Baloo był ambasadorem walki o zakaz wykorzystywania zwierząt w cyrkach. Dzięki niemu Polki i Polacy zrozumieli, dlaczego to jest złe, a kolejne cyrki zaczęły rezygnować z występów ze zwierzętami – podkreśla Anna Plaszczyk z fundacji Viva!
Nie miał kłów, ani pazurów. Żywił się przez lata popcornem. W cyrkowej przyczepie bał się nawet ptaków. Zdarzało się, że nie miał miski z wodą. Nie znał lasu, nie znał smaku orzechów, nigdy nie kąpał się w potoku. Nie znał smaku wolności. Namiastkę prawdziwego domu dostał w poznańskim zoo, w którym przebywał od 2016 roku, gdy interwencyjnie został odebrany z cyrku.
– Baloo ostatnie dwa tygodnie sygnalizował, że coś go boli. Praktycznie nie chodził. Gdy przyjechał lekarz, wprowadziliśmy go w narkozę i zrobiliśmy badania. Okazało się, że doszło do złamania kości ramiennej tuż przy stawie łokciowym. Nie było szans, by go operować. Zapadła decyzja, by go nie skazywać na dalsze cierpienie i dać mu odejść – mówi Remigiusz Koziński, kierownik w Nowym Zoo.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS