A A+ A++
W ostatnim czasie zostały opublikowane w języku polskim wspomnienia Waltera Davisa zatytułowane “Opowieść mojego dziadka”. Autor był radiotelegrafistą brytyjskiego samolotu zrzutowego Halifax JPP 224, który z przyczyn technicznych nocą 23/24 kwietnia 1944 roku uległ katastrofie pod Tarnogórą. Po szczęśliwej ewakuacji na spadochronach jeden z lotników trafił do gajówki w Smolarzynach, gdzie ukrywał się przez kilka miesięcy.

O ukrywaniu angielskiego lotnika w gajówce w Smolarzynach

Maszyn należała do 148 Dywizjonu Specjalnego Przeznaczenia. Po starcie z lotniska w Brindisi we Włoszech samolot wykonywał tajną misję zrzutową kierując się na placówkę odbiorczą AK znajdującą się na Lubelszczyźnie. Jednak w wyniku awarii silników dowódca zadecydował o wyrzuceniu ładunku na “dziko” i wezwał załogę do opuszczenia maszyny. Działo się to w rejonie Leżajska. Lotnicy rozproszyli się w trakcie ewakuacji, Davis po wylądowaniu nie zauważył w pobliżu żadnego z kolegów i udał się pieszo w poszukiwaniu pomocy. Szczęśliwie uniknął niemieckich patroli i został skierowany do gajówki w Łoinach (przysiółek Woli Zarczyckiej), którą zarządzał Antoni Szozda ps. “Jeleń”. W rejonie tej gajówki znajdował się wówczas oddział dywersyjny AK dowodzony przez por. Emila Pudłę ps. Łukasz”, a w jego składzie byli żołnierze AK z regionu łańcuckiego m. in. Kazimierz Szwacz ps. ” Gangster”, Józef Borcz ps. “Krótki”, Jerzy Pelc ps. “Łazik”. Tej samej nocy oddział “Łukasza” atakował obsadzoną przez Niemców nieodległą przeprawę promową na rzece San w Starym Mieście koło Leżajska. We wspomnianym oddziale był również James Bloom ps. “Antek”, który zbiegł z obozu jenieckiego i ukrywał się od dłuższego czasu w rejonie Łańcuta. Spotkanie było wielkim zaskoczeniem dla obu Anglików, co Davis zaznaczył we wspomnieniach, jednak przekonało autora wspomnień, że trafił do sojuszników.

Zadecydowano o przetransportowaniu lotnika furmanką do gajówki w Smolarzynach, gdzie mieszkał współpracujący z AK gajowy Jakub Dec z rodziną. Lotnik otrzymał wkrótce dokument identyfikacyjny (Kennkarte) z fałszywym nazwiskiem i tamże ukrywał się przez kilka miesięcy. We wspomnieniach Davis podkreślił, że przypadkowo nie zabrał na feralny lot identyfikatorów wojskowych tzw. nieśmiertelników. W przypadku pochwycenia przez Niemców i ujawnienia jego faktycznej narodowości nie potrafiłby udowodnić, że trafił do Smolarzyn jako lotnik. Wówczas nie zostałby potraktowany zgodnie z Konwencją Genewską i osadzony w obozie, ale byłby zapewne uznany za żołnierza brytyjskich sił specjalnych. W takim przypadku zostałby najpewniej rozstrzelany zgodnie z obowiązującym, tajnym i uznanym po wojnie za zbrodniczy rozkazem Hitlera (tzw. Rozkaz o komandosach, niem. Kommandobefehl). Takie same konsekwencje groziły całej rodzinie Deców, która przygarnęła lotnika pod swój dach i zapewniła mu wspaniałą opiekę.

Oprócz pokazania swego udziału w wielu misjach lotniczych Davis niezwykle barwnie opisał swój pobyt w gajówce Jakuba Deca, pokazując zarówno codzienność okupacyjną, jak i dramatyczne momenty, kiedy w pobliżu pojawiali się Niemcy i zmuszony był chronić się w pobliskim lesie. Zwrócił uwagę, że gajówka była w owym czasie punktem dystrybucji prasy konspiracyjnej, co potwierdza zaangażowanie Jakuba Deca w działalności podziemnej. Anglik mieszkał w gajówce jeszcze po wkroczeniu do regionu łańcuckiego Armii Czerwonej końcem lipca 1944 roku. Dopiero we wrześniu tego roku został skierowany do Łańcuta, gdzie przebywał w domach rodzin Szustów i Rzucidłów. Udało mu się opuścić Polskę dopiero w lutym 1945 roku.

Ofiarność i ryzyko, jakie podejmowała wówczas rodzina Deców nie zostały dotąd odpowiednio docenione. Wprawdzie Jakub Dec otrzymał specjalne podziękowanie od władz brytyjskich, jednak dokument został zakopany w ogrodzie i uległ zniszczeniu. Jakub Dec był inwigilowany i szykanowany przez aparat bezpieczeństwa PRL. Postawa rodziny Deców wykazana podczas okupacji była znana jedynie wąskiemu gronu pasjonatów i badaczy tematu. Godne upamiętnienie zasług Jakuba Deca i jego rodziny na terenie historycznej gajówki zadeklarował jednak Krystian Tryniecki reprezentujący Grupę Rekonstrukcji Historycznej “Ordon” Obwód Łańcut AK.

Zachęcamy do zapoznania się z tak interesującą publikacją, która jest dostępna w Muzeum Ziemi Leżajskiej w Leżajsku. W samym muzeum warto zobaczyć wystawę poświęconą losom angielskich lotników z Halifaxa JPP 224. Muzealnicy wyeksponowali archiwalne dokumenty i zdjęcia, medal wojskowy Waltera Davisa a także fragmenty rozbitego samolotu, które przekazali mieszkańcy Tarnogóry.

Oto link do ilustrowanej informacji prezentującej opublikowane wspomnienia Waltera Davisa:

http://muzeum-lezajsk.pl/news/opowiesc-mojego-dziadka-wspomnienia-waltera-davisa/

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWalka o most w Głuchołazach. Zarządzono przymusową ewakuację, „spełniły się czarne scenariusze”
Następny artykułAF Corse walczy po błędzie Kubicy