Miał dwa promile, ale był tylko pod „wpływem”. „Zaczął się niecierpliwić, a wypity alkohol spotęgował irytację”, czy może był tylko „zdenerwowany brakiem jakiejkolwiek reakcji”. Tak czy owak „główny winny” to personel Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. Dwa oświadczenia Monkiewicza, różne tłumaczenia i próba rozmiękczania pijackich wybryków starosty.
Po ujawnieniu przez nasze media i portal opolska360.pl żenujących faktów związanych z zachowaniem pijanego starosty Monkiewicza na SOR Brzeskiego Centrum Medycznego, szybko doczekaliśmy się oświadczenia z jego strony. Co ciekawe, to już drugie oświadczenie. Dzień wcześniej, 4 września, starosta wysłał do nas odpowiedź na pytania, jakie zadaliśmy pisząc tekst na temat tych wydarzeń. Jak można było się spodziewać, odpowiedź ta jest inna w treści i charakterze od oświadczenia, które zamieścił w swoich mediach społecznościowych 5 września. Niektóre użyte przez niego wcześniej sformułowania są zastąpione już przez inne, bardziej łagodne i lekko stonowane, jakby usprawiedliwiające nieco zachowanie Monkiewicza. Oba oświadczenia mają jednak wspólny mianownik: to „zły” SOR i jego personel jest ich głównym „bohaterem”, a nie sprawca całej afery, czyli sam starosta.
„Zły” SOR i ratownicy medyczni oraz lekarze na oddziale – główną strategią obrony Monkiewicza
Monkiewicz publikuje kuriozalne oświadczenie na swoim profilu społecznościowym. Podobnie, jak dzień wcześniej, kiedy odpowiadał na nasze pytania, znów próbuje bronić swojego skandalicznego zachowania na szpitalnym oddziale ratunkowym poprzez swego rodzaju „atak” na personel SOR i jego rzekome złe działanie podczas udzielania mu pomocy medycznej. Złe funkcjonowanie SOR ma zapewne, według Monkiewicza, „przykryć” jego żenujące i nieakceptowalne zachowanie. Powstają oczywiste pytania związane z taką „linią obrony” starosty. Co robił Monkiewicz przez ostatnie 5 lat, że nie wiedział jak działa SOR? Czy teraz zamierza zwolnić dyrektora BCM, który odpowiada za działanie SOR? A może zamierza podać się do dymisji, dlatego że przez 5 lat lekceważył pacjentów, którzy sygnalizowali, jak działa SOR, a on nic z tym nie zrobił? Każdą skargę pacjentów na źle działający szpital przez całą swoją kadencję konsekwentnie odrzucał. Dopiero, kiedy sam, pijany, przyjechał na oddział ratunkowy „niejako przejrzał” na oczy? Czy starosta musi mieć prawie 2 promile alkoholu we krwi, żeby zobaczyć wady w funkcjonowaniu SOR? (podległej sobie jednostce!?)
Najpierw Monkiewicz sam przyznał się do obrażania personelu SOR, a potem próbuje to tuszować
W odpowiedzi na nasze pytania, 4 września Monkiewicz oświadcza: „… Po zbyt długim oczekiwaniu na dyżurującego lekarza, zacząłem się niecierpliwić, a wypity wcześniej alkohol tylko spotęgował moją irytację. Do tego przypomniały mi się skargi innych pacjentów. Faktem jest, że zwróciłem uwagę lekarzowi, że kazał na siebie zbyt długo czekać pomimo braku jakichkolwiek innych pacjentów i zapewne użyłem kilku nieparlamentarnych słów…”. Dzień później ten sam Monkiewicz na swoim profilu społecznościowym całą sytuację opisuje „nieco inaczej”. Wciąga do sprawy swoją żonę i syna stwierdzając: „… Po długim niczym nieuzasadnionym czekaniu (brak innych pacjentów), rzeczywiście się zdenerwowaliśmy brakiem jakiejkolwiek reakcji ze strony personelu medycznego. Trudno jednak zgodzić się, że moje zachowanie było agresywne czy obleśne i nikt mnie nie musiał uspokajać, a na własnej skórze przekonałem się jak działa brzeski SOR…”.
