Po miesiącach plotek i spekulacji, PlayStation 5 Pro w końcu się materializuje. Co więcej, zaskoczenia raczej nie ma, bo faktyczna konsola niemal co do joty pokrywa się z doniesieniami branżowych informatorów. Pytanie: czy to dobrze? Cóż, popadając w euforię, musiałbym mocno koloryzować.
Kurs, jaki obrało Sony, zaskoczeniem raczej nie jest, bo podobne zabiegi widzieliśmy już przy okazji PS4 Pro w roku 2016. Generacyjnie więc, przez co należy rozumieć całokształt koncepcji, mamy do czynienia z liftingiem i to o dość ograniczonym zakresie. Za sprawą potężniejszego GPU, nowa PlayStation 5 ma zwiększoną względem edycji premierowej wydajność przetwarzania grafiki, ale jednocześnie utrzymuje hamulec ręczny w postaci nie najpotężniejszego już CPU, który w dodatku musi borykać się z długim co do zasady czasem dostępu do współdzielonej pamięci GDDR6.
Żeby zrozumieć wyzwanie, wystarczy poszukać w sieci testów tzw. AMD 4700S Desktop Kit – sprzedawanego na rynkach azjatyckich SoC, który to jest niczym innym jak układem PS5 z niesprawną grafiką. W domenie pecetowej jest to konstrukcja z trudem dościgająca nawet procesory Zen pierwszej generacji, a przecież teoretycznie mamy tu implementację mikroarchitektury Zen 2.
Grand Theft Auto VI będzie wyzwaniem
Niestety to sprawia, że PS5 Pro adresuje tylko jeden z dwóch potencjalnie problemowych scenariuszy. Mianowicie sprzęt sprawdzi się tam, gdzie limitem jest GPU, podczas gdy wyzwań związanych z CPU nie rusza. To z kolei w ciemno pozwala przyjąć, że tytuły odpalane w 30 fps nie znikną. Dolary przeciwko orzechom stawiam, że interaktywny i bardzo rozbudowany świat w Grand Theft Auto VI będzie jednym z takich wyzwań spoza zakresu możliwości nowej konsoli.
Siłą rzeczy ciekawsza jest kwestia GPU, które to, jak już oficjalnie wiemy, zamiast premierowych 36 CU będzie mieć bloków wykonawczych aż 60. Ale co to mówi w praktyce? Co zabawne, wciąż niewiele. Wystarczy zwrócić uwagę, że wyśmiewany powszechnie Xbox Series X ma 52 CU, więc w myśl czystej matematyki na poletku wielkości chipu graficznego mniej dzieli XSX i PS5 Pro niż podstawową PS5 i XSX, a czy to widać w grach, sami oceńcie.
Rzecz jasna, celowo stosuję tu bardzo tendencyjną interpretację, ale wszystko po to, by pokazać bezsensowność suchych liczb. Bo oczywiście jasnym jest, że dwóch GPU nie da się tak po prostu porównać w Excelu.
Mamy GeForce RTX 3070 Ti w domu
Przewaga układu grafiki w PS5 Pro ma wynikać nie tylko ze zwiększonej poprzez brutalną siłę wydajności samej rasteryzacji, lecz również z dodatkowych, w ogóle nieobecnych na premierę, rozwiązań inżynieryjnych. Co prawda nie jest do końca jasne, jaką architekturę GPU zastosowano, ale pewnym wykładnikiem mogą być zmiany pomiędzy RDNA 2 a RDNA 3. W ich ramach na każde CU dodano m.in. po dwa akceleratory AI. Realnie: wyspecjalizowane jednostki do operacji macierzowych, które mogą napędzić zaawansowane algorytmu skalowania pokroju PlayStation Spectral Super Resolution (PSSR).
Obok typowo inkrementalnych przyrostów, dużą ciekawostkę stanowi tryb dual-issue dla jednostek arytmetyczno-logicznych (ALU). W teorii pozwala on każdemu ALU na przetworzenie nie jednej, lecz dwóch operacji w cyklu. Z tego, nawiasem mówiąc, wynika horrendalnie wysoki parametr TFLOPs kolportowany w mediach wobec PS5 Pro, bo do klasycznego wzoru dochodzi mnożnik x2. Inna sprawa, że pecetowe karty RX 7000, również wyposażone w technikę dual-issue, jakiejś szczególnej dominacji nad konstrukcjami poprzedniej generacji nie wykazują.
Przy czym w przypadku odpicowanej PlayStation 5 musimy bezwzględnie mieć świadomość, o jakiej skali mówimy. Formalnie konsola prezentuje poziom porównywalny z Radeonem RX 7700XT i ma być tym samym do 45 proc. szybsza w rasteryzacji od podstawowej PS5, porównywanej przez media z RX 5700XT – to się zgadza. Tylko, sam RX 7700XT to bynajmniej nie jest obiekt inżynierii kosmicznej, a sprzęt +/- na poziomie ponad 3-letniego GeForce RTX 3070 Ti.
Lepsza niż na papierze?
W tym kontekście nie dziwi, że prezentacja PS5 Pro nikomu zorientowanemu w branży czapki nie zerwała, bo też nie miała prawa tego zrobić. Nie w urządzeniu, które nawet wycenione na 3400 zł, i tak stanowi ułamek wartości potężnego peceta. Nowa konsola ma nieco nadgonić uciekający jej rynek i to się jej powinno udać. Tam, gdzie bazowa wersja musi schodzić z rozdzielczości i odbić na rzecz uzyskania 60 fps. PS5 Pro ma szanse zabłysnąć.
Jeszcze osobną kwestię stanowi tylko to, że jako zdeklarowany pecetowiec, wielki fan DLSS, duże nadzieje pokładam w PSSR. Nvidia pokazała, że wykorzystanie uczenia maszynowego do skalowania obrazu to strzał w dziesiątkę, a renderowanie grafiki poniżej rozdzielczości natywnej nie musi być bolesne. Ba, z odległości kanapy nie trzeba w ogóle o tym wiedzieć. Summa summarum PlayStation 5 Pro może być lepszym produktem niż wskazuje na to karta charakterystyki, ale też nie liczyłbym tu na opad szczęki. Zresztą, rozdzielczość odbić na zajawce Hogwarts Legacy mówi niejako sama za siebie.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS