A A+ A++

Lance Stroll debiutował w Formule 1 z Williamsem w 2017 roku dzięki potężnemu wsparciu swojego ojca, które wtedy szacowane było na 40 milionów dolarów rocznie. Ekipa nie miała jednak większych sukcesów, a jej konstrukcja wyścigowa z każdym rokiem stawała się coraz gorsza na tle konkurencji.

Cierpliwość Lawrence’a Strolla szybko więc się skończyła i ten nie widząc możliwości dogania się z szefową Williamsa podjął decyzję o inwestycji w mający własne problemy zespół Force India.

Lance Stroll już w 2019 roku ścigał się dla tego zespołu, który w fazie przejściowej został nazwany Racing Point. Wiadomo było jednak, że Lawrence Stroll szuka dla niego nowej, ikonicznej nazwy. Rozmów było wiele, ale ostatecznie w 2021 roku udało mu się zmienić nazwę na Aston Martin, po wcześniejszym przejęciu firmy słynącej z produkcji supersamochodów.

Inwestycja Strolla zaczęła nabierać kształtów i budzić podziw na padoku, tym bardziej, że już dwa lata później z Fernando Alonso w drugim kokpicie ekipa koncertowo rozpoczęła mistrzostwa od serii wizyt na podiach.

Mimo iż forma zespołu w 2024 roku ponownie siadła Lawrence Stroll cierpliwie budował swoje wyścigowe imperium, inwestując w nową siedzibę oraz tunel aerodynamiczny. Wisienką na torcie jest natomiast ściągnięcie do zespołu absolutnego guru technicznego ostatnich dekad- Adriana Neweya, a po drodze zabezpieczenie współpracy na dostawy jednostek napędowych od Hondy.

Czego mogłaby więc żałować Calire Williams ze swojej perspektywy, kiedy to kanadyjski miliarder sam do niej przyszedł z lukratywną propozycją współpracy?

“Doprowadza mnie to do szału, bo Lawrence był z nami” wspominała w wywiadzie dla Business of Sport.

Zamiast szybkiego rozwoju Claire Williams zapewniała swojej ekipie powolną agonię, której z pewnością pomogła pandemia koronawirusa.

Utrata wpływów od głównego sponsora, który nagle rozwiązał umowę bez wywiązania się ze swoich zobowiązań finansowych oraz wstrzymanie oddechu przez gospodarkę na całym świecie po pojawieniu się słynnego koronawirusa stanowiły dla byłej szefowej Williamsa dogodną wymówkę do sprzedaży zespołu funduszowi Dorilton Capital w 2020 roku.

“Mówiąc bez ogródek, po prostu skończyły nam się pieniądze” mówiła Claire Williams. “Na sezon 2019 mieliśmy sponsora tytularnego, a pod koniec 2019 roku, gdy rozmawialiśmy o płatnościach na 2020 rok, które były zakontraktowane, nigdy nie zostały zrealizowane.”

“Kiedy tracisz sponsora tytularnego, kiedy nie płacą, a sprawa jest oczywista, wzięliśmy ich do sądu i wygraliśmy. Są nam winni ponad 30 milionów funtów, co stanowi połowę kwoty, którą faktycznie nam byli winni. Sąd potwierdził to w swoim orzeczeniu.”

“Oczywiście, nie zapłacili, co zostawiło ogromną dziurę w naszym budżecie na 2020 rok. Ale mieliśmy szczęście, że pojawił się ktoś, kto wypełnił tę lukę, dzięki czemu mogliśmy rozpocząć sezon.”

“Niestety, gdy zaczęliśmy sezon i dotarliśmy do Melbourne, nadeszła pandemia Covid i wszyscy wróciliśmy do domu, a wyścigi nie odbywały się aż do lipca tamtego roku. A kiedy nie ma wyścigów, nie ma pieniędzy. To był ostateczny gwóźdź do trumny. Niestety, to była sytuacja zupełnie poza naszą kontrolą, biorąc pod uwagę, jak potoczyły się wydarzenia.”

Claire Williams obowiązki szefa zespołu przejęła w 2013 roku przejmując od swojego coraz bardziej schorowanego ojca codzienne prowadzenie ekipy. Sam Frank Williams zmarł rok po sprzedaży jego zespołu i niestety musiał patrzeć jak budowany przez całe życie biznes rodzinny, któremu poświęcił niemal wszystko, przechodzi w obce ręce.

“Nie ma dnia, w którym kiedykolwiek odczuwałabym zadowolenie z tego, że sprzedaliśmy Williamsa” przyznała jego córka. “Nie, nigdy. Nigdy, przenigdy tak nie myślę.”

“Pewnie wszyscy powiedzą ‘och, jaka ona dramatyczna’ i tak dalej, ale ja będę żyć z bólem utraty tego zespołu każdego dnia. Bo to nie była decyzja, którą podjęliśmy jako rodzina, żeby sprzedać, bo mieliśmy dość Formuły 1 albo chcieliśmy spieniężyć zyski. Wszyscy chcieliśmy zostać w tym. To było nasze życie na zawsze, taki był plan. Chciałam prowadzić ten zespół dla mojego syna albo moich siostrzeńców.”

Claire Williams zdaje sobie sprawę, że zespół został sprzedany zdecydowanie taniej niż jest wart obecnie za sprawą wzrostu zainteresowania Formułą 1 i jej ekspansji chociażby w Stanach Zjednoczonych.

“Ale to bez znaczenia” mówiła Williams. “To i tak więcej pieniędzy, niż większość ludzi ma przez całe życie. I nie obchodzi mnie to.”

“To, na czym mi zależy, to fakt, że udało nam się znaleźć… mieliśmy wielkie szczęście, że znaleźliśmy ludzi, którzy chcieli kupić Williamsa i byli tymi, którym chcieliśmy go sprzedać.”

“Dobrych ludzi. Ludzi, którzy – teraz się wzruszę – ale ludzi, którzy zaopiekują się zespołem, jego dziedzictwem i osobami, które kochaliśmy i które były naszą rodziną. Mieliśmy ogromne szczęście, bo rok 2020 był koszmarny dla wszystkich. Ludzie nie kupowali firm, a już na pewno nie kupowali upadających zespołów Formuły 1.”

“Mieliśmy wielkie szczęście, że ci ludzie się pojawili i zrobili dokładnie to, czego potrzebowaliśmy, co było najlepszym możliwym wyjściem.”

Claire Williams przyznaje również, że żałuje, iż nie starała się utrzymać mniejszościowego udziału w zespole: “Jestem dość rozbita, że w ramach umowy nie powiedziałam po prostu, że chcemy zatrzymać 5 procent udziałów, ale trudno.”

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułUkradł alkohol i awanturował się w sklepie
Następny artykułPolicjanci prowadzą poszukiwania zaginionej 17-latki. Miała wyjechać do znajomego w Tychach