Starosta najpierw sam przyznaje się do używania „nieparlamentarnych słów” w stosunku do personelu SOR udzielającego mu pomocy, a potem się dziwi, że określamy to w naszym tekście jako zachowanie agresywne, a wręcz obleśne. A jak nazwać inaczej takie postępowanie? „Pijany delikwent”, w tym wypadku starosta Monkiewicz, znajduje się na oddziale, ma prawie dwa promile alkoholu i używa „nieparlamentarnych słów” starającemu się udzielić mu pomocy personelowi oddziału ratowniczego. Sam to najpierw potwierdza, oczywiście określając to najłagodniej jak się da, pisząc do nas, że „… użyłem kilku nieparlamentarnych słów…”. Dzień później stara się takie karygodne swoje zachowanie określić jako „zdenerwowanie”. Wcale nie będzie dziwne jak za parę dni w kolejnym swoim oświadczeniu Monkiewicz stwierdzi, że w zasadzie to przeklinał, ale „nie na głos”. Należy zwrócić uwagę, że starosta używa w swoim drugim oświadczeniu liczby mnogiej pisząc: „rzeczywiście się zdenerwowaliśmy”.
Monkiewicz „był pod wpływem”? Miał przecież prawie dwa promile we krwi
Kolejne przemilczenia, bagatelizowanie i zmyślenia to określanie przez Monkiewicza stanu, w jakim się znalazł na oddziale ratunkowym brzeskiego szpitala. 4 września pisze do nas, że „… Byłem pod wpływem alkoholu, ale wbrew sugestiom redaktora nie byłem w stanie upojenia alkoholowego…”. Kiedy orientuje się, że wiemy, ile miał promili we krwi podczas wizyty na SOR, następnego dnia, czyli 5 września, w swoim oświadczeniu pisze już tylko, że „spożywał alkohol”. Ani słowa o tym, że był pod wpływem. Ciężko bowiem wmówić komukolwiek, że mając prawie 2 promile alkoholu we krwi jest się „pod wpływem”. To niejedyne przemilczenia, związane z alkoholem w oświadczeniach starosty. Powstaje bowiem, mocno uzasadnione, pytanie czy Monkiewicz na oficjalnym spotkaniu, a przecież obchody 80-lecia jednostki takowym były, powinien się doprowadzać do takiego stanu? Twierdzi, że „był po godzinach pracy”. Więc niech wyjaśni, czy dostał zaproszenie jako starosta, czy osoba prywatna: Jacek Monkiewicz? Jeśli dostał zaproszenie jako starosta, to chyba był tam w pracy, jako przedstawiciel powiatu.
Murem za starostą, obrona rodziną i społecznościowe lamenty członków PO
Dla Monkiewicza kolejnym elementem strategii obrony swojej postawy stała się rodzina. Razem ze swoim oświadczeniem opublikował zrzuty ekranu z monitoringu oddziału ratowniczego brzeskiego szpitala. Każdy z synem i żoną. Widoczna na nich bowiem data i godzina wskazują nieco ponad 5 minut różnicy. Jeśli zdjęcia miały obrazować, jak to Monkiewicz określa w oświadczeniu „długie niczym nieuzasadnione czekanie” – to chyba należy pogratulować staroście poczucia humoru. Oczywiście, po zamieszczeniu na jego profilu społecznościowym oświadczenia powstało masę komentarzy. Jak należało się spodziewać, jedni z najbardziej aktywnych komentatorów – to członkowie lokalnej PO (ściślej mówiąc tej części związanej z Monkiewiczem). Zatem nie ma się czemu dziwić, że bronili „swojego” starosty, bagatelizowali problem, a wręcz go prawie „rozgrzeszali”. Wpisy oznaczyli hasztagiem „murem za starostą”. Niestety, ten mur wydaje się bardzo wątły, a wręcz groteskowy, wobec faktów.
