Człowiek nawet nie zdaje sobie sprawy, kiedy popełnia błąd, który może go kosztować nawet niestrawność.
Na pewno istnieje w tej kwestii jakieś chińskie powiedzenie – póki co jednak poprzestańmy na samym opisie. Otóż zdaniem Chińczyków długie kluski – długi makaron – symbolizują (proporcjonalnie) długie życie. Ich pojawienie się na talerzu to pozytywny znak. Dla własnego bezpieczeństwa należy zjadać je w całości, bez dzielenia na mniejsze części. Nikt przecież nie chciałby, aby jego życie także zostało „podzielone”.
Wydawałoby się, że w jedzeniu ryby nie ma szczególnie dużej filozofii – trzeba jedynie zadbać o to, by wypluć ości zanim trafią tam, skąd odwrót będzie znacznie trudniejszy. Okazuje się, że – ponownie w Chinach – jest też specjalna zasada. Mówi ona, że położonej na talerzu ryby nie można przewracać na drugi bok (zamiast tego wydłubuje się mięso od spodu). To zwyczaj wywodzący się od rybaków, którzy uważali to za zły znak – groźbę, że podczas następnego rejsu na boku znajdzie się ich łódź.
Łyżka i do dzieła? Zasadniczo tak, przynajmniej na początek. Schody zaczynają się później, np. wówczas, gdy na talerzu czy w miseczce została już niewielka ilość zupy, a ta – wyjątkowo – nawet nie jest za słona. Trzeba talerz przechylić. I jeśli akurat znajdujemy się w Wielkiej Brytanii, wypada pamiętać o tym, by talerz przechylać od siebie. Inaczej mówiąc, żeby w razie wypadku oblać osobę naprzeciwko, a nie siebie. To podobno dobre maniery.
Po drugiej stronie oceanu także obowiązują pewne zasady – nie tylko ta, w myśl której prawdziwy posiłek zaczyna się od siódmego burgera. W miejskich parkach Beech Grove zakazane jest jedzenie arbuzów – a wszystko przez to, że wyrzucane do śmieci skórki dziurawiły worki i powodowały bałagan. Z kolei w Gainesvilla w Georgii obowiązuje zasada mówiąca, że smażonego kurczaka je się wyłącznie rękoma. Użycie sztućców jest zakazane.
Jeśli chodzi o przesądy i zwyczaje związane z jedzeniem, Włochom trudno dorównać. Jakiekolwiek odstępstwo od reguł ustalonych przez mamę lub babcię to zamach na godność i niezależność całego kraju. Przykład? Zbrodnią może być poproszenie o dodatkowy ser do makaronu. Oznacza to bowiem, że jedzący podważa kulinarne umiejętności gotującego – a tego czynić nie wolno i już.
Każda kultura ma nieco inne zdanie w tej kwestii – jedne narody wykazują się szczególną dbałością o punktualność, dla innych zaś w dobrym tonie jest lekkie spóźnienie. W Ameryce nie zaszkodzi zjawić się na proszony obiad kilka minut wcześniej. W Tanzanii natomiast… to wyjątkowo niegrzeczne. Piętnaście minut spóźnienia to minimum, do którego należy się stosować. Jeszcze lepiej spóźnić się pół godziny. A będąc na miejscu, jedzenia nie należy… wąchać. To również niemile widziane.
A podobno trudno odmówić, kiedy polska babcia proponuje dokładkę… Cóż, w tej kwestii polskie babcie śmiało mogą stawać w szranki z talibami. W Afganistanie podczas posiłku goście siadają w głębi pomieszczenia, jak najdalej od drzwi – być może po to, aby nie zdążyli uciec głodni. Jedzą też najwięcej. Gospodarz musi trzykrotnie zaproponować dokładkę, a gość trzykrotnie odmówić, by można było uznać, iż gościnności stało się zadość.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS