A A+ A++

W gminie Polkowice zostało ich zaledwie dwanaścioro. Tym bardziej zasługują za słowa uznania, ale też podziwu. Mimo koszmaru, jaki przeżyli znaleźli w sobie siłę, by żyć dalej. 17 września obchodzony jest Światowy Dzień Sybiraka.

Z tej okazji z grupą zesłańców, którzy po napaści Związku Radzieckiego na nasz kraj we wrześniu 1939 roku trafili wraz z rodzinami w różne zakątki azjatyckiej ziemi, spotkali się Wiesław Wabik, burmistrz Polkowic i Piotr Cybulski, przewodniczący Rady Miejskiej. Nie zabrakło wspomnień.

– Z opowiadań mojej mamy i starszego rodzeństwa wiem, że w nocy 13 kwietnia 1940 roku nasza rodzina, czyli mama i sześcioro dzieci, została wywieziona do Kazachstanu – opowiada Aniela Olszewska, mieszkanka Moskorzyna, która miała wtedy zaledwie osiem miesięcy. – Uważano nas za wrogów Związku Radzieckiego, bo mój tatuś pracował w policji. Mieszkaliśmy w ziemiankach albo w domach z jedną izbą. Za łóżko służyły deski położone na drewnianych „koziołkach”. Spaliśmy wszyscy razem, mieliśmy jedną poduszkę. Przykrywaliśmy się byle czym, przeważnie ubraniami. Najgorzej było zimą. Bardzo dużo śniegu i siarczysty mróz. Ludzie umierali z głodu, ale i na tyfus. My też zachorowaliśmy. W takich warunkach rosłam, nie znałam innego życia. Tam nauczyłam się chodzić, mówić, poznawać świat. Mama pilnowała, żebyśmy dobrze mówili po polsku, uczyła nas pieśni i wierszy. Bardzo ciężko pracowała. Moi bracia mieli dwanaście i trzynaście lat, a siostra dziesięć i też musieli pracować, żeby nas młodszych nakarmić. Kto nie pracował, ten nie jadł. Aż trudno uwierzyć, żeby w takich warunkach przeżyć sześć koszmarnych lat. Do Polski wróciliśmy w 1946 roku.

Od wielu lat pani Aniela jest prezeską Koła Związku Sybiraków w Polkowicach, ale na co dzień pomaga jej syn nieżyjącego już sybiraka Mieczysław Domatowicz: – Trzeba dotrzeć do każdej osoby, porozmawiać, niektórzy są schorowani. Naszym obowiązkiem jest przekazać ich historię młodszym pokoleniom.

Zesłańcze opowieści nikogo nie pozostawiają bez głębszej refleksji.

– Dopóki ostatni sybirak będzie w Polkowicach, dopóty będziemy się spotykać – zapewnia burmistrz Wiesław Wabik. – Jak się posłucha, jak ich życie wyglądało, jak wspominają tę Syberię, to jest niesamowite. Warto, aby ta wiedza przetrwała. Z wielką przyjemnością będę wspierał sybiraków. Wszystkim życzę jak najlepszego, najdłuższego życia.

Pamiątką ze spotkania są okolicznościowe dyplomy i piękne ceramiczne anioły, wykonane przez uczestników Warsztatu Terapii Zajęciowej w Polkowicach.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPapież na MED-24 w Tiranie: idźcie śladami waszych męczenników
Następny artykułNie żyje wieloletni sędzia hokejowy