Nawet fakty, które potwierdził sam Monkiewicz, są dla niego porażające
Odrzucając wszystkie fakty, które Monkiewicz chce dezawuować, umniejszać albo wręcz im zaprzeczać i tak pozostaje tragiczny obraz zachowania starosty. Skupmy się tylko na faktach, które są potwierdzone przez samego starostę i te, którym nie zaprzecza. Po pierwsze. Monkiewicz dostał się na oddział ratunkowy brzeskiego szpitala w stanie upojenia alkoholowego. Miał prawie dwa promile. Dokumentacji medycznej nie da się już zmienić. Sam przyznał, że odzywał się do personelu, używając „nieparlamentarnych słów”. Wcześniej był na oficjalnej imprezie, zorganizowanej w związku z obchodami 80-lecia brzeskiej jednostki wojskowej. Odrzucamy na chwilę fakt, jak to nazywa Monkiewicz: incydentu, który miał tam miejsce. Czy pijany starosta powinien tak się zachowywać w jednostce (szpitalu), która de facto jemu podlega i którą kontroluje? Czy jako przewodniczący Rady Społecznej Szpitala powinien w ten sposób formułować swoje uwagi do funkcjonowania jednego z oddziałów szpitala? I nie da się tego, jak to ujął Monkiewicz, wytłumaczyć „wypitym wcześniej alkoholem”, który „tylko spotęgował jego irytację”. To nie irytacja, ale chamstwo, „wychodząca słoma z butów” i zachowanie godne „lokalnego kacyka”, a nie osoby sprawującej jeden z najwyższych urzędów w powiecie. Jeśli Monkiewicz z przewodniczącym koła PO w Brzegu Sebastianem Rachwalskim chcą to traktować inaczej – to należy im tylko pogratulować dobrego samopoczucia i niespotykanego poziomu hipokryzji. Z oświadczenia, które wysłał do nas przewodniczący koła PO w Brzegu Sebastian Rachwalski wynika jednak, że żadnych konsekwencji ze strony partii, na której niekorzyść wpływają „występy” Monkiewicza, nie poniesie. Rachwalski uważa, że zarzuty są „wyolbrzymione”, a starosta „przeprosił”, więc sprawy nie ma. Poniżej tekstu umieszczamy w całości oświadczenie Rachwalskiego. Wracając jeszcze do rzekomych przeprosin starosty, to powstaje pytanie: dlaczego na drugi dzień po tych wydarzeniach, kiedy już wytrzeźwiał, nie przeprosił za swoje zachowanie personelu SOR? Dlaczego, i to tak „między wierszami”, uczynił to pisząc do nas, kiedy poprosiliśmy go o stanowisko wobec tych wydarzeń już po ponad miesiącu, odkąd do nich doszło? Pewnie gdybyśmy my i opolska360.pl nie napisali o tym, to Monkiewicz nawet nie żachnąłby się z przepraszaniem kogokolwiek. Jak widać, klasę i kulturę osobistą się ma, albo „się nie ma” …
Gdyby Monkiewicz, Rachwalski i ich zwolennicy zapomnieli, przytaczamy przy okazji brzmienie art. 24 pkt. 5 i 6 ustawy o pracownikach samorządowych.
Art. 24. Podstawowe i szczegółowe obowiązki pracownika samorządowego
5) zachowanie uprzejmości i życzliwości w kontaktach z obywatelami, zwierzchnikami, podwładnymi oraz współpracownikami
6) zachowanie się z godnością w miejscu pracy i poza nim.
Chyba przyznają nam rację, że „wyczyny” Monkiewicza z 2 sierpnia jednak wykraczają poważnie poza wyżej opisane normy.
