A A+ A++

Wycinki lasów, susza, brak małej retencji, nadmierna zabudowa nad rzekami. To wszystko złożyło się na rozmiary tragedii, ale kluczowe były katastrofalne w swoich natężeniu opady. Tak mówi w rozmowie z “Newsweekiem” Michał Marcinkowski, hydrolog i ekspert Instytutu Ochrony Środowiska – Państwowego Instytututu Badawczego. I zaznacza, że z trwającej powodzi już teraz powinniśmy wyciągać daleko idące wnioski.

Michał Marcinkowski: Nie można tak powiedzieć. Zwłaszcza po wielkiej powodzi z 1997 roku zostało zrobione dużo i jesteśmy dziś w zupełnie innym punkcie. Mamy zaawansowane systemy ostrzegania, rozwinięte modele matematyczne funkcjonowania zlewni, mamy wreszcie opracowane mapy zagrożenia i ryzyka powodziowego. Te wszystkie narzędzia dają nieporównywalnie lepsze podstawy do zarządzania kryzysowego w takich sytuacjach, jak obecna. Na pewno jesteśmy w innym miejscu.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułGdzie leży Łomża? 57% czytelników nie ma pojęcia. Z Chełmem też mieli trudności
Następny artykułChalidow poznał rywala na XTB KSW 100