A A+ A++

Po prawie 2-miesięcznej letniej przerwie, hiszpańska Formuła 4  powróciła do rywalizacji na Circuit Ricardo Tormo, zlokalizowanym na wschodniej części Półwyspu Iberyjskiego. Wszystkie trzy wyścigi wygrał Juan Cota, który przed tą rundą miał w swoim dorobku zaledwie jedno podium.

Pierwsza odsłona rywalizacji nie ułożyła się po myśli Macieja Gładysza i Jana Przyrowskiego. Gładysz został uderzony przez prowadzącego w klasyfikacji kierowców, Keanu Al Azhari, w konsekwencji czego po raz pierwszy w tym sezonie nie ukończył wyścigu. Przyrowski również nie dojechał do mety. Udało się to jedynie Wiktorowi Dobrzańskiemu, który zajął 23. miejsce.

W drugim wyścigu Gładysz stanął na najniższym stopniu podium, dzięki czemu zmniejszył stratę do lidera, który nie zdobył żadnych punktów. Dobrzański uplasował się na 20. pozycji co stanowi jego drugi najlepszy wynik w tym sezonie hiszpańskiej F4. Przyrowski znalazł się na 27. lokacie.

Maciej Gładysz

Autor zdjęcia: Orlen Team

Podczas ostatniej sesji Gładysz przeciął linię mety na dziesiątej pozycji, jednak ostatecznie został sklasyfikowany na 15. Jego miejsce zajął Przyrowski, który jako jedyny z Polaków zdobył w tym wyścigu punkty. Dobrzański znalazł się na 27. lokacie.

Maciek Gładysz na dwie rundy przed końcem sezonu traci do pierwszego Keanu Al Azhari 42 punkty. Drugi Mattia Colnaghi ma nad nim 21 oczek przewagi. Różnica między nim, a czwartym Ernesto Riverą wynosi 32 punkty. Kierowców czeka jeszcze sześć wyścigów, trzy na Jerez i trzy w Barcelonie. Losy mistrzostwa są dalekie od przesądzonych.

– Cieszę się z podium w drugim wyścigu, ale liczyliśmy w Walencji na dużo więcej. Mieliśmy tempo, aby walczyć w czołówce przez cały weekend, co pokazał drugi wyścig, ale z pierwszego wyeliminowało mnie uderzenie przez rywala w połowie pierwszego okrążenia. Bardzo dziękuję mojemu zespołowi za perfekcyjną odbudowę bolidu i rewelacyjną pracę przez całe zawody – mówi Maciej Gładysz.

– Trzeci wyścig utrudniła mi pechowa czasówka, podczas której na moich najszybszych kółkach pojawiały się czerwone flagi, ale mimo wszystko nie zamierzamy się poddawać i będziemy walczyć do samej mety sezonu. Jeszcze raz ogromne podziękowania dla całej ekipy MP Motorsport, mojej rodziny, naszych sponsorów i kibiców – dodał.

Czytaj również:

FRECA prosto z Imoli przeniosła się na Red Bull Ring w Austrii. Dla Bilińskiego była to druga runda po wypadku drogowym, po którym zmuszony był wstrzymać starty na ponad trzy miesiące. Kierowca Trident w pierwszym wyścigu otarł się o podium, zajmując czwarte miejsce, a w niedzielnym wyścigu był ósmy. Roman znajduje się aktualnie w życiowej formie.

Roman Bilinski

Roman Bilinski

Autor zdjęcia: Formula Regional European Championship

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułJest oficjalna lista kandydatów na szefa MKOl
Następny artykuł“Я в цю Росію нізащо не поїду”: чилійський футболіст втік із московського ЦСКА