Atak na media nienajlepszą obroną
Oczywiście w oświadczeniu, tym drugim, z 5 września, Monkiewicz atakuje głównie nas – media. Według niego, „bezkarnie” napisaliśmy o jego „występach”, po czym inne media to po prostu skopiowały i dalej upubliczniały. To ewidentne kłamstwo Monkiewicza. O jego wyczynach na oddziale ratunkowym tekst opublikował parę godzin wcześniej od nas portal opolska360.pl. Redaktorzy tego portalu przeprowadzili swoje własne śledztwo i wnioski z niego były podobne do naszych. Jedyny cytat, jaki ten portal umieścił pochodzący z naszych mediów to oświadczenie Monkiewicza, jakie wysłał do naszej redakcji. Monkiewicz twierdzi, że w mediach można napisać wszystko BEZKARNIE. Dlaczego tak kłamie, skoro media za każdą publikację odpowiadają prawnie i w takich sytuacjach można podać media do sądu i je ukarać? Natomiast to on sam sugeruje w swoim tłumaczeniu (oświadczeniu) jakieś wymuszanie „haraczu”. Nie wskazuje, kto konkretnie to robi, a więc chcąc się „wybielić” i nieudolnie obronić – to sam Monkiewicz stawia fałszywe oskarżenia i robi to właśnie bezkarnie. Tak na marginesie, Monkiewicz i wspomniany Rachwalski powinni być ostatnimi osobami, wypowiadającymi się na temat bezstronności mediów, czy nawet w ogóle o ich funkcjonowaniu. To starosta z budżetu powiatu opłaca dwutygodnik lokalny, którego właścicielem jest brat radnego powiatowego, też Rachwalski. Czy o ten „haracz” chodziło w oświadczeniu Monkiewicza? Czy nie lepiej było od razu przeprosić personel SOR, a nie iść w „zaparte” i próbować mataczyć, przeinaczać i przemilczać niewygodne i porażające dla siebie fakty? Przecież odwołanie Monkiewicza z funkcji starosty jest praktycznie niemożliwe patrząc na „układ sił” w radzie powiatu.
Odpowiedzi (oświadczenie) Monkiewicza na nasze pytania z 4 września
„… W nocy z 2 na 3 sierpnia bieżącego roku rzeczywiście trafiłem na Szpitalny Oddział Ratunkowy z podejrzeniem urazu głowy. Byłem pod wpływem alkoholu, ale wbrew sugestiom redaktora nie byłem w stanie upojenia alkoholowego. Najpierw zostałem odesłany na nocną i świąteczną opiekę zdrowotną, a stamtąd z powrotem na SOR. Po zbyt długim oczekiwaniu na dyżurującego lekarza, zacząłem się niecierpliwić, a wypity wcześniej alkohol tylko spotęgował moją irytację. Do tego przypomniały mi się skargi innych pacjentów. Faktem jest, że zwróciłem uwagę lekarzowi, że kazał na siebie zbyt długo czekać pomimo braku jakichkolwiek innych pacjentów i zapewne użyłem kilku nieparlamentarnych słów. Nie obrażałem jednak personelu medycznego i nie byłem agresywny. Jeśli obecny tej nocy personel medyczny poczuł się oburzony moim zachowaniem, chcę wszystkich przeprosić. Jednakże przekonałem się na własnej skórze, że skargi na funkcjonowanie brzeskiego SOR-u nie biorą się znikąd. Uważam, że każdy pacjent, nawet jeśli jest pod wpływem alkoholu powinien zostać zaopatrzony w możliwie najszybszym terminie. Urazów, szczególnie głowy w moim przekonaniu nie można bagatelizować, a tak się stało początkowo w moim przypadku. Po pierwszym niefortunnym kontakcie dalsza diagnostyka przebiegła w spokojnej i miłej atmosferze. Nie wyrządziłem żadnych szkód, nie popełniłem żadnego czynu zabronionego lub przestępstwa, dlatego nie zamierzam rezygnować ze stanowiska, które zajmuję…”
Nasze pytania
2 sierpnia br. starosta Jacek Monkiewicz trafił na SOR w Brzegu. Twierdził, że został pobity na spotkaniu organizowanym w Pawłowie na terenie jednostki wojskowej, w trakcie imprezy towarzyszącej 80-leciu 1. Brzeskiego Pułku Saperów im. Tadeusza Kościuszki. Monkiewicz był w stanie upojenia alkoholowego. W trakcie pobytu na SOR-e awanturował się, obrażał personel placówki i groził zwolnieniem pracowników. Następnego dnia opuścił, bez kontynuowania obserwacji i badań, SOR w Brzegu. Proszę o odpowiedź na następujące pytania:
- Czy i kiedy starosta Monkiewicz przeprosił personel pracujący wówczas na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym?
- Jeśli nie przeprosił to, kiedy zamierza to uczynić?
- Czy i kiedy starosta Monkiewicz zamierza podać się do dymisji w związku z tak i oburzającym i niegodnym samorządowca zachowaniem?
