A A+ A++

Szybki rozwój
gospodarczy, dostęp do wykwalifikowanej kadry oraz ogromna innowacyjność
przyciągają tam zarówno lokalne, jak i międzynarodowe firmy. Coraz bardziej
miejsce to jest też doceniane przez polskich przedsiębiorców, zwłaszcza z
branży IT.

Coraz więcej polskich firm IT prowadzi tam działalność. To druga „Dolina Krzemowa”
fot. ANDY15 / / Shutterstock

Indie, a zwłaszcza Bengaluru, ugruntowały swoją pozycję jako
„Dolina Krzemowa” Azji, zajmując drugie miejsce po Pekinie jako jedno z
głównych centrów technologicznych w regionie Azji i Pacyfiku. W ciągu ostatnich
lat nastąpił tam szczególnie szybki wzrost w sektorze IT, gdzie powstaje mnóstwo
innowacji i pojawia się coraz więcej międzynarodowych inwestycji. Stało się też ono globalną stolicą startupów.
Zauważyły to również polskie firmy.

Koszty produkcji znacznie niższe niż w Polsce

Według Ryszarda Sznajdera, prezesa Polsko-Indyjskiej Izby
Gospodarczej, przenoszenie firmy do Indii jest bardzo korzystne dla polskich
przedsiębiorstw. Przede wszystkim dlatego, że koszty produkcji są tam
zdecydowanie niższe niż w Polsce.

– Opłaca się tam przenieść choćby wytwarzanie jakichś
komponentów, aby na tym dużo zyskać – mówi Bankier.pl Ryszard Sznajder. – Poza
tym, żaden kraj nie ma tak wykształconych ludzi, w dodatku zorientowanych
biznesowo. Hindusi są gotowi pracować siedem dni w tygodniu i raczej nie bywają
niedysponowani. W dodatku mają bardzo niską medianę wiekową, która zapewni im
brak problemów ze starzejącym się społeczeństwem. Tymczasem w Polsce obecnie
brakuje około miliona pracowników. W dobie globalizacji liczy się rachunek
ekonomiczny. Dlatego nie ma co się dziwić, że tak wiele firm lokuje tam swoją
działalność. Indie to czwarta gospodarka świata. Moim zdaniem już od dawna jest
drugą „Doliną Krzemową” na świecie.

Tu inwestują giganci

Coraz więcej polskich firm widzi szansę na rozwój właśnie w
Bengaluru – jednym z czołowych hubów technologicznych w regionie Azji i
Pacyfiku, gdzie swoje oddziały mają takie koncerny, jak Google, Microsoft, IBM,
Intel, Amazon, Dell, Cisco, Oracle, a także Infosys i Wipro.

Jedną z działających tam polskich firm, jest TTMS, software
house, który dokładnie rok temu otworzył tam swój oddział.

– Wybór miejsca nie był przypadkowy – mówi Bankier.pl
Krzysztof Zapała, członek zarządu i dyrektor operacyjny TTMS. – Bengaluru to
azjatycka „Dolina Krzemowa”, gdzie oddziały ulokowali giganci technologiczni.
Region przyciąga także wiele lokalnych firm, które korzystają na szybkim
rozwoju gospodarczym Indii, intensywnej w tej części świata innowacyjności i
zyskują dostęp do wykwalifikowanej kadry.

 Nie brakuje specjalistów IT

Otwarcie biura w
Indiach może być też sposobem na
niedobór specjalistów w polskiej branży IT, których według szacunków
potrzeba o 150 tysięcy więcej. Tymczasem
kraj ten oferuje dostęp do ogromnego zasobu wykwalifikowanych pracowników, a
tamtejsze uniwersytety co roku kształcą około 6,5 mln absolwentów, w tym 1,5
mln z kierunków technicznych.

– O rozpoczęciu działalności w Indiach zdecydowało wiele
czynników, m.in. fakt, że tamtejszy rynek oferuje dostęp do specjalistów o
szerokim zakresie umiejętności – od programistów po testerów i menedżerów – twierdzi
przedstawiciel TTMS. – Można tam znaleźć ludzi z doświadczeniem w dużych
międzynarodowych firmach, mówiących w kilku językach. To sprzyja naszemu
rozwojowi na arenie międzynarodowej, stąd był to dla nas naturalny kierunek.

Według niego rynek pracy w Bengaluru jest bardzo
konkurencyjny, a specjaliści IT mogą wybierać w szerokiej ofercie. Choć zarobki
w IT są w Indiach niższe niż w krajach zachodnich, relatywnie tańsze koszty
życia sprawiają, że dla wielu osób praca tutaj jest atrakcyjna i może zapewnić
rozwój kariery.

Nie jest aż tak różowo?

Jednak Indie to również spore wyzwania dla firm. Są
nimi m.in. olbrzymie różnice
międzystanowe, również związane z przepisami dotyczącymi prowadzenia
działalności gospodarczej. Kluczowe jest też zrozumienie lokalnych uwarunkowań, takich jak terminy płatności podatków,
które są często krótkie i sztywne. Nie najłatwiejsze może się też okazać
założenie konta firmowego dla
zagranicznego kapitału. Natomiast w kontaktach z administracją często
niezbędna może okazać się znajomość
lokalnych języków. Konieczne bywa
zatem zabezpieczenie się przed
potencjalnymi problemami infrastrukturalnymi. Mimo to zagraniczne firmy widzą więcej plusów
w prowadzeniu tam swojej działalności.

Źródło:
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPolicja w Giżycku uczy dzieci, jak bezpiecznie przechodzić przez jezdnię
Następny artykułTrzech chętnych na zmianę nawierzchni boiska przy Pani Latter