystać z Magicznego edytora, gdzie w prosty sposób zmodyfikujemy zdjęcia, dodając do nich obiekty, wycinając z nich obiekty, zmieniając ich kolor, powiększając, zmniejszając czy przenosząc je w inne miejsce, a także modyfikując tło. Co prawda AI nie zawsze rozumie nasze polecania, a próba zmiany koloru ubrania potrafi zakończyć się komunikatem, że oprogramowanie nie może modyfikować części ciała. Tak czy inaczej, to całkiem przydatny zestaw opcji, którym może uratować czy poprawić niejedno zdjęcie, choć generowanie sugestii czy wprowadzanie zmian zajmuje sporo czasu. 

Mamy też asystenta Gemini, który zastąpił Asystenta Google, ale głównie z nazwy, bo działa praktycznie tak samo. Mówiąc krótko, AI w Pixelach w Polsce to żadna rewolucja – ot, kolejny flagowy smartfon sprzedawany sztuczną inteligencją.  

Bateria

Czas pracy na baterii może być dla posiadaczy Google Pixel 9 Pro XL miłą niespodzianką, bo nawet przy dość intensywnym użytkowaniu dwa dni nie są większym problemem. Oczywiście, jak się postaramy, to można go rozładować szybciej, choć zejście poniżej pełnego dnia pracy było dla mnie wyzwaniem. I całe szczęście, bo chociaż smartfon został wyposażony w akumulator o dość standardowej pojemności 5060 mAh, możemy zapomnieć o szybkim ładowaniu, bo 37 W (wspiera Power Delivery 3.0) potrzebujące do pełnego naładowania blisko półtorej godziny szybkim nazwać nie można. Nie zabrakło też ładowania bezprzewodowego, ale to wiadomo, jeszcze wolniej, szczególnie jeśli nie ładowarką Pixel, bo wtedy zamiast 23 W mamy do dyspozycji 12 W oraz ładowania zwrotnego.

Google Pixel 9 Pro XL – ocena i opinia

Google Pixel 9 Pro XL to bardzo poprawne urządzenie, któremu teoretycznie trudno zarzucić poważniejsze potknięcia, ale jednocześnie mam wrażenie, że nie będzie miało na rynku lekko. Również dlatego, że nie wyróżnia się na tle konkurencji niczym szczególnym, a użytkownicy mają zwyczaj sięgania po znane i sprawdzone marki, zwłaszcza jeśli mają zapłacić za smartfon ponad 5 tys. złotych, tymczasem Pixele wciąż nie są w naszym kraju zbyt popularne. Dla części osób problematyczna może okazać się również stylistyka smartfona, bo choć połączenie szkła, aluminium oraz wodo- i pyłoszczelności to nieśmiertelna klasyka w przypadku flagowych modeli, tak duża, rzucająca się w oczy i mocno wystająca nad tylny panel wyspa aparatów nie każdemu przypadnie do gustu. Nie wspominając nawet o zamianie miejscami przycisku zasilania i przycisków głośności, bo to chyba najgorszy z pomysłów inżynierów Google 🙂

Połączenie szkła, aluminium oraz wodo- i pyłoszczelności to nieśmiertelna klasyka w przypadku flagowych modeli, ale tak duża, rzucająca się w oczy i mocno wystająca nad tylny panel wyspa aparatów nie każdemu przypadnie do gustu. 

 Tani pancerniak z noktowizją, który zniesie wszystko. Test Oukitel WP35

Kwestią gustu nie jest już jednak bardzo dobry wyświetlacz, bo chociaż wciąż korzysta z 8-bitowej głębi koloru, to dla większości użytkowników zdecydowanie większe znaczenie będą miały wysoka rozdzielczość, częstotliwość odświeżania i jasność maksymalna. Bez marudzenia obędzie się też w zakresie możliwości fotograficznych, zaplecza komunikacyjnego i długiego 7-letniego wsparcia systemu, bo na okrojone możliwości AI w naszym kraju można już trochę ponarzekać, podobnie zresztą jak na autorski procesor Google, który wyraźnie odstaje od konkurencji i do tego cechuje się nie najwyższą kulturą pracy. Zwłaszcza że nie można pominąć dość wysokiej ceny, bo Google Pixel 9 Pro XL startuje z pułapu 5399 PLN, a to już rejony Samsunga Galaxy S24 Ultra czy bliskie świeżutkiego iPhone’a 16 Pro. 

Google Pixel 9 Pro XL

Google Pixel 9 Pro XL – opinia:

 Google Pixel 9 Pro XL – zalety:

  • stylistyka i wysoka jakość wykonania
  • wodo- i pyłoszczelność (IP65), militarna norma MIL-STD-810H
  • dobry ekran OLED
  • możliwości fotograficzne
  • 7-letnie wsparcie OS
  • bogate zaplecze komunikacyjne
  • ciekawe początki Gemini AI
  • ultraszybki ultradźwiękowy czytnik linii papilarnych

 Google Pixel 9 Pro XL – wady:

  • brak ładowarki w zestawie 
  • przyciski zasilania i głośności zamienione miejscami
  • trochę za wysoka cena
  • autorski procesor do dopracowania
  • Android 14 na starcie

*Cena (na dzień publikacji): 5399 PLN (16/128 GB)

Gwarancja: 24 miesiące

Sprzęt do testów dostarczyła firma:

GOOGLE





Obserwuj nas w Google News

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułDolar wraca do spadków?
Następny artykułMoc wydarzeń, moc świętowania. SP nr 5 w Jastrzębiu-Zdroju obchodzi 55. urodziny