Oświadczenie Monkiewicza w mediach społecznościowych z 5 września
W związku z pojawiającymi się w mediach nieprawdziwymi informacjami na temat sytuacji z dnia 02 sierpnia br chciałbym się do tego odnieść. Na pikniku wojskowym byłem z żoną. Rzeczywiście spożywałem tam alkohol i było to po godzinach pracy. Czekając na syna, aby po mnie przyjechał doszło do incydentu i to właśnie syn z żoną zawieźli mnie na SOR. Stamtąd zostaliśmy odesłani na nocno-świąteczną pomoc, a tam uzyskaliśmy informację, że lekarz dyżurny pojechał do Jędrzejowa do pacjenta, a i tak pomoc przy urazie głowy powinien udzielić SOR. Wróciliśmy więc z powrotem na SOR, gdzie oprócz nas, dwóch ratowników i pani, prawdopodobnie pielęgniarki, nie było żywej duszy. Po długim niczym nieuzasadnionym czekaniu (brak innych pacjentów), rzeczywiście się zdenerwowaliśmy brakiem jakiejkolwiek reakcji ze strony personelu medycznego. Trudno jednak zgodzić się, że moje zachowanie było agresywne czy obleśne i nikt mnie nie musiał uspokajać, a na własnej skórze przekonałem się jak działa brzeski SOR.
Bardzo przykre jest to, że w tych czasach można w mediach bezkarnie napisać wszystko o wszystkich podpierając się „informacjami od anonimowych świadków”, co następnie bez żadnej weryfikacji powielane jest w kolejnych mediach. Chyba już najwyższy czas skończyć z tymi praktykami tego niby rzetelnego „redaktora”, który jak nie dostanie haraczu, to będzie próbował niszczyć każdego…
Oświadczenie (odpowiedzi) Sebastiana Rachwalskiego na nasze pytania
W związku z opisaną przez Pana sytuacją dotyczącą Starosty Jacka Monkiewicza, chciałbym zaznaczyć, że jako Platforma Obywatelska i samorządowcy zawsze stoimy na straży odpowiedzialności i właściwego postępowania. Pan Monkiewicz przyznał się do pewnych nieodpowiednich słów wynikających z emocji i okoliczności związanych z jego stanem zdrowia oraz długim, niczym nieuzasadnionym, oczekiwaniem na pomoc medyczną.
Należy jednak podkreślić, że zarzuty przedstawiane przez Pana są wyolbrzymione i znacząco mijają się ze znaną mi rzeczywistością. Z moich informacji wynika, że Pan Starosta nie popełnił przestępstwa ani czynu zabronionego, a jego późniejsze postępowanie przebiegało zgodnie z oczekiwaniami wobec urzędnika publicznego. W związku z powyższym, na chwilę obecną nie widzę podstaw do wyciągania dalszych konsekwencji wewnątrzpartyjnych, szczególnie że starosta wyraził żal z powodu zaistniałej sytuacji.
Z poważaniem,
Sebastian Rachwalski
Wyrażam zgodę na publikację mojego oświadczenia jedynie w całości.
Nasze pytania
2 sierpnia br. starosta Jacek Monkiewicz trafił na SOR w Brzegu. Twierdził, że został pobity na spotkaniu organizowanym w Pawłowie na terenie jednostki wojskowej, w trakcie imprezy towarzyszącej 80-leciu 1. Brzeskiego Pułku Saperów im. Tadeusza Kościuszki. Monkiewicz był w stanie upojenia alkoholowego. W trakcie pobytu na SOR-e awanturował się, obrażał personel placówki i groził zwolnieniem pracowników. Następnego dnia opuścił, bez kontynuowania obserwacji i badań, SOR w Brzegu. Proszę o odpowiedź na następujące pytania:
- Czy uważa Pan, że takie zachowanie jest godnie członka Platformy Obywatelskiej i samorządowca
- Czy i jakie konsekwencje wobec Monkiewicza zamierza Pan wyciągnąć w organizacji partyjnej (koło Brzeg), której jest Pan przewodniczącym?
- Czy i kiedy zamierza Pan złożyć wniosek o wykluczenie Monkiewicza z członkostwa w brzeskim kole Platformy Obywatelskiej RP?
Reklama |
Reklama |
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS