A A+ A++

Krym (a właściwie Republika Krymu) zajmuje większą część Półwyspu Krymskiego, na północnym wybrzeżu Morza Czarnego i co za tym idzie, znajduje się na terytorium Ukrainy. Jednak od 2014 roku jest okupowany przez Rosję, co wpłynęło na jakość życia mieszkańców. Zwłaszcza po tym, jak w 2022 roku rozpoczęła się wojna. 

Zobacz wideo Magda Pyznar nie chce wrócić do naszego kraju. “Nie podoba mi się to, co w Polsce się dzieje pod kątem politycznym”

Krym zaanektowała Rosja. Przez trwającą wojnę mieszkańcy boją się o życie

O tym, jak wygląda codzienne życie na półwyspie, mówi syn 80-letniej mieszkanki Eupatorii, który na stałe żyje w Moskwie. Przyznaje, że obecnie na Krymie przebywa mało ludzi, zwłaszcza turystów. Dotyczy to wszystkich miejsc – parków, galerii handlowych czy plaż. W przypadku tych ostatnich niektóre są zupełnie puste, choć kiedyś bywały tam prawdziwe tłumy i trudno było znaleźć miejsce na rozłożenie ręcznika.

Teraz można nawet dywan położyć, ale mało kogo to interesuje

– powiedział w rozmowie z Polką, która relacjonuje tamtejszą sytuację dla serwisu Onet.pl. Dodał, że jego matka (i zapewne wielu innych ludzi) nie uczęszcza na plaże ani w inne, niegdyś popularne miejsca, bo boi się ewentualnego ostrzału. Puste są też mieszkania na wynajem, które dawniej zajmowali turyści. A to nie wszystkie problemy mieszkańców Krymu.

Mieszkańcy Krymu mierzą się z wieloma problemami. Na przykład z wodą 

Mieszkańcy mają też wiele problemów z podstawowymi rzeczami jak media. Niekiedy przez kilka godzin nie ma dostępu do prądu. Oficjalnie winą obarczono… upał i przeciążenie spowodowane przez nagminne włączane klimatyzacje. Jednak miejscowi nie wierzą, by przez to płonęły elektrownie. W Kerczu spłonęły cztery z nich.

Co więcej, w niektórych krymskich miejscowościach brakowało wody. Tak było w Symferopolu, gdzie z powodu awarii wodociągowej problem wystąpił na 20 ulicach, o czym informował lokalny serwis crimea.ria.ru. A to nie wszystko.

W lipcu tego roku przez kilka dni płonęły śmieci w miejscu, gdzie gromadzono stałe odpady. – Dym i okropny zapach były po prostu nie do zniesienia. Strażacy reagowali bardzo powoli – opisał zdarzenie syn 80-latki z Eupatorii, która przez telefon opisuje mu, co się dzieje w jej okolicy. Mimo wszystko kobieta nie chce wyjeżdżać. Jak przyznaje, spędziła tam całe życie i przywykła do trudnej codzienności. 

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułW pożarze stracili swój warsztat. Możemy im pomóc
Następny artykułTo będzie kolejna niespokojna noc dla mieszkańców miasta i gminy Prochowice