A A+ A++

Łosie są, zaraz po żubrach, zaliczane do najpotężniejszych zwierząt występujących w naszym kraju. O trendzie wzrostowym ich liczebności możemy mówić nieprzerwanie od 2001 roku, czyli od momentu wprowadzenia moratorium nakładającego całkowity, całoroczny zakaz polowań na te charakterystyczne ssaki z rzędu parzystokopytnych. – Zanim to nastąpiło, liczebność łosi w lasach lubelskiej dyrekcji oscylowała w granicach kilkuset osobników, by na przestrzeni dwudziestu lat wielokrotnie wzrosnąć osiągając stan zdecydowanie przekraczający możliwości siedliskowe – informuje Maciej Wójcik, kierownik Zespołu ds. Gospodarki Łowieckiej dodając, że optymalna wielkość populacji pozwalająca na jej stabilny rozwój w lasach naszej dyrekcji powinna wynosić według założeń 1450 osobników.

Łosie mają się u nas dobrze

Lubelszczyzna jest jednym z trzech regionów w Polsce, w którym żyje najwięcej łosi, co tylko potwierdza tezę, że te zwierzęta znajdują w naszym regionie dogodne warunki do bytowania. Niestety, w parze z utrzymującą się od dłuższego czasu tendencją wzrostową zwierząt osiągających w Polsce średnią masę 400 kg, idą duże szkody wyrządzane przez łosie w gospodarce leśnej i uprawach rolnych.

Leśnicy starają się je minimalizować, m.in. poprzez zagospodarowanie powierzchni obwodów odpowiednimi poletkami, dokarmianie w okresie zimowym, sadzenie drzewek owocowych w łowiskach, wykładanie osiki pozyskanej w trzebieżach w okresie zimowym, grodzenie upraw leśnych czy tez stosowanie zabezpieczeń chemicznych. Nie zmienia to jednak faktu, że Lasy Państwowe ponoszą od lat ogromne koszty na finansowanie strat spowodowanych przez ten gatunek.

Łoś w mieście dziwi już coraz mniej

Od września do połowy października możemy obserwować zwiększoną aktywność łosi, z uwagi na ich okres godowy nazywany bukowiskiem. W tym czasie mogą one częściej decydować się na dłuższe wędrówki, podczas których nierzadko przecinają ruchliwe szlaki komunikacyjne, choć tak naprawdę, niezależnie od wspomnianego bukowiska, łosie wędrówki trwają przez cały rok. – Łosi w naszych lasach jest po prostu za dużo, stąd ich migracje w poszukiwaniu bazy żerowej czy też nowych ostoi do bytowania. By znaleźć pożywienie zwierzęta te coraz śmielej zapędzają się do miast, co wiąże się z ryzykiem potencjalnie niebezpiecznych incydentów, które mogą wydarzyć się zarówno w przestrzeni miejskiej, jak i bezpośredniej bliskości miast. Najczęściej są to zdarzenia groźne dla samych zwierząt, które natrafiają na przeszkody nie do pokonania, np. w postaci ogrodzeń – zauważa Maciej Wójcik.

Kierowco – noga z gazu

Poza szkodami wyrządzanymi pośród leśnych ostępów, na obszarach użytkowanych rolniczo i wspomnianymi wyżej zdarzeniami z udziałem łosi w pobliżu aglomeracji miejskich, zmorę policyjnych statystyk wciąż stanowią przypadki niebezpiecznych zdarzeń na drogach z udziałem przedstawicieli tego gatunku. W tym roku doszło do ponad 1500 kolizji i 8 wypadków z udziałem zwierzyny (bez rozróżniania na poszczególne gatunki). We wspomnianych ośmiu wypadkach zginęły dwie osoby ponosząc śmierć w wyniku obrażeń odniesionych po zderzeniu z łosiami. Leśnicy zalecają, aby w okresie zwiększonej aktywności łosi, zachować wzmożoną ostrożność, szczególnie na odcinkach dróg oznaczonych jako potencjalnie niebezpieczne z uwagi na ryzyko wystąpienia dzikiej zwierzyny. Warto być czujnym nie tylko o zmierzchu czy o świcie, lecz także w ciągu dnia. Warto pamiętać, że łosie mogą pojawiać się również poza stałymi trasami migracyjnymi, gdzie brak jest ustawionych znaków ostrzegawczych.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułRandka połączona z odkrywaniem kulinarnych smaków – 4 pomysły na smaczne spotkanie
Następny artykułMŚ Zurych 2024. Cat Ferguson najlepszą juniorką w jeździe na czas