Mercedes od początku obecnej ery technicznej, która rozpoczęła się w 2022 roku, nie potrafi nawiązać do sukcesów z nieodległej przeszłości.
W Brackley co pewien czas czuć powiew optymizmu, gdy W15 pozwoli na walkę w czołówce. Przed wakacyjną przerwą Mercedes dopisał sobie trzy zwycięstwa. Nie pozwoliło to jednak na awans w tabeli konstruktorów i w niej niemiecki producent plasuje się na czwartej pozycji. Strata do najniższego stopnia podium – zajmowanego obecnie przez Ferrari – jest znacząca.
– Wciąż mamy przed sobą siedem wyścigów – zauważył Wolff w rozmowie z dziennikiem Osterreich. – Nie możemy spocząć na laurach, ponieważ chcemy także wyznaczyć kierunki rozwoju nowego samochodu. Od tego będą zależały nasze przyszłoroczne osiągi.
– Oczywiście nie jest tak, że wszyscy krzyczymy „Hurra!”. Jesteśmy dopiero na czwartym miejscu, z niewielką szansą na trzecie. Ale to też może mieć swoje korzyści.
Wolffa odwołuje się do przepisów. Zgodnie z nimi pozycja w tabeli konstruktorów decyduje o tym, ile czasu dany zespół będzie mógł przeznaczyć na testy w tunelu aerodynamicznym oraz obliczenia CFD. Im wyższe miejsce, tym mniej godzin. A w przyszłym roku zespoły będą już intensywnie pracować nad zupełnie nowymi konstrukcjami, szykowanymi na kolejną rewolucję techniczną, zaplanowaną na 2026 rok.
– Jeśli będziemy czwarci, dostaniemy więcej czasu na tunel. I to może wydatnie pomóc w przyszłorocznym rozwoju. Wtedy już będziemy intensywnie pracować nad sezonem 2026.
Wolff spytano również o zadyszkę Red Bulla oraz przejście Adriana Neweya do Astona Martina. Te dwa tematy dominują obecnie w padoku.
– To niewiarygodne, jak karta im się odwróciła. Jednak stracili wiele ważnych osób i to również musi mieć swoje konsekwencje.
– Z kolei Aston może stać się siłą, z którą w 2026 roku będzie trzeba się liczyć. A mają też świetnego menedżera Andy’ego Cowella, sprawiającego, że wszystko tam będzie świetnie funkcjonowało.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS