Jeszcze przed rozpoczęciem tegorocznego offseasonu jednym z najgorętszych tematów związanych z NBA była możliwość połączenia w jednej drużynie ojca z synem – LeBrona i Bronny’ego Jamesów. Jak wszyscy wiemy, niezależnie od całej otoczki, Los Angeles Lakers zdecydowali się w drugiej rundzie draftu sięgnąć 19-latka, więc nic nie stoi na przeszkodzie, by plan wprowadzić w życie. Nieco gorzej pod względem szans na zrealizowanie wypada kolejny sprytny plan LaVara Balla.
Tej osobistości nikomu chyba nie trzeba przedstawiać. Właściciel Big Baller Brand to jedna z najbardziej kontrowersyjnych postaci świata sportu i to nie ulega wątpliwości. Sam trenował swoich trzech synów – Lonzo, LiAngelo i LaMelo – by zostali profesjonalnymi koszykarzami. Plan się powiódł, przynajmniej częściowo. Dwóch z braci wciąż jest w składach drużyn najlepszej ligi świata, nawet jeśli najstarszy z nich dopiero wraca do siebie po długotrwałych problemach zdrowotnych, a trzeci ostatnio widziany był w lidze meksykańskiej. Tymczasem niedawno patriarcha rodu wyznał, że jego marzeniem jest, by cała trójka potomków występowała w jednej drużynie. Oczywiście, że w NBA.
Co więcej, LaVar ma nawet na myśli konkretny zespół. Bardzo chciałby, żeby jego synowie reprezentowali rodzime Miasto Aniołów, ale nie w fioletowo-złotych barwach. Były zawodnik NFL wciąż ma żal do Los Angeles Lakers o to, jak potraktowali Lonzo, jego pierworodnego. Konkretnie – mieli czelność oddać go w wymianie do New Orleans Pelicans. – Chcę, żeby wszyscy trzej grali dla Clippers – tego rodzaju sygnały Ball senior wysyła w kierunku właściciela organizacji Steve’a Ballmera.
Jedno trzeba przyznać – szczwany lis LaVar doskonale wie jak przyciągnąć uwagę mediów, co udało mu się ponownie dzięki wyżej wymienionej deklaracji. Jego zdaniem Lonzo, LiAngelo i LaMelo pasują jak ulał do takiej organizacji, jaką są Los Angeles Clippers, o czym również nie omieszkał wspomnieć, przy okazji wbijając kolejną szpilkę rywalom zza miedzy.
– Oto co myślę: nie chcę mieć do czynienia z Lakers po tym, co zrobili Lonzo. Więc dlaczego miałbym próbować umieścić tam pozostałą dwójkę? Steve Ballmer, to mój człowiek. Lubię go, podoba mi się jego styl. Dlatego mówię mu, że moje nazwisko to Ball, jego to Ballmer, razem możemy dojść do wielkich rzeczy – zapowiedział LaVar, który nigdy nie ukrywał swojej admiracji dla obecnego właściciela LAC. Zdaniem 56-latka tego typu połączenie sił może mieć pozytywny wpływ na rozwój potencjału jego latorośli.
Od słów do czynów. LaVar miał już kontaktować się z Charlotte Hornets prosząc ich o oddanie LaMelo, który w ubiegłym roku podpisał z organizacją przedłużenie kontraktu o wartości przeszło 203 mln dol., w wymianie do Clippers. To dopiero początek. Właściciel BBB upiera się, że wracający po kontuzji Lonzo nie przedłuży kontraktu z Chicago Bulls, zamiast tego również przenosząc się do Intuit Dome.
Pytanie tylko na ile realny jest ten opracowany już chyba w najdrobniejszych szczegółach plan patriarchy rodu Ballów? Lonzo nie był widziany na parkietach NBA od 2022 roku, gdy doznał kontuzji, która w pewnym momencie zagrażała jego dalszej karierze. Według doniesień płynących z Wietrznego Miasta w tym sezonie będzie już w stanie wrócić, ale niewiadomą jest jego forma. Środkowy z braci, LiAngelo, nigdy nie dostał nawet szansy w najlepszej lidze świata, ograniczając się co najwyżej do G League. To chyba za wysokie progi jak na jego nogi.
No i wreszcie pozostaje LaMelo. Najmłodszy i najbardziej utalentowany z rodzeństwa w ubiegłym roku podpisał nowy, pięcioletni kontrakt z Hornets, który zapewnia mu spore zarobki. Mimo tego, że również i jemu dokuczają kontuzje, w Charlotte wierzą we wciąż młodego koszykarza i uważają go za przyszłą twarz tej drużyny. W związku z tym trudno przypuszczać, by chcieli oddać go do Clippers tylko dlatego, że LaVar sobie tego zażyczył. A i sam zawodnik może nie chcieć się ruszać z Karoliny Północnej.
Załóżmy jednak na chwilę, że Ball senior wprowadzi swój pomysł w życie i trzej jego synowie wylądują w LAC. Wydaje się, że posiadanie całej trójki w jednej drużynie (z LaVarem na doczepkę) może prowadzić do potencjalnych napięć. W dodatku w ostatnich latach ta rodzina była zamieszana w kilka skandali, by wymienić choćby oskarżenia o mobbing i kradzież pomysłów wysnute przez byłego pracownika Big Baller Brand. Wydaje się, że Steve Ballmer i jego organizacja nie chcą i nie mogą sobie na coś takiego pozwolić. Dlatego propozycję byłego futbolisty można z całą pewnością włożyć między bajki. To nie pierwszy i nie ostatni raz, gdy słyszymy o nim z niekoniecznie pozytywnych powodów.
Nie przegap najnowszych informacji ze świata NBA – obserwuj PROBASKET na Google